Sandrus nieco opanował swój gniew i rozejrzał się po pokładzie widząc, że wszyscy jego towarzysze byli cali, spojrzał w stronę Widdenstein i przemówił.
- Pomogę będzie łatwie poskładać chłopa.
Po czym kucnął przy oprychu słuchając bacznie poleceń swojego towarzysz, czując ból w nodze usiadł i kontynuował dalej to co zaczął. Czyniąc każdy swój ruch z rozwagą i pełnym zaangażowaniem tak jak by chodziło o jego własną ranę.
~Na bogów oby udało się go poskładać, szybciej stąd się ewakuujemy i będziemy bezpieczni. Nie prosty los nas czeka na tej łajbie, kto wie co na nas jeszcze czyha.~