Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2017, 23:59   #39
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Psuja i Riviera Club

- Chcesz tam wejść dziecino? - Położył rękę na ramieniu Psuji by po chwili zsunąć ją niżej wzdłuż pleców.
- A po kiegy bym tu sterczała i przekomarzała się z Panem Szafą Pancerną? - odparła, nie bez cynizmu Psuja i powędrowała wzrokiem za śmiałtm łapskiem tamtego.
Mężczyzna uśmiechął się i kiwnął lekko głową. Jego ręka powędrował jeszcze niżej by po chwili dotrzeć do kościstego pośladka Psuji.
- Wchodzę z tym panem - wycedziła przez zęby i ruszyła do wnętrza knajpy.
-Wchodzisz, wchodzisz. - Wymruczał mężczyzna. - Tylko najpierw zadatek. - Uśmiechnął się przy tym obleśnie.
- Zadatek to przyszykuj ty, dziadku. Zamów mi najdroższego drinka przy barze, a ja w tym czasie siknę i przypudruję nos.
- Jak chcesz pukać małolaty, to nie u nas. - Ochroniarz zagrodził im drogę. - Po ostatnich wyskokach szef nie chce tutaj żadnych problemów.
- Kto mówi o pukaniu? - zaprotestowała. - Kolacja i tańce, nie? - poszukała potwierdzenia w spojrzeniu obwiesia.
- Ty możesz wejść. - Ochroniarz wskazał na mężczyznę. - Ale bez niej.
- No bez jaj! - podniosła raban Psuja. - Może nie wyglądam, ale skończyłam 21 lat! Poza tym zaraz się wam zsikam na podjazd jak mnie nie wpuścicie do łazienki i wtedy to już macie murowaną sprawę w sądzie o dyskryminację i łamanie praw człowieka.
- Zabieraj siksę i spierdalaj. - Ochroniarz spojrzał na mężczyznę.
- Chodź mała. - Wzruszył ramionami. - Skoro nas tu nie chcą. - Otoczył Psuję ramieniem. - Może odwiedzimy to wasze mieszkanko? - Mrugnął porozumiewawczo. - Wiem, że bywa was tam więcej.
Psuję zaciekawił ostatni temat dlatego wskazała odosobnione miejsce na parkingu.
- Tam - ruszyła tak szybki krokiem w wyznaczonym kierunku, że grubas musiał dostać zadyszki. Zatrzymała się pod ścianą z czerwonej cegły. Przyłożyła czoło do chłodnego kamienia próbując znaleźć w sobie skupienie. Szał nie był nigdy jej najlepszym sprzymierzeńcem i nie działał jak pstryknięcie z palca jak to było u Arhoundów.
- No dawaj, tylko odrobinę - mruknęła do siebie starając się przetransformować ciało w formę Glabro.
Dłoń zacisnęła się przezornie na ukrytym pod płaszczem Kleivie. Poczuła jak duch lisa wije się niecierpliwie pod warstwą stali i srebra.
- Co za mieszkanko? - zapytała ostro grubasa.
Napalony delikwent dyszał ostro gdy dotarł wreszcie do dziewczyny. Nieudolnie usiłował zatuszować zadyszkę.
- Ta ci … - Zaczął rozochocony. Umilkł gdy tylko zobaczył co przed nim stoi. Podniecenie ustąpiło miejsca strachowi. Mężczyzna cofnął się o krok.
- W… w… mieście. - Zaczął się jąkać. - By...by...byłem t..tam tylko k..kilka razy.
Psuja puściła pod kurtką ostrze Kleiva. Na szczęście nie będzie musiała się odwoływać do tego argumentu.
- Co to za miejsce? Gadaj! - złapała go za fraki i mocniej rymnęła jego cielskiem o ceglaną ścianę.
- Mieszkanie. Na peryferiach miasta. - Odparł przerażony.
- Co się tam dzieje?
- I..imprezy.
- Kurwa… rozwiń - warknęła i nie podarowała sobie tej przyjemności aby przeszlifować plecy grubasa o szorstki mur. - Kto? Z kim? Za pieniądze czy dla przyjemności? Czyje jest mieszkanie?
- Nie wiem czyje to mieszkanie. Ja tam trafiłem jako gość. Jako jeden z licznych gości.
Psuja wydała z siebie przeciągłe warknięcie. Koleżka ją zdrowo podkurwiał. Miała wrażenie, że mówi po chińsku bo dotawała ledwie strzępki odpowiedzi na zadawane pytania.
- Opowiedz - wycedziła przez potężne zęby. - Kto cię tam zaprosił? Kiedy to było? Kogo tam wyruchałeś, bo temu służy to miejsce, co?

Facet się motał. Przebąkiwał coś o przypadku i dwóch studentkach. Mało w gacie nie narobił. Pytany o adres wyjąkał coś co brzmiało jak “Dodododooooodoooodobridż aweniu”.
- Dodododoooooobra złamasie - Psuja zasadziła mu kopa w żołądek żeby zachęcić do mówienia. - Coś tam nawywijał? Żadnych nieletnich? Indianek? Wlepiaj gały na zdjęcia!
Pociągnęła go za ucho aby zmusić na spojrzenie w ekran komórki.
- To jakieś przechodnie mieszkanie do schadzek? - nalegała.
- Ja nic nie wiem. Nie wiem - koleś się zaciął, czym jeszcze bardziej Psuję rozzłościł.
- Jesteś, kurwa, opóźniony w rozwoju, że nie wiesz z kim tam byłeś i co się tam działo? Tak mocno zapiłeś, he? Złamałeś prawo i boisz się przyznać.
Kop. Kop. Plaszczak w ucho. Psuja przygryzła wargę zawstydzona, że maltretowanie tej gnidy sprawia jej przyjemność.
Wyciągnęła mu portfel z tylnej kieszeni. Same karty kredytowe, żadnej gotówki.
- No to sobie pojedziemy. Zawieziesz mnie tam i pokażesz to mieszkanie. Dawaj kluczyki.
Rzucił jej kawałek plastiku z paroma guzikami. Pismo obrazkowe, dzięki niech będą duchom.
Potrząsnęła głową, odczekała aż forma wróci do ludzkiej. Wydawała się teraz znacznie bardziej bezbronna niż przed momentem dlatego, w ramach mobilizacji, pokazała kolesiowi wnętrze kurtki i nóż przypominający gabarytowo potężną maczetę.
- Obserwuję cię - Dwa palce powędrowały od jej, do jego oczu.
Ruszyli na parking.
Psuja wcisnęła guzik otwartej kłódeczki. Gestem nakazała grubasowi iść od strony kierowcy, sama pociągnęła za klamkę od strony pasażera.
 
liliel jest offline