Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 02:39   #82
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Hans Manstein - Sigmar tak chce!



Sługa boży dziękował roztroptności swojego boskiego opiekuna za to, że tchnął w niego rozwagę w odpowiednim momencie i nie uległ podszeptom goracej krwi. Okazało się oczywiście, że Sigmar tak chce i mieli nieść jego słowo i dzieło gdzie indziej niż z tymi czterema, żałosnymi pokrakami.

Ale jednak dość szybko natknęli się na kolejny ślad tej strasznej wojny. Pobojowisko. Może nie po pełnowymiarowej bitwie ale potyczce konnych oddziałów co najmniej. Widok nie był jednak zbyt budujący. Im dłużej się Ostermarczyk przyglądał pobojwisku tym żałośniejszy przedstawiało widok. Każde pobojowisko po tak długim czasie nie byłoby zbyt przyjemnym widokiem. Ale zazwyczaj gdy walczyły cywilizowane narody nie pozwalano by polegli obydwu stron tak leżeli pokotem wydani na żer padlinożerców. Tu w leśnej głuszy zaś, zaginieni i wygubieni w walce ludzie leżeli pokotem tam gdzie ich śmierć z ręki barbarzyńców dosięgła.

Jako obywatelowi Imperium, kapłanowi i uczestnikowi walk i potyczek ciężko było znieść taki widok. Nie sposób było przejść obojętnie obok tak wielu wygubionych żołnierzy i sług Imperatora. Ale mógł tylko wspomóc ich psalem żałobnym i dziękczynnym jaki żywi mogą oddać hołd i pamięć poległym.

- Hochlandczycy. - powiedział ponurym głosem Ostermarczyk patrząc równie ponurym wzrokiem na pobojowisko. Pokręcił głową nie mogąc lekką ręką przejść nad tym co widziały oczy. Zastanawiał się nad dalszymi krokami które proponowali kompani. Wszyscy chyba martwili się o Waldemara i jego towarzysza. A właśnie o tym samym mówił na początku gdy doszło do gadki o rozdzielaniu się. Widział same problemy z takiego kroku a teraz właśnie odczuwali jej już wszyscy.

- Nie rozstaliśmy się zbyt daleko więc dźwięk rogu powinni chyba jeszcze słyszeć. My rogu nie mamy więc powinni domyślić się, że to nikt od nas. - chyba. Pewny nie był ale takie miał wrażenie. - Poza tym zostaje wierzyć w dobrych bogów, że pozwolą nam marnemu pyłowi pozwolić mleć razem w ich boskich żarnach. - stwierdził filozoficznie na pytania i gdybania towarzyszy. Nie wiedział czy pozostała dwójka trafi w to miejsce czy nie. Możliwości było wiele. A rodzielający ich mutanci choć wcale nie tak daleko jakby życzył sobie tego kapłan też nie ułatwiali ewentualnego spotkania.

- Nie będziemy ich szukać. Musimy wykonać zadanie. Tak zalecił nam zresztą Waldemar. Zostaje nam liczyć, że dobrzy bogowie pozwolą nam podążąć wspólną ścieżką nawet jeśli podążymy innymi drogami. -
powziął w końcu decyzję sigmaryta. Doszedł do wniosku, że zadanie jest ważniejsze dla Imperium niż los pojedynczych choćby najbardziej zasłużonych sług.

- Jin i Bardag, rozejrzyjcie się tutaj. To był oddział kawalerii. Nie mały. Jakiś oficer a może i sztandar powinien być. Sztandar należy zabrać bezzłowcznie. Dokumenty, listy czy mapy również. No i sprawdźcie czy nie przechodzili tędy nasi zbiegowie niedawno. - wskazał dwójce wojowników na pobojowisko. Wątpił by coś tak dużego jak sztandar uszło uwadze chaosytów ale kto wie. W obliczu pewnej śmierci sztandarowy czy dowódzca mógł go gdzieś schować. Listy i mapy też mogłyby coś im powiedzieć choć o sytuacji sprzed bitwy czyli niezbyt aktualnej. Ale i tak warto było je odzyskać.

- List możnaby zostawić to fakt. Ale list nie wiadomo kiedy i przez kogo zostałby znaleziony i przeczytany. A byle deszcz czy burza go zniszczy jeśli ot, tak się go zostawi. I jak zostawi na widoku jest na widoku czyli można dostrzec i zabrać a jak ukryty to może zostać ukryty. - Ostermarczykowi sam pomysł zostawienia wiadomości wydał się ciekawy ale szanse na to by właśnie Waldemar go znalazł i list dotrwał do tego czasu już mu się wydawały o wiele mniej ciekawe. Zwłaszcza jak najbliższymi sąsiadami były te pokraki pozostawione w tyle dopiero co.

- Zostawiajmy co jakiś czas na drzewach wyryty znak komety. Mam nadzieję, że domyślą się że to od nas. Kierunek marszu przynajmniej na tą okolicę znają. Czas też byłby dość ograniczony. - odpowiedział swoją propozycją Ostermarczyk. Kometa jako 2-3 mniej więcej okrągłe kreski i 2-3 kreski udające ogon wydała mu się na tyle prosta i charakterystyczna, że powinna być do zrobienia nawet zwykłym nożem na zwykłym pniu.

- Hej, hej ty! - Manstein zajął się przywracaniem nieprzytomnego do w miarę do przytomności. Miał nadzieję, że mu się uda i czwgoś się od niego dowiedzą.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline