Oskar widząc, że bez żadnej paniki wprowadzają ich na zamek trochę odsapnął. Jednak to dziwił się dlaczego zwierzoludzie patrolują okolicy a ci żołnierze nic z tym nie zrobią? Sam nigdy by nie pozwolił by ktoś mu się szwendał na jego terenie. O łażeniu pod samym nosem nie wspominając.
Mimo to ciekawy był jak sprawy się mają więc skupił się i zaczął słuchać tego co mają do powiedzenia. Wysłuchawszy wszystkiego w ciszy dał odpowiedzieć wpierw towarzyszom gdyż sam musiał odnaleźć odpowiednie słowa.
Dziwił się bardzo temu co się tutaj działo...
Po słowach Sapiehy i Esmera kiwał głową a gdy wszyscy się wypowiedzieli i czuł, że teraz jego kolej to zaczął:
- Pod nosem odziały zwierzoludzi dwa macie i najpierw z nimi zająć się trza. Żem widział dużo. Na raz wszystko, Skaveny, czarne elfy i zwierzoludzie ? Armia to przecież jest. Przypadkiem znalazła tutaj sie raczej nie. Potęga je tutaj przysłała i nimi dowodzi jakaś. Czasu i sił nie ma na samodzielne ataki. Trzeba do tej waszej stolicy wysłac i o wsparcie prosić. To istne samobójstwo się tam wybrać teraz.
Macie zwierzoludzi pod zamkiem to wasi ludzie widzą, ze nic z tym nie robicie to stracą szybko do dalszej walki zapał i tyle tego będzie.
Oskar widząc, że nie zawitają tutaj zbyt długo gotów był do powrotnej drogi.