Zanim opuściliście
Biały Grób,
Chass odebrał od
Stevena berło. Nie poczuł żadnego fizycznego objawu; dreszcz nie przeszył jego ramienia, ani nic z tych rzeczy. Przedmiot wyglądał na nienaruszony, był jedynie lekko zakurzony. Czarnoksiężnik wyciągnął go przed siebie i wypowiedział słowa rozkazu:
-
Archa Nuiren!
Poczuł coś - niewątpliwie - znaczną siłę przypominającą szarpnięcie. Wszyscy zobaczyliście lekkie zaburzenia w przestrzeni; jakby część grobowca zawinęła się wokół niewidocznej osi. Wkrótce jednak wizualny efekt ustał, a wokół zapanowała cisza.
Po krótkiej naradzie na uboczu, postanowiliście pozostawić młodego lorda wraz z jego przybocznym skrępowanych w grobowcu.
Kelven odebrał kamień strażniczy, a kiedy wychodziliście na światło dzienne, pozostawił go tuż za wyjściem. Gdy tylko magiczny przedmiot opuścił Biały Grób, kamienne wrota zawarły się, więżąc waszych jeńców.
Na szczęście obstawa lorda Nuirena weszła z wami do środka. Tym samym wokół was nie było żadnych ciekawskich oczu czy uszu, których właściciel pobiegłyby na skargę. Tak przynajmniej się wam wydawało. Jakkolwiek początkowo
Evereska stanowiła dla was bajeczne, wprost nieziemskie miejsce, teraz stała się złotą klatką, z której za wszelką cenę musieliście się wydostać.
Mythal trzymał was na krótkim, acz niezniszczalnym łańcuchu. Jak się okazało, nawet potężna magia
Laretha nie potrafiła go zerwać.
***
Plan był prosty i pokładał całą nadzieję w prawdziwości słów
herolda. Nawet nie zastanawialiście się, co okazałoby się gdyby owa istota blefowała lub posiadała nieaktualne informacje. Z drugiej strony wcześniejsze przeżycia z
Panem Wywyższonego Domu, podpowiadały wam, by polegać na jego słowie. Zaczęliście więc mozolną wspinaczką na jeden z dwunastu szczytów otaczających Shaeradimm.
Nie było lekko, ale pchani wizją depczących wam po piętach strażników grobu, prędko zdobyliście szczyt.
Chass spróbował raz jeszcze skorzystać z berła, ale nadal coś wiązało moc przedmiotu. Postanowiliście oddalić się jeszcze kawałek, z dala od wpływów potężnej magii.
Wtem, na ziemi zaczął rozpościerać się cień. Najpierw stanowił niewielki, ciemny punkcik, ale już po chwili przybrał postać szerokiej plamy. Unieśliście głowy do góry i dostrzegliście potężnego,
olbrzymiego orła, którego dosiadała
Sariel Lanesin – wasza niedawna przewodniczka.