Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2017, 22:04   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Oboje? Wiesz kiedy? Mają jakieś... obrażenia? - spytał zaskoczony elf.
Dwa razy skinęła głową, po czym pokręciła nią w zaprzeczeniu i cofnęła się, by go wpuścić do chaty.
- Illisir też nie żyje - powiedział cicho Maelar, przekraczając próg chaty.
- Przykro mi - odpowiedziała zamykając za nim drzwi. Wydawało się, że faktycznie jest jej przykro, a przynajmniej na to wskazywał ton jej głosu.
- Tam - wskazała na drzwi po prawej, które będąc częściowo otwarte ukazywały fragment szafy. Ona sama jednakże nie ruszyła we wskazanym kierunku. Zamiast tego skierowała się w stronę stojącego na środku izby stołu, na którym stał koszyk z jajkami i wiadro ze świeżym mlekiem. Widocznie dziewczyna zdążyła już zacząć poranne obowiązki i bynajmniej nie zamierzała ich przerywać tylko dlatego że ktoś umarł.
Czy było to poczucie obowiązku, czy obojętność na losy swych opiekunów, tego Maelar nie wiedział. Miał nadzieję, że jednak to pierwsze.

Sypialnia porażała czystością i panującym w niej porządkiem, poza tym nie różniła się jednak niczym od zwykłych sypialni w zwykłych wiejskich chatach - szafa tuż przy wejściu, pod oknem komoda z trzema szufladami, podwójne łóżko, w nogach którego stała skrzynia.
Syria i Taurus spoczywali w łożu, całkiem jakby zlekceważyli fakt, że słońce już wstało i dzień się zaczął. Niestety, nie był to sen, a jeśli już, to sen wieczny. Ich dusze już były w Ogrodach Tahary.
Na twarzach obojga malował się spokój, podobnie jak na obliczu Illisira, ale skóra rybaka i jego żony nie była wilgotna. Tylko dlaczego spali pod pierzyną?
- Czy ich ruszałaś? - spytał, gdy wyszedł z sypialni.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową
- Czy gdy wyszłaś, na dwór, gdy szłaś chaty, to widziałaś albo słyszałaś kogoś jeszcze z mieszkańców wioski?
Ponowne pokręcenie głową
- Czy możesz mi powiedzieć, kiedy i jak to się stało?
- W nocy - odpowiedziała, przekładając jajka do okazałego kosza, który przyniosła ze spiżarni. - Nie obudzili się, więc zginęli w łóżku. Lepiej dla nich - dodała, chwytając kosz i zmierzając z powrotem do spiżarni.
- Silli, poczekaj proszę. Co ich zabiło? Albo kto? - spytał.
Dziewczyna przystanęła i odwróciła się w stronę elfa. Po raz pierwszy, w jej głosie i spojrzeniu, pojawił się strach gdy odpowiedziała.
- Mgła… Czarna mgła.
- Mgła? Przyszła z morza? Czarna z barwy, czy z charakteru? Słyszałaś kiedyś o niej?
Silli skinęła głową, chociaż dopiero jej słowa pozwoliły stwierdzić które z pytań miało otrzymać twierdzącą odpowiedź.
- Słyszałam. - Było to tylko jedno słowo, jednak zdołało zawrzeć całą gamę negatywnych emocji, wśród których królował strach i nienawiść. Zaraz po udzieleniu odpowiedzi, dziewczyna odwróciła się i podjęła przerwaną drogę do spiżarni.
Maelar głęboko odetchnął.
- Czy... czy mogłabyś coś o niej powiedzieć? Kto nią włada? Może by to nam jakoś pomogło? Może... może nie tylko nasza wioska jest zagrożona? Może cała wyspa.
Najchętniej wydusiłby z Silli wszystko, co tamta wie, ale równocześnie wiedział, że nie może tego zrobić. Z wielu powodów.
Dziewczyna westchnęła, nie przystając i znikając w spiżarni. Dopiero gdy z niej wyszła, odparła.
- Ktokolwiek nią włada przybył z Vole - poinformowała elfa, zabierając się za przelewanie mleka. - Nie wiem o niej więcej niż to, co wiadomo ogólnie. Czarna magia, pewnie jakaś klątwa. - Wzruszyła ramionami, odstawiając wiadro i przenosząc spojrzenie na Maelara. - Gdybym miała zgadywać to powiedziałabym, że rada ponosi za to winę.
Maelar o czarnej mgle nie wiedział nic i ciekaw był, skąd Silli miała jakiekolwiek informacje na jej temat. Czyżby to ta druidzka wiedza? A może spotkała się z nią tam, skąd przybyła?
- Rada? Tutejsza? - spytał.
Tym razem zamiast skinięcia głową czy przeczącego nią pokręcenia, elf w ramach odpowiedzi otrzymał wzruszenie ramionami.
Nie zazgrzytał zębami tylko dlatego, że nie miał takiego zwyczaju. No i że wiedział, że Silli, gdyby tylko chciała, mogłaby mieć większe.
- Ale czym? - spróbował z niej wyciągnąć jeszcze jakieś informacje.
- O to musisz sam ich spytać - odparła, wycierając dłonie w spódnicę. - O ile któreś przeżyło - dodała, wspierając ręce na stole i przyglądając się elfowi z nowym zainteresowaniem lśniącym w oczach. - Chcesz ich poszukać?
Maelar starał się nie zwracać uwagi na biust dziewczyny, który w tej pozycji był jakby bardziej widoczny. Zdecydowanie nie była to pora na podziwianie dziewczęcych, a w zasadzie już kobiecych, wdzięków.
- Tak. Pójdziesz ze mną, czy wolisz tu zostać? Trzeba będzie też pomyśleć o pogrzebie... - odparł.
Rozejrzała się po izbie, zupełnie jakby zastanawiała się nad opcjami, które ma dostępne.
- Pójdę - zdecydowała w końcu. - Tylko wezmę parę rzeczy. Poczekaj. - Co powiedziawszy ruszyła w stronę drzwi, które zapewne wychodziły na ów słynny ogródek warzywny, którym tak szczyciła się nieboszczka Syria.
- Mleko jest świeże - dodała, zanim za nimi zniknęła. - Źle zajmować się takimi sprawami na pusty żołądek.
- Też zjesz coś? - zawołał za nią.
Pokręciła głową.
Rada była taka mądra, że nie można było z niej nie skorzystać. Maelar nalał mleko do kubka, poczęstował się również kawałkiem chleba i sera, po czym usiadł przy stole, czekając na powrót dziewczyny.
Najbliżej mieszkała Milli i jej mąż. Tam powinni skierować pierwsze kroki.
Oczywiście gdy tylko Silli wróci.
 
Kerm jest offline