Sandrus zaraz po tym gdy po raz kolejny był zmuszony wystrzelić w stronę człowieka, nie co posmutniał. ~Dlaczego wszystko musi iść nie tak, najpierw zostaliśmy wykiwani. Teraz muszę strzelać do ludzi, którzy tak naprawdę niczym mi nie zawinili, w dodatku ta dziewka nie wina ucho straciła. ~
Zamyślając się młody łowca kontynuował odpychanie łodzi, gdy poczuł zmęczenie przemówił do swoich towarzyszy.
-Może ktoś mnie zmienić pójdę się zdrzemnąć.
Jak powiedział tak uczynił położył się na pokładzie, ponieważ od dawna nie spał na świeżym powietrzu. Wszak jako łowca uwielbiał spać nad gołym niebem, w dodatku przyzwyczajony był do krótkiego snu, który towarzyszył mu podczas polowań. Zaraz po kilku godzinnej drzemce wrócił na swoje miejsce i kontynuował wcześniejsze zadanie.
Po zaskakującym gradzie strzał wykrzyknął do uwięzionego oprycha:
-Co mam robić, mów no człeku bo nas pozarzynają.