Shavalyoth postanowił nie zniżać się do poziomu, na którym małpa go dyscyplinuje, więc małpę po prostu zignorował. Nie będą mu szympansowate życia ustawiać. Wystarczy, że już zniżył się do poziomu napierdalanki z krasnoludem.
A zresztą. Skoro mają ratować świat, skoro oni na równi z nim przez bóstwa zostali wybrani, nie powinien zadzierać nosa. - Jest na pewno sympatyczniejszy niż Stwórca - burknął. - A jeśli jesteś zainteresowany, w drodze mogę ci o nim opowiedzieć. Wypada wiedzieć, z kim się będzie piło browca, nie?
Miał doświadczenie z chłopami, to i z krasnoludem sobie poradzi. Tamci chamy, ten cham, sam właściwie też jest zchamiony, a pozuje na inteligenta... Wypuśćcie mnie stąd, bo zen mi się całkowicie spartoli.
Przestąpił z nogi na nogę, zapatrzony w mocno zjechane czubki butów. Pokiwał tylko głową, prawdopodobnie pierwszy raz i ostatni zgadzając się z rudym sukinsynem. - Przynajmniej w ciekawy sposób.
__________________ write 'nothing is set in stone' on my grave as both a witty joke and a subtle warning that i will be back |