Andrzej nie był już pewien swojego własnego umysłu, może to nie prochy? może to działo się na prawdę? Czemu te kundle tak wyły? oczywiście chłopak wiedział, że w okolicach Kraka nie ma żadnych prawdziwych wilków.
- Czego chcesz!? - wrzeszczał ni to do Sary ni to do zjawy. Bał się, niemal wpadał w totalną panikę, niemal wypuścił z drżących rąk szpadel i nóż.
Niemal.
Złość. Kiedy już nic nie pozostaje kiedy strach zatyka gardło i wydaje się że wszystko już stracone, jest jeszcze złość.
Chłopak wypuścił powietrze i spojrzał na przeciw siebie, na zjawę, z dzikim, wyzywającym spojrzeniem.
- Myślisz, że możesz mieszać z moją głową? myślisz że mnie przestraszysz? - niemal pienił się gdy to mówił. - Myślisz, że boję się potworów? myślisz że to ty jesteś potworem?! - pluł już wypowiadając słowa. - To ja!, ja! to ja jestem potworem! to ja jestem silny! zobaczysz! wszyscy zobaczycie! - z nową determinacją ruszył poprzez zjawę w stronę Sary.
- To był twój plan? do ciebie mówię dziwko! to był twój plan?