Byliście rozproszeni na statku, spowodowało to serię pojedynków, o współdziałaniu praktycznie nie było mowy.
Lennart znajdował się na rufie stateczku, wydawało by się najbardziej oddalonego od zagrożenia. Najwyraźniej gobliny uważały jednak, że w pierwszej kolejności należy pozbyć się sternika i dwóch z nich skoczyło w jego stronę.
Celny strzał z rusznicy pozbawił goblina życia, ledwo żołnierz chwycił za miecz i tarczę gdy zwarł się z nim drugi z goblinów. Podobno jest to żałosna, drobna i zdradziecka rasa. W przeciwieństwie do innych "stworzeń:, gobliny często są lekceważone. Ale jeżeli ktoś jest mniejszy to musi być cwańszy. Drugi z goblinów o dziwo uniknął cięcia wykonanego przez
Lennart i wykonał bardzo odważne pchnięcie wprost w jego głowę. Na szczęście mężczyzny włócznia ześliznęła się po po policzku, robiąc co prawda dość krwawą ranę, ale raczej nie groźną.
Sandrus nie bacząc na ostrzał i wrogów starał się w pojedynkę rozwinąć, żagiel. Zabrakło mu jednak czasu, gdy na pokładzie zaroiło się od małych goblinów, a okręt utknął na blokadzie. Będąc na środku okrętu, musiał bardzo uważać, zielonych przeciwników miał zarówno przed sobą jak i za sobą. A nikt nie dbał o jego plecy. Pierwszego Goblina załatwił prostym cięciem z nadgarstka poprawiając po chwili szybkim pchnięciem. Drugiego lekko ranił w rękę, jednak i sam łowca nie uniknął zranienia. Grot gobliniej włóczni zranił mężczyznę w wykroczną nogę. Trzeci z goblinów próbuje zajść protagonistę od tyłu.
Otto miał trochę więcej szczęścia, jedynie jeden z goblinów ruszył na niego. Szybki czar i pocisk magicznej energii uderzył goblina. Ten ciężko rany i równie mocno przerażony wyskoczył z dzikim krzykiem przez burtę wprost do wody. Od kolejnych przeciwników odgrodził go kozak, przyjmując na siebie walkę z kolejnym wrogiem. W między czasie drużynowy czarodziej starał się stworzyć błędne ogniki. Jednak w ferworze walki zabrakło mu na to skupienia, a inkantacja została pomylona.
Oskar von Hohenberg z Sigmarem na ustach rzucił się w wir walki. Wdał się w pojedynek z goblinem. Z początku był ostrożny i zbił parę pchnięć goblina. Ten bezskutecznie próbował nadziać szlachcica na swoją włócznię, coraz to bardziej ryzykując i i się odsłaniając, a wszystko do czasu aż sam został powalony serią trzech cięć, zakończoną morderczym uderzeniem, które rozpłatało jedną z tętnic nieszczęśliwego zielonego stworzenia.
Michaił wybiegł z nadbudówki, gdzie skulona w rogu kajuty siedziała dziewka (ponownie ściskająca nogę od krzesła). Rozglądając się po pokładzie postanowił osłaniać czarującego Ottona, który z pierwszym wrogiem poradził sobie nadspodziewanie dobrze. Kozak wziął na siebie kolejnego z goblinów. Atakując go z boku straszliwie spudłował, przez co stracił element zaskoczenia. Pojedynek wydawał się już przeciągać, a obie strony nie były w stanie zrobić sobie większej krzywdy.
Oprych pochwycił sztylet i starał się ugasić pożar, ponieważ większość goblinów była zajęta walką z Wami dobrze mu to szło i już po chwili udało mu się zażegnać niebezpieczeństwo powstania rozległego pożaru. Niestety zbyt późno dostrzegł zagrożenie i jeden z goblinów pchnął go swą krótką włócznią wprost w jelita. Oprych padł na pokładzie, ściskając ranę i jęcząc głośno. A pokraczny stwór szuka swojego kolejnego celu zakradając się od tyłu do łowcy (to ten wcześniej wspomniany trzeci)
Krasnoludy i gobliny darzą się wzajemnie dość specyficznym uczuciem, było pewne, że będzie to krwawa potyczka.
Norin roztropnie z początku starał się osłaniać oprych i skutecznie zajął walką dwójkę z zielonych. Walka była krótka i zajadła, cios za cios, uderzenie młotem za pchnięcie włócznią. Już po chwili okazało się, że oba gobliny leżą martwe w kałużach krwi, a krasnolud bez zastanowienia biegnie na dziób powstrzymywać dalsze stwory. Możliwe, że z uwagi na buzująca w żyłach adrenalinę nie poczuł, że został ranny. Jednak z jego ramienia sączyła się krew.
W momencie gdy
Rogarsson dotarł na dziób, wspięło się już po nim dwójka z goblinów, a kolejne zapewne zaraz do nich dołączą.
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!