Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2017, 20:36   #12
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Idąc do tunelu, Astrid rozglądała się za jakimiś środkami o większym rażeniu, które archeolodzy mogli mieć z sobą na wypadek, gdyby trzeba przebijać się przez ściany.
Łopat i kilofów nie brakowało.
- Mamy coś żeby... żeby wysadzić ten tunel?- zapytała nieśmiało - Wiesz... na wypadek jakby to, co w środku nas przerosło.
- Nie, może to i Rosja, ale trotylu nie sprzedają na lotnisku. -
odpowiedział Viking.
- A myślałam,że jesteś gotowy na każdą ewentualność. - zachichotała zadziornie,szybko jednak spoważniała,skupiając się na wyzwaniu.

Korytarz był wąski, jego szerokość rzadko przekracza metr. Był jednak wysoki na dobre trzy. Po skalistym podłożu biegało wiele szczurów. Po kilku metrach, kainici ujrzeli wielkiego penisa - gargantuicznego! oraz płaskorzeźbę
która ciągnęła się między rozwidleniem korytarza. Tematyka rzeźby byłaby wyzwaniem dla większości historyków sztuki lecz nawet tak mało artystyczna dusza jak Viking, nie miała problemu ze zrozumieniem przesłania dawnych artystów. Zrozumiałby to każdy kainita. Rzeźby przedstawiały bowiem rytuał spokrewnienia. Kamienne obrazy były wręcz hipnotyczne.
~ Nudzi mi się… - odezwała się Aghata i dopiero wtedy Astrid zreflektowała się. Musiała stać i patrzeć się w ścianę już jakiś czas, stojący obok Viking wciąż to robił, nie zważając zupełnie na szczury przebiegające między jego nogami.
- “Mamo,ostrzegałaś mnie, gdy tu szłam, wiesz co mi może grozić?” - korzystając z okazji Astrid zadała pytanie w swojej głowie,przyglądając się teraz bardziej Gangrelowi niż płaskorzeźbom.
~ Wszystko! dziecko, jeszcze nie wiesz co to magia krwi i w ogóle o co ci chodzi? matce jedzenia żałujesz? w właśnie… głodna jestem…
- “Nie jesteś!” - Malkavianka aż fuknęła ze złości, po chwili jednak wróciła do wewnętrznego dialogu - “Powiedziałaś przy tych dzieciakach, że też byś tak zrobiła. Myślisz, że to... Karl za tym stoi?”
~ Podrywasz mojego tatę? moja mała niegrzeczna wspaniała dziewczynka. Ja nie myślę, zabiłaś mnie, pamiętasz? - Aghata umilkła. Viking wciąż wpatrywał się w rzeźbę.
- Oj tam, oj tam - skomentowała na głos Astrid, kładąc dłoń na pośladku Gangrela. Jeśli nie został zaczarowany, tego na pewno nie przeoczy. A jednak, ani drgnął. Astrid zdała sobie nagle sprawę, że widziała kiedyś podobnie zachowującego się torreadora, biedak zupełnie oniemiał na widok jakiejś laski w klubie i stałby tak do rana, gdyby panienka się nie zmyła.
Malkavianka zaczęła rozpinać sprzączkę od paska Kainity. Potem nie spiesząc się rozpięła rozporek... i ściągnęła spodnie Gangrela do połowy kolan. Dopiero po tym wspięła się na palce i dała mu prztyczka w policzek.
- Haaallloooo,budzimy się. - szepnęła mu do ucha. I to wciąż jeszcze nie pomogło, oczy mężczyzny ciągle utkwione były na płaskorzeźbie.
Nie było innej rady. Astrid po prostu podcięła nogą stojącego mężczyznę, aby upadł, co przy skrępowanych materiałem spodni kostkach nie powinno stanowić wyzwania.
Viking upadł na twarz tracąc sztukę z widoku. Zadziałało! obudził się i odwrócił natychmiast w stronę wampirzycy. Mina Gangrela z opuszczonymi spodniami - bezcenna, za wszystko inne zapłacisz kartą mastercard!
- Co jest kurwa! - wrzasnął dość wysokim jak na siebie głosem.
- Cicho, idioto, tu mogą być Sabatnicy - zganiła go, lecz nie mogła powstrzymać się od chichotu. - Zagapiłeś się, aż sie bałam, że cię zaczarowało czy coś. Musiałam sprawdzić. - prychnęła śmiechem.
Na wszelki wypadek trzymała się poza zasięgiem jego wielkich łap Gangrela.
- Cholerna wariatka - Viking mamrotał pod nosem podnosząc się i podciągając spodnie.
- Zdecydowanie powinieneś zacząć nosić majtki. - odparła, po czym jak gdyby nigdy nic ruszyła dalej.
Po kilkunastu metrach przeciskania się wąskim tunelem, kainici dotarli do wykutej w litej skale niecki, z której kiedyś chyba musiało wypływać źródełko. Wody dawno już nie było, obok leżało kilkadziesiąt szczurzych szkielecików. Tunel zakręcał na południe.
Astrid przyjrzała się szkieletom zwierząt. Od jak dawna mogły tu leżeć? Co je spotkało?
Na jej niewypowiedziane pytanie odpowiedział Viking rozgrzebują kości lufą swojej broni.
- Ta woda wyschła stulecia temu.
Wampirzyca kiwnęła tylko głową, po czym ruszyła dalej, na południe.
Po kilkunastu metrach, na zachodniej ścianie ukazało się przejście do bocznego pomieszczenia. Przez chwilę Malkavianka nasłuchiwała czy czegoś nie usłyszy stamtąd. Jeśli nic jej nie zaniepokoi, planowała iść dalej.
Z bocznego pomieszczenia nie dochodziły ani żadne niepokojące dźwięki, ani żadne dźwięki w ogóle. Astrid i Viking ruszyli więc dalej, pozostawiając przejście za sobą. Po paru metrach, wampirzyca zauważyła, że na ziemi w tym odcinku tunelu jest przed nimi kamienna posadzka.
Popatrzyła na Gangrela, nie wiedząc w sumie co chce mu przekazać, po prostu chciała upewnić się, że jest obok, tak samo jak pistolet, który miała w kieszeni, a na którym teraz spoczywała jej dłoń.
- No podejrzane - zgodził się. - Skoczysz?
- Kto nie skacze, ten z policji. - podpowiedziała. Choć nigdy nie była w miejscu, gdzie można by się spodziewać pułapek, uznała pomysł Gangrela za całkiem sensowny. Zrobiła kilkanaście kroków w tył, by wziąć rozbieg, po czym korzystając z mocy akceleracji podbiegła i odbiła się jak najdalej, by przeskoczyć nad dziwną posadzką.
Już w powietrzu, Astrid usłyszała klnięcie znajdującego się za nią Vikinga, kiedy stopy Astrid dotknęły ziemi, słyszała stukot upadającego ciała a następnie świst powietrza i odgłos… dźgania. Jęki Gangrela nastąpiły zaraz po tym. Kiedy wampirzyca odwróciła się, zobaczyła jak Viing lezy rozciągnięty na kafelkach a w z jego pleców wystaje z tuzin kamiennych grotów. Co gorsze, zaraz za Gangrelem stał wyłaniający się z mroku wampir, nagi, blady mężczyzna, przypominający anatomią więźnia obozu koncentracyjnego. Kainita szykował się właśnie do skoku na poranionego Vikinga. Korzystając ze swojej nadludzkiej szybkości, Astrid wyjęła pistolet i strzeliła kilka razy do nieznajomego Kainity, celując w jego głowę.
Dobrze, że broń była półautomatyczna inaczej po ogłuszającym huku który spotęgowała akustyka tuneli chyba tysiąckrotnie, kobieta pewnie upuściła by broń by zatkać sobie uszy. Tak jednak się nie stało, Astrid wpakowała dwie kule w czaszkę nieumarłego, a trzecią w czerń korytarza pozostawioną w miejscu gdzie wcześniej była jego głowa. Malkavianka już nic nie słyszała, ale wampira powaliła. Doskoczyła znów do Gangrela, by sprawdzić w jakim jest stanie. Nie odrywała jednocześnie wzroku od korytarza, w którym zniknął napastnik.
- Żyjesz? - zapytała, choć nie słyszała własnego głosu. Viking jednak się czołgał i poruszał ustami prawdopodobnie jęcząc lub kląć lub wykonując obie rzeczy na raz. Mężczyzna starał się zdjąć ze swoich pleców bełty. Malkavianka postanowiła mu w tym pomóc - szybko i - stety niestety - brutalnie, cały czas patrząc w głąb korytarza.
Mogłaby powiedzieć, że wszystko było jak scena z niemego filmu, bo choć od dłuższego czasu widziała już kolory, to światła z leżących na ziemi latarek jej Vikinga wiele nie było. Dopiero kiedy wyrywała ostatni bełt z Gangrela, ten na jego lędźwiach, słuch wrócił.
- Ożeszjapierdole! - niemal warczał Viking. Wampir leczył się najszybciej jak mógł, kiedy skończył, złapał szczura i wyssał go jednym haustem, po czym rzucił z obrzydzeniem za siebie. W tym czasie, Astrid nie wypatrzyła żadnego nowego zagrożenia.
Na razie.
Zaraz na zachód znajdowało się kolejne boczne przejście odbijające z korytarza.
- Dasz radę iść dalej? - zapytała towarzysza w ten specyficzny sposób, w jaki robią to osoby niedosłyszące, żeby nie krzyczeć - jasno i powoli artykułując głoski.
Viking pokiwał głową. Delikatnie pogładziła jego gojące się plecy, po czym bez słowa ruszyła dalej z zamiarem sprawdzenia bocznej nawy.
Astrid poświeciła latarką do środka. Wyciosana w skale komora miała jakieś sześć na sześć metrów, było tam nieco kammiennej sztuki jednak tym co najbardziej przykuwało uwagę był stojący na środku pomieszczenia kamienny stół, a na nim on.
Wampir był pogrążony w letargu, możliwe że od wieków. Nic nie wskazywało by miało się to zmienić, przynajmniej oceniając z odległości blisko pięciu metrów.
Astrid zmarszczyła piegowaty nosek.
- Ci idioci pewnie obudzili tamtego przystojniaka, który cię napadł. Pytanie czy tylko jego. Proponuję w ramach prewencji, aby najbliższa osoba dwuręka ucięła mu łeb. - spojrzała wymownie na Gangrela - Profilaktyka to podstawa. Lepiej zapobiegać niż leczyć. - rzuciła sloganem.
Sama planowała zostać na korytarzu i obserwować czy ktoś ich nie zachodzi z boku.
- Czasami to mówisz całkiem do rzeczy - pochwalił Gangrel. Mężczyzna przerzucił karabin przez ramię wziął w dłoń wiszący wcześniej za pasem toporek i ruszył w stronę torporkiewicza. Astrid cały czas obserwowałą scenę w jednej ręce trzymając pistolet, a pod pachą z kikucikiem… wróć, z samotnym serdecznym, trzymała latarkę. Jej światło padało na lico torporkiewicza. Zachlapany własną krwią Viking, skracał dystans do wampira, z pięciu metrów zrobiło się trzy. Kiedy zrobiło się dwa, Astrid mogłaby przysiąc, że nozdrza śpiocha się poruszyły. Wszelkie wątpliwości zostały wnet rozwiane, gdy chwilę potem kainita otworzył oczy. Toporek Vikinga opadł w miejsce szyi - puste miejsce, Po czym wybudzony wampir rzucił się na Gangrela. Obaj kainici poturlali się poza pole światła latarki.
- Szlag!
Astrid próbowała nakierować snop światła na walczących. Martwiło ją, że Viking jest ranny, wierzyła jednak że taki kawał skurczybyka łatwo nie ulegnie i jeśli będzie potrzebował wsparcia - da jej znać.
- Strzelaj kurwa! - wrzeszczał Viking, nieumarli chyba fruwali od ściany do ściany.
~ https://www.youtube.com/watch?v=7wRNX94fU94 - nuciła Aghata.
- Jasne, kurwa, w ciebie! - warknęła Astrid chowając broń i rzucając się z nadludzką szybkością na obcego wampira, chcąc oderwać go od Gangrela i najlepiej przygwoździć plecami do podłogi.
Włączenie się Astrid, do szamotaniny krwiopijców w kocim stylu, było prawdziwym wejściem smo… kocicy. Scena przywodziła na myśl marzec i jakiś wiejski płot ze stodołą w tle. Jednak to kocica rozdawała tutaj karty, czy raczej szramy. Wybudzony kainita był bardzo silny i dość szybki, jednak nie tak szybki jak Astrid. Malkavianka wpadła w niego jak pocisk a kiedy ten skupił na niej uwagę i starał się złapać ją w swoje łapska, kobieta wykonywała uniki tak szybko, że w dłoniach kainity zostawało tylko powietrze. Wtedy też Astrid namierzyła trupi wzrok ożywieńca i z zaciętą miną wlała poprzez oczy szaleństwo do jego głowy. Wysuszona twarz wampira wygięła się w przerażeniu, przypominając teraz maskę z filmu Krzyk.
- Mam ci wysłać zaproszenie? - warknęła Malkavianka na towarzysza - Głowa! - starała się przytrzymać ożywieńca jak najdłużej.
Viking się nie odzywał, dopiero po tym jak Astrid przestała na niego wrzeszczeć, do jej uszu dotarł dźwięk przeładowywania broni. Seria z kałacha rozpruła wampira wchodząc od nerek a wychodząc z potylicy. Trup padł na podłogę.
Kainitka spojrzała na towarzysza, by ocenić jego stan.
Viking był blady, na pewno głodny, ale trzeźwy.
Jeszcze.
Westchnęła.
- Widzę dwa wyjścia - powiedziała, szukając latarki - Albo wracamy, albo... napijesz się mojej krwi. - popatrzyła na niego, by wiedział, że mówi na serio.
~ Moja coreczka!
Viking popatrzył na Astrid z nieruchomą twarzą, moment ciszy przerwał pisk szczura, który dostał się w łapsko kainity. Gangrel nie spuszczając kobiety z oczu przyłożył zwierzątko do ust i wyssał.
- Twoja troska została doceniona. - odpowiedział sucho podnosząc się z ziemi.
- Jesteś za słaby. Nie stracę jeszcze ciebie, dupku. - podeszła do niego, tak by niemal stykali się ciałami i odgarnęła włosy z lewego ramienia, nadstawiając szyję. - jeden raz ci nic nie zrobi. A może uratować tyłki nam obojgu.
Viking chciał chyba jeszcze coś powiedzieć kiedy otwierał usta, ale jego ochlapane, wciąż ociekające szczurzą krwią zęby po prostu opadły na szyję wampirzycy. Astrid ugięły się kolana gdy poczuła długie kły Gangrela penetrujące gwałtownie jej ciało. Mężczyzna objął ją w pasie przyciskając do siebie. Jęknęła, czując jak rozkoszna ociężałość opanowuje jej ciało, objęła szyję Vikinga, wczepiając się palcami w jego włosy. Dla wampirzycy, która nigdy nie miała okazji za człowieczego życia poczuć przyjemności płynącej z obcowania z drugim ciałem, seks był zawsze bardziej ciekawostką, rodzajem gry niż prawdziwą przyjemnością. Dopiero teraz poczuła jak rozkosznym jest uczucie bycia penetrowaną, zniewoloną. I choć czuła, że nie może się w tym zatracić, nie może się poddać, to nie umiała odmówić Vikingowi kolejnego łyku... i kolejnego, kolejnego.
~ Córeczko… - Astrid słyszała głos w głowie, o raczej pozytywnym nastawieniu. ~ Nie chcę wam przeszkadzać, ale robię się…
“Naprawdę mamo... teraz?” - warknęła w myślach głosem oburzonej nastolatki. Mimo wszystko jednak cofnęła ręce i zaparła się zdrową dłonią na szerokiej piersi Gangrela.
- Dość... - poprosiła.
Wampir, jak to facet któremu nie pozwala się kończyć, jakoś strasznie zadowolony z “dość” nie był. Ale wykonał prośbę. Trzymał ją w swoim uścisku dłuższą chwilę zalizując dokładnie jej szyję.
Poddała się temu,unikając jednak patrzenia mu w oczu.
- Jak... się czujesz? - zapytała głupio zawstydzona.
Ciągle ją trzymał.
- Pytasz czy nie udzieliło mi się szaleństwo? - uniósł brew. - tego nie wiem, ale szczury wścieklizny nie miały.
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Chodźmy... zanim zabiorę to, co ci dałam w napadzie głodu. Muszę coś zjeść. Może być zasuszony typ.
~ No.
Viking pokiwał głową i płynnie zdjął dłonie z bioder kobiety… sprawdzając jeszcze tylko czy jej pośladki nie straciły przypadkiem jędrności.
To sprawiło, że Malkavianka sama odskoczyła, prychając. Zamiast jednak wdawać się w kolejny pojedynek na słówka (albo i coś więcej), odnalazła latarkę i ruszyła dalej.
Kolejne boczne pomieszczenie, które odkryła para kainitów, musiało być kiedyś czymś w rodzaju… garderoby? Na ile można było dostrzec w świetle latarek, były tu pozostałości drewnianych półek, jakieś strzępy szmat (nie strawione przez wszędobylskie szczury) Była też wypolerowana metalowa płyta, służąca za lustro. Kiedy Asrid poświeciła na nie, ujrzała siebie… pochłoniętą płomieniami. Wrzasnęła, tego było za wiele na jej umysł, w panice upuściła latarkę i zaczęła się cofać, zatrzymał ją dopiero uścisk ramion Vikinga.
- Uspokój się! też to widziałem, po prostu się nie patrz. - powiedział do jej ucha przyciskając ją mocno do siebie. Kobieta potrzebowała kilku dłuższych chwil by się uspokoić. napięcie jednak pozostało.
- Mam dość, nie dam rady, co to za chujstwo, co to za miejsce, nie chcę tu być, nie chcę tego głosu, nie jestem wojownikiem, jestem głupią blondie z dyskoteki, czemu to zawsze ja, czemu ojciec mi to zrobił, czemu zgodziłam się... - mamrotała jednym ciągiem wtulając się w Gangrela.
Viking nie żałował jej tulenia, nawet jej nie obmacywał, westchnął za to, zupełnie jakby oddychał.
- Rozumiesz mała - zawyrokował - zostań ze mną, przecież było nam dobrze - pogładził ją po włosach - potrafię się zająć taką wariatką jak ty. Znajdę ci miejsce w lesie, gdzie twoje napady zaszkodzą co najwyżej kilku jeleniom. Mam też smycz wystarczająco solidną by utemperoać twoje zapędy wtedy gdy nie możesz się opanować. Będzie ci dobrze, nie będziesz musiała myśleć, będziesz szczęśliwa, po prostu przyjmij mnie jako swojego Pana, a ja będę dobrym panem dla mojej kobiety. - Viking chyba miał tkliwy, uczuciowy moment, przynajmniej w swoim mniemaniu. - nasze szczeniaki ładnie sobie razem biegają. Mielibyśmy… - zamilkł na dłużej.
- rodzinę.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. “No teraz żeś dowalił” miała ochotę powiedzieć, ale czuła, że to wyznanie sporo go kosztowało i po czymś takim pewnie by się do niej przez pół wieku nie odezwał. Choć czy nie o to jej chodziło? Żeby go zrazić? Czasem sama nie wiedziała. Lubiła szorstkość Vikinga i to, że był “jakiś”, a jednak gdy zbliżał się za bardzo, czuła, że ją zadusza, że nie widzi prawdziwej Astrid. Naprawdę chciałby mieć ją uległą na smyczy, uzależnioną od siebie? Szczerze w to wątpiła. W końcu gdyby tak było, już dawno znalazłby swoją idealną samicę. Nawet wśród wampirzyc było sporo takich, które poleciałyby na silnego, władczego Gangrela. A on zamiast tego tęsknił za “wariatką”, która raz po raz zostawiała go na lodzie. I mówią, że to kobiety nie wiedzą czego chcą.
- Pomyśl... - powiedziała, zadzierając głowę, by spojrzeć mu w oczy - chcesz, żebym była przy tobie, bo tak wybrałam, czy dlatego że jesteś mi potrzebny? Szczęście to poczucie wolności. Wolność to wybór. Poza tym to nie ustanie, jestem coraz gorsza, coraz... brudniejsza. Czasem tracę perspektywę i... wtedy nie mam sojuszników. Wtedy chcę tylko pić. Nieważne z kogo. Naprawdę... ciężko mi wtedy zobaczyć bliskich. Coraz ciężej.
Twarz Astrid wyglądała na naprawdę udręczoną. Powiedziała Vikingowi o tym, co w niej tkwiło, czego się bała, a kryła wciąż za uśmiechem ładnej buzi. Powiedziała to, o czym sama bała się myśleć, a co czuła w sobie.
Viking położył swoją wielką, szorstką dłoń na policzku wampirzycy, pogładził jej skórę, po czym mruknął, a może warknął i powiedział:
- No to podnoś pupę, cholerna lunatyczko, trzeba znaleźć tą pieprzoną księgę jeśli ona w ogóle istnieje.

Pociągnęła nosem,marszcząc go lekko, ale po chwili uśmiechnęła się promiennie. Ruszyła dalej.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline