Kolejne krople krwi Andrzeja wsiąkały w ziemię. Adrenalina mimo zakończonej walki nie opadała. Ciągle oddech chłopaka był intensywny, serce waliło z ogromną częstotliwością. Źrenice przysłaniały niemalże całe tęczówki jego błękitnych oczu.
Kobieta wstała. Popatrzyła się gniewnie na Andrzeja marszcząc czoło. Ruszała ustami, jakby chciała coś powiedzieć. Nie słysząc żadnej odpowiedzi ruszyła w jego stronę szybkim krokiem. To co ujrzał Nowak przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Długie ciemne loki kobiety zaczęły nagle skracać się i przyjmować formę sierści. Dłonie wręcz przeciwnie, wydłużały się, paznokcie zastąpiły długie na kilka centymetrów pazury. Jej cała sylwetka rozrastała się na jego oczach. Rosła. Co najgorsze podchodziła z narastającą furią.
Po chwili chłopak usłyszał w swojej głowie głos:
-
Gdzie go zabrałeś?! Oddaj go!
Słowa przez dłuższy czas się powtarzały. Z każdym krokiem coraz głośniej i bardziej dziko. Melodyjny głos kobiety zostawał zastępowany przez warknięcia bestii. Ona stała już zaledwie dwa metry od niego...
W końcu do uszu Andrzeja dotarł głos Sary, która chyba od jakiegoś czasu coś mówiła:
-
Uciekajmy! Zabierz mnie stąd! Ona gdzieś tu jest! - krzyczała rozglądając się na wszystkie strony, jakby nie dostrzegając tego samego co widział Nowak.