Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2017, 23:30   #81
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Albert decyzję o wycofaniu przyjął z pewną radością. Nie należał do ludzi lubiących mordować mutantów, zwłaszcza takich, którzy zdawali się niedawno być obywatelami Imperium takimi jak oni sami. Z drugiej strony skoro ich zostawili to prędzej czy później ci sami mutanci prawdopodobnie napadną kogo innego, oby byli zdolni do wykazania takiej litości jaka im została okazana.


- Nawet nie zamierzam! - Odkrzyknął do krasnoluda. - Muszę bardziej niż ty uważać na gałęzie! - Dodał niemal wtulając się w koński łeb i faktycznie uważając by żadna gałęzi nie strąciła go z siodła.


- Morrze przyjmij w swe progi tych dzielnych ludzi. - Było pierwszą wręcz odruchową reakcją na widok pobojowiska.
- Może gdzieś leży oficer? Może ma rozkazy albo jakiś meldunek o tym gdzie są siły chaosu? - Zwrócił się do chcącego przeszukać pobojowisko Jina, sam zaś zbliżył się do wiezionego przez nich nieprzytomnego żołnierza.
- Ja zobaczę czy nasz pasażer jest wstanie coś nam powiedzieć i czy potrzebuje dalszej pomocy.
- Co do naszych dalszych działań to wierzę w Waldemara i w to, że nas jakoś znajdzie. -
Stwierdził oglądając rannego żołnierza jako wykształcony w sztuce medycznej. - Może możemy mu zostawić jakąś wiadomość, jeżeli trafiłby w to miejsce? Hans? Waldemar jest chyba sigmaryckim łowcą czarownic? Wiesz czy uczą ich klasycznego? Mam atrament i pergamin, język klasyczny raczej nie jest znany przez naszych wrogów więc mógłbym mu napisać gdzie się udamy.
- Poza tym uważam, że większym zagrożeniem jest całkowite zgubienie tropu niż zgubienie pozostałej dwójki, więc powinniśmy spróbować wrócić na szlak.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 10-01-2017, 02:39   #82
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Hans Manstein - Sigmar tak chce!



Sługa boży dziękował roztroptności swojego boskiego opiekuna za to, że tchnął w niego rozwagę w odpowiednim momencie i nie uległ podszeptom goracej krwi. Okazało się oczywiście, że Sigmar tak chce i mieli nieść jego słowo i dzieło gdzie indziej niż z tymi czterema, żałosnymi pokrakami.

Ale jednak dość szybko natknęli się na kolejny ślad tej strasznej wojny. Pobojowisko. Może nie po pełnowymiarowej bitwie ale potyczce konnych oddziałów co najmniej. Widok nie był jednak zbyt budujący. Im dłużej się Ostermarczyk przyglądał pobojwisku tym żałośniejszy przedstawiało widok. Każde pobojowisko po tak długim czasie nie byłoby zbyt przyjemnym widokiem. Ale zazwyczaj gdy walczyły cywilizowane narody nie pozwalano by polegli obydwu stron tak leżeli pokotem wydani na żer padlinożerców. Tu w leśnej głuszy zaś, zaginieni i wygubieni w walce ludzie leżeli pokotem tam gdzie ich śmierć z ręki barbarzyńców dosięgła.

Jako obywatelowi Imperium, kapłanowi i uczestnikowi walk i potyczek ciężko było znieść taki widok. Nie sposób było przejść obojętnie obok tak wielu wygubionych żołnierzy i sług Imperatora. Ale mógł tylko wspomóc ich psalem żałobnym i dziękczynnym jaki żywi mogą oddać hołd i pamięć poległym.

- Hochlandczycy. - powiedział ponurym głosem Ostermarczyk patrząc równie ponurym wzrokiem na pobojowisko. Pokręcił głową nie mogąc lekką ręką przejść nad tym co widziały oczy. Zastanawiał się nad dalszymi krokami które proponowali kompani. Wszyscy chyba martwili się o Waldemara i jego towarzysza. A właśnie o tym samym mówił na początku gdy doszło do gadki o rozdzielaniu się. Widział same problemy z takiego kroku a teraz właśnie odczuwali jej już wszyscy.

- Nie rozstaliśmy się zbyt daleko więc dźwięk rogu powinni chyba jeszcze słyszeć. My rogu nie mamy więc powinni domyślić się, że to nikt od nas. - chyba. Pewny nie był ale takie miał wrażenie. - Poza tym zostaje wierzyć w dobrych bogów, że pozwolą nam marnemu pyłowi pozwolić mleć razem w ich boskich żarnach. - stwierdził filozoficznie na pytania i gdybania towarzyszy. Nie wiedział czy pozostała dwójka trafi w to miejsce czy nie. Możliwości było wiele. A rodzielający ich mutanci choć wcale nie tak daleko jakby życzył sobie tego kapłan też nie ułatwiali ewentualnego spotkania.

- Nie będziemy ich szukać. Musimy wykonać zadanie. Tak zalecił nam zresztą Waldemar. Zostaje nam liczyć, że dobrzy bogowie pozwolą nam podążąć wspólną ścieżką nawet jeśli podążymy innymi drogami. -
powziął w końcu decyzję sigmaryta. Doszedł do wniosku, że zadanie jest ważniejsze dla Imperium niż los pojedynczych choćby najbardziej zasłużonych sług.

- Jin i Bardag, rozejrzyjcie się tutaj. To był oddział kawalerii. Nie mały. Jakiś oficer a może i sztandar powinien być. Sztandar należy zabrać bezzłowcznie. Dokumenty, listy czy mapy również. No i sprawdźcie czy nie przechodzili tędy nasi zbiegowie niedawno. - wskazał dwójce wojowników na pobojowisko. Wątpił by coś tak dużego jak sztandar uszło uwadze chaosytów ale kto wie. W obliczu pewnej śmierci sztandarowy czy dowódzca mógł go gdzieś schować. Listy i mapy też mogłyby coś im powiedzieć choć o sytuacji sprzed bitwy czyli niezbyt aktualnej. Ale i tak warto było je odzyskać.

- List możnaby zostawić to fakt. Ale list nie wiadomo kiedy i przez kogo zostałby znaleziony i przeczytany. A byle deszcz czy burza go zniszczy jeśli ot, tak się go zostawi. I jak zostawi na widoku jest na widoku czyli można dostrzec i zabrać a jak ukryty to może zostać ukryty. - Ostermarczykowi sam pomysł zostawienia wiadomości wydał się ciekawy ale szanse na to by właśnie Waldemar go znalazł i list dotrwał do tego czasu już mu się wydawały o wiele mniej ciekawe. Zwłaszcza jak najbliższymi sąsiadami były te pokraki pozostawione w tyle dopiero co.

- Zostawiajmy co jakiś czas na drzewach wyryty znak komety. Mam nadzieję, że domyślą się że to od nas. Kierunek marszu przynajmniej na tą okolicę znają. Czas też byłby dość ograniczony. - odpowiedział swoją propozycją Ostermarczyk. Kometa jako 2-3 mniej więcej okrągłe kreski i 2-3 kreski udające ogon wydała mu się na tyle prosta i charakterystyczna, że powinna być do zrobienia nawet zwykłym nożem na zwykłym pniu.

- Hej, hej ty! - Manstein zajął się przywracaniem nieprzytomnego do w miarę do przytomności. Miał nadzieję, że mu się uda i czwgoś się od niego dowiedzą.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 10-01-2017, 11:58   #83
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Waldemar

Nicodemus wysłuchał poleceń łowcy czarownic, po czym przytaknął mu głową na znak, że wszystko dobrze zrozumiał.
-Wstrzymaj się ze swoim strzałem do momentu, aż skupię wokół siebie wiatry magii i będę gotowy użyć zaklęcia.- polecił, po czym przymknął oczy i wyprostował się. Jego dłonie zaczęły kreślić dziwaczne symbole w powietrzu a usta nieustannie szeptały inkantacje. Nicodemus mamrotał je pod nosem krótką chwilę, aż do momentu jak jego dłonie nie zalśniły niczym kawałek rozżarzonego węgla w piecu. Arcymag wstał energicznie i otworzył oczy, a te lśniły niczym świece. Nicodemus wejrzał w stronę swego celu i dokończył słowa inkantacji, a energia, którą wokół siebie skupiał przybrała formę niewielkiej kuli ognia, lewitującej nad jego dłonią. Mężczyzna wykonał energiczny gest, a pocisk pofrunął bezbłędnie prosto w spaczonego licznymi chorobami mutanta. Stwór zawył żałośnie, przewracając się na plecy. Futra, które chroniły go przed chłodem w mgnieniu oka stanęły w płomieniach zamieniając go w żywą pochodnię.

Rycerz ciemności na usługach u Nurgle'a spojrzał zdziwionym wzrokiem na podpalonego żywcem pomagiera. Jego przenikliwy i złowrogi wzrok skierował się w stronę wejścia do jaskini, dokładnie tam gdzie aż do teraz ukrywali się Waldemar i Nicodemus.
-Jak śmiecie nędzne robaki...- warknął chaosyta plując się przy tym, po czym wartko dobył dwuręcznego topora i ruszył niespiesznym krokiem w kierunku dwójki.
-Poderżnij dziwce gardziel...- rzekł, wskazując drugiemu z mutantów spętaną elfkę.
Waldemar wycelował i oddał strzał. Pocisk świsnął i trafił stwora prosto w pierś odrzucając go do tyłu o dobre kilka kroków. Stwór jeszcze dychał lecz z między żeber wystawał mu pocisk i przez to nie nadawał się zbytnio do walki. Waldemar miał tylko sekundę na przygotowanie do walki w zwarciu. Wiedział, że rycerz ciemności nie będzie miał litości i wykorzysta każde jego potknięcie. Wiedział również, że Nicodemus mu zbytnio nie pomoże...

W tym samym czasie, nieopodal w lesie

-Mam coś!- Jin odnalazł pod pazuchą jednego z zamordowanych kawalerzystów zwinięty na prędce, wymiętolony kawałek pergaminu Mężczyzna prędko przeczytał jego treść, po czym wręczył Hansowi. Kapłan wartko rozwinął go i przeczytał na głos.
"Droga Hildo. Sir Albrecht zdecydował, że spróbujemy przedrzeć się na zachód, gdzie do niedawna stacjonowały niedobitki ruchu oporu. Jeśli uda nam się przedrzeć będziemy bezpieczni, lecz to dopiero początek. Zwiadowcy donoszą o hordzie barbarzyńców wędrującej z południa, zaś lasy, w których się ukrywamy pełne są mutantów i zwierzoludzi. Módl się za mnie i mych braci do najświętszego Młotodzierżcy, by był łaskaw spojrzeć na nas przychylnym okiem".
-Jest chyba dowódca...- szukający w międzyczasie Jin natrafił na zwłoki starszego rycerza, przygniecionego ciężarem swego rumaka -Sztandaru nie ma... Dokumentów chyba też... Ale...- Jin wyszarpał z pod zbroi miecz, którego rękojeść dostrzegł przez przypadek. Jin wysunął miecz z pochwy i z zachwytem przyjrzał się dziełu mistrza kowalstwa, który stworzył tę broń. Niezwykle lekki i przy okazji pięknie zdobiony, aż się nie godziło zostawiać go na pobojowisku.


 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 10-01-2017, 16:28   #84
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
- Przykro mi droga Hildo. Sir Albreht podjął złą decyzję. - Powiedział na powrót zwijając list, który znalazł przy poległym żołnierzu, po czym przekazał go Hansowi.
Wysłuchując z ust kapłana znanej już treści dostrzegł człowieka w zbroi różniącej się od pozostałych. Jego ciało spoczywało pod puchnącym już od pośmiertnych gazów rumakiem, lecz widać było, że oboje walczyli do końca.
-Jest chyba dowódca. Sztandaru nie ma... Dokumentów chyba też... Ale.. - Jin nie miał w zwyczaju szabrować umarłych, lecz ta broń, którą pozostawił po sobie dowódca rozbitego oddziału nie zasługiwała by trafić w ręce hien cmentarnych lub zamienić się kupę rdzy.
- On musiał należeć do niego - powiedział wyjmując długie, smukłe ostrze z pochwy. W kulturze Przybysza z południa broń prawdziwych wojowników obdarzona był czcią, a praca, jaką kowal musiał włożyć w stworzenia tak doskonałego ostrza wymagała szacunku.
- Piękny. Może chcesz rzucić okiem? - wysunął na powrót schowany do pochwy miecz w stronę krasnoluda - Twoja rasa zna się na wykuwaniu broni, jak żadna inna. Może spod waszej ręki wyszło to ostrze. - gdy wręczył miecz Khazadowi podszedł do Łowczego Ogara, przykucnął i rozejrzał się w miejscu, gdzie węszył.
- i co potworze? masz trop?
 
Morel jest offline  
Stary 15-01-2017, 15:35   #85
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Oboje uderzyli równocześnie całkowicie zaskakując swoich przeciwników. Atak był o wiele bardziej skuteczny niż Waldemar przewidywał, co niezmiernie go ucieszyło. Mieli teraz przewagę w starciu, którą miał zamiar w pełni wykorzystać. Łowca czarownic rzucił kuszę na ziemię chwytając za miecz i ruszając w stronę herszta heretyków. W oczach mężczyzny płonął słuszny gniew, który dawał mu siłę do walki z pomiotami Chaosu. Fanatyczna wiara pokrzepiała jego serce oraz wzmacniała wolę, która okalała umysł niczym stalowe mury. Błogosławiony był umysł zbyt oddany by wątpić.

Walka z wojownikiem Nurgla mogła okazać się kłopotliwa z wiadomych względów. Mimo tego Waldemar nie miał zamiaru rezygnować z bezpośredniego starcia. Najlepszą obroną w tej sytuacji był atak. Łowca przy pomocy nieustannego natarcia chciał zmusić przeciwnika do skupienia jego uwagi na sobie, dzięki czemu towarzyszący mu mag mógł swobodnie działać.
- Zdychaj heretyku! Na chwałę Sigmara! Za Imperatora! - Wydarł się gotując się do zadania pierwszego ciosu.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 16-01-2017, 12:29   #86
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Bardag chodził wolno po pobojowisku i przyglądał się trupom. Większość żołnierzy Hochlandu. Khazad schylał się do ciał dowódców sprawdzając czy mają coś interesującego. Przemawiała do niego natura z młodości, kiedy to rabował grobowce. Dla jednych coś nie przedstawiało żadnej wartości a okazywało się cennym artefaktem magicznym czy też pamiątką rodzinną lub nawet zaginiony przedmiotem pamiętającym początki świata.

Jin w końcu coś znalazł i Bardag podszedł by zobaczyć znalezisko.
Schował za pas topór i wziął miecz. Obejżał go dokładnie i sprawdził wyważenie kilkoma machnięciami.
- Solidna robota jak na człeczyny.- W końcu wyraził swoją ocenę.
- Jin. Weź go. Nie zawsze twój topór pomoże w ciasnych miejscach a ta broń i tak tylko w ręce chaosytów w końcu wpadnie.- Oddał broń Jinowi.

- Nie wiem czy list coś da. Moim zdaniem powinniśmy ruszyć za barbarzyńcami.- Khazad patrzył na towarzyszy.
- Waldemar jak i Nikodemus są dużymi chłopcami i dadzą sobie radę. Jeśli chcecie to zostawiajcie znaki. Oni wiedzą i tak dokąd zmierzamy. Jakbyśmy zmieniali kierunek to zostawi się znak.- Ot moja propozycja.
 
Hakon jest offline  
Stary 20-01-2017, 17:54   #87
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Albert dumał przez chwilę i złapał się za głowę.
- Przecież z Waldemarem jest Nikodem.
Wyciągnął przybory do pisania, pergamin i ołówek.
- Pergamin jest trwały a ołówek nie zostanie zmyty przez deszcz. Nikodem nie tylko zna klasyczny ale też język używany do opisu magii, jeżeli do wiadomości dodam elementy z naszej edukacji to tylko on będzie wstanie trafnie zinterpretować treść wiadomość.
Po wytłumaczeniu i skończeniu litu podszedł do poległego dowódcy i przy nim zostawił wiadomość opatrując ją pieczęciom kolegium magii.


- Skoro wiedzą gdzie mniej więcej nasz szukać to ja zaufam sławie łowców czarownic i twierdzę, że powinniśmy iść za wrogiem jak najszybciej się da. A jeżeli zmienimy kierunek to zostawimy im znak tak jak mówi Bardag.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 10-02-2017, 12:40   #88
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Sigmaryta poklepał kilka razy nieprzytomnego mężczyznę w twarz. Chwilę trwało, zanim przestał błądzić mętnym wzrokiem po okolicy i w końcu skupił się na Hansie.
-Niechaj Sigmar ma nas w opiece…- wyszeptał na tyle głośno na ile miał sił.
- I dobrzy bogowie niech nam sprzyjają. - przytaknął pobożnie sługa boży skinąwszy do tego głową. Ostermarczyk nabrał otuchy widząc, że nieprzytomny żołnierz którego zabrali odzyskał świadomość. Była szansa, że coś się wyjaśni w sprawie pobojowiska na jakie natknęli się wcześniej w lesie. - Jestem Hans Manstein, sługa boży. - przedstawił się patrząc na poranionego żołnierza. Musieli zacząć od podstaw. Wolał więc by były to proste podstawy. - A ty kim jesteś? - spytał dając okazję odpowiedzieć żołnierzowi.
-Saerelif… Odnajdźcie Saerelif…- zdawał się ciągle majaczyć.
- Kim ona jest? - Hans nie był najszczęśliwszy, że żołnierz po przebudzeniu nie całkiem jest świadom chyba otoczenia ale martwił się o jego stan bo wydawał się być nadal dość ciężki. Wolałby inaczej ale zostawało mu próbować szyć rozmowę z materiału i nici jakie mu się akurat dostały w ręce. Był też pod wrażeniem zapału tego żołnierza. Wciąż po przebudzeniu w pierwszej myśli okazywał troskę o tamtą pewnie elfkę co za jej tropem ruszył Waldemar. Musiała być więc dla żołnierza ważna tak samo jak przywiązanie albo poczucie obowiązku.

-To strażniczka… Panie błogosław ją! Trza ją odnaleźć. Nie może… Nie może nic powiedzieć… Jeśli ją złamią… Wioski i miasteczka będą zagrożone… Odnajdźcie ją… Odnajdźcie…- trudno było stwierdzić czy majaczy, zmęczony gorączką i mocnym uszczerbkiem na zdrowiu, czy mówi w pełni na poważnie.
- Strażniczka czego? Kto ją złapie? Dlaczego okolica ma być wtedy zagrożona? - spytał spokojnie kapłan podając manierkę żołnierzowi. Na razie sprawa była mętna. Ludzki strażnik elfiej strażniczki ostrzegał o jakimś niesprecyzowanym zagrożeniu jeśli ona wpadnie w niepowołane ręce. Pewnie tych co zaatakowali i rozbili grupę strażników tej elfki. Jak żył Manstein to mało kojarzył opowieści by ludzie trzymali się z chudymi i jeszcze w tak ścisłej kooperacji. O co tu chodziło? Sprawa nadal była mętna jak dla Ostermarczyka zbyt mętna by coś zasadniczego o niej powiedzieć czy przedsięwziąć.
-To byli orkowie… oznajmił patrząc na pobojowisko -Czarni… Saerelif… Ona zna przejście przeklętym lasem na północny wschód stąd. Wie jak pójść by minąć duchy, których boją się orkowie… Musicie ją odnaleźć. Nikt nie może się dowiedzieć o tej ścieżce…

- Dlaczego? Dokąd prowadzi ta ścieżka? Co jest za tym przeklętym lasem? - sługa świątynny nie był zbytnio ani pod wrażeniem dotychczasowych słów poranionego żołnierza jak i zmieniać celu ich misji. Ścieżka, las, elfka, orki… Wszystkie te elementy były pewnie istotne ale dla tego żołnierza i reszty tych elementów powiązanych ze sobą wzajemnie. Ale Manstein miał już powierzone od władcy Talabheim zadanie i nie zamierzał rozmieniać się na drobne. Już z powodu tej elfki i tak stracili, przynajmniej czasowo dwóch ludzi. Ponowne połączenie sił wydawało się delikatnie rzecz mówiąc kłopotliwe. A ich celem był w końcu ten dowódca bandy chaosytów który był na tyle ważny i potężny by liczyć na schedę po Archaonie. Dlatego Ostermarczyk niezbyt się kwapił do innych celów które miały odwieść ich skromne siły od powierzonego zadania.
Człek spojrzał pytająco na Hansa, jakby nie mógł zrozumieć toku myślenia łysego kapłana. Ranny żołnierz mówił o ratowaniu wielu niewinnych istnień, a o celach Sigmaryty wszak nie miał pojęcia -Panie… Jeśli orkowie, lub ktokolwiek inny wydusi z niej gdzie znajduje się droga zginie wielu niewinnych… Musicie pomóc. Toż Sigmar was przysłał by ze mną rozmawiać…- zdawał się już sięgać po desperackie argumenty.

- Nie jest rzeczą śmiertelnych osądzać bogów i ich zamiary. - sługa boży pouczył ciężko rannego żołnierza. - A mnie Zakon wysłał z inną misją. Mamy wypełnić zbożny cel odnalezienia plugawego generała barbarzyńców z Północy i zlikwidować go nim przejmie schedę po Arcyplugawcu naszych czasów. To sprawa najwyższej wagi i dla naszych bogów i ojczyzny i ich sojuszników. I musimy poświęcić temu celowi całą naszą uwagę i wysiłek. - Manstein mówił poważnym głosem chcąc by poraniony żołnierz pojął o czym mówi. - Ale nie martw się wojowniku, dwóch naszych ludzi, ruszyło tropem twojej pani i jej porywaczy. Jeśli jest w mocy śmiertelników ją ocalić to jestem pewny, że oni tego dokonają. - dodał coś dla uspokojenia sumienia żołnierza. - Ale powiedz mi synu, gdzie prowadzi ta specjalna droga? Do jakiego miejsca? I jak masz na imię. - chciał mimo wszystko dowiedzieć się czegoś więcej o tamtej drugiej grupie, tej elfce, orkach, dziwnej kryjówce chyba wypełnionej cywilami i sam nie wiedział co jeszcze mógłby powiedzieć żołnierz.

-Na imię mi Bruno świętobliwy panie- rzekł próbując usiąść sztywno na końskim grzbiecie -Wybaczcie mi za moje słowa. Poniosły mnie nerwy i obawy. Ścieżka prowadzi skrótem do Ahresdorfu, a tam na wyciągnięcie ręki leży kilkanaście małych miasteczek i wiele wiosek u podnóża Gór Środkowych, od południowo zachodniej strony. Większość tamtych terenów przetrwała inwazję właśnie dzięki zjawom i duchom w lesie- wyjaśnił mężczyzna odzyskując chyba w pełni przytomność i świadomość.
- Miłosierdzie Sigmara jest niezgłębione w swojej łaskawości dla jego wojowników stających pod jego sztandarem w obronie dzieła które nam zostawił. - odpowiedział kapłan na przeprosiny Bruna. Zastanowił się nad słowami żołnierza. Coś się wyjaśniło. Jakaś część cywilizacji mogła się uchować przez splugawieniem przez hordy z Północy. Przynajmniej ten żołnierz zdawał się w to wierzyć. Sigmaryta miał nielekki orzech do zgryzienia bo czuł presję by spróbować uchronić tamtych obywateli Imperium i poddanych Imperatora. Jednak większym zagrożeniem jawił mu się powstający ponownie łeb hydry Chaosu wskrzeszony przez nowego generała ich armii jakiego właśnie szli tropem od opuszczenia Talabheim.
Pozostaje nam złożyć wiarę, że dwóch zacnych obrońców Imperium którzy podążyli za orkami które napadły was i porwały waszą panią da z bożą pomocą wyrwać ją z ich łap i ta tajemnica tej ścieżki pozostanie nadal tajemnicą. - dodał po chwili namysłu kapłan. Ciężko mu było i rozumiał potrzebę obowiązku i powinności jakie targały Brunem ale nie mógł zignorować własnych powinności i rozkazów.

Waldemar

Łowca czarownic wyszczerzył zęby biegnąc w kierunku siewcy zarazy. Jego piękny, długi miecz zalśnił w blasku płomieni pochodni. Przeciwnik Waldemara był rosłym mężczyznom, a raczej mutantem z pomiędzy płytek, jego ciężkiej zbroi wystawały długie na kilkanaście cali kolce, które pewnikiem służyły rycerzowi chaosu za naturalna broń. Jednak tym razem ów mutant postanowił walczyć swym dwuręcznym mieczem. Waldemar wyprowadził błyskawiczne cięcie od boku, robiąc rekonesans zdolności bojowych swego przeciwnika. Ten chyba nie miał zamiaru bawić się w podchody i zaatakował po skosie od góry. Dwuręczniak świsnął Waldemarowi przed oczami. Łowca czarownic natarł ponownie znajdując okazję. Jego długi miecz minął celu i Waldemar spróbował poprawić, wspomógł się drugą dłonią i wyprowadził kolejne cięcie, które choć trafiło, to jednak nie na tyle mocno by przebić pancerz wojownika Nurgle'a.
Rycerz mroku warknął zajadle i natarł od dołu, lecz Waldemar był na tyle szybki by uniknąć ostrza. Sam dostrzegł okazję i z niej skorzystał raniąc mieczem odsłonięty bok Nurglity.

Krew trysnęła na ziemię, a rycerz warknął raz jeszcze i błyskawicznie zrobił krok do przodu uderzając Łowcę czarownic głową w skroń. Waldemar zachwiał się na nogach a jego oponent ciął go swym dwuręczniakiem w udo.
Łowca poczuł pieczenie w ranie. Pozostało mu tylko modlić się do Sigmara, aby oręż jego oponenta nie był skażony jakimiś chorobami. Desperackie ataki Waldemara spaliły na manewce. Nurglita śmiejąc się na głos z łatwością kontrował i unikał cięć miecza. W końcu najwyraźniej postanowił dokończyć dzieła i wyprowadził niezwykle silny i zamaszysty cios w głowę. Waldemar uskoczył do tyłu, lecz nie dość. Kraniec ostrza dwuręcznego miecza wojownika chaosu rozciął paskudnie policzek i skroń łowcy. Wojownik zatoczył się lekko ciągnięty siłą własnego ciosu a Waldemar dostrzegł ostatni błysk nadziei, człek doskoczył do przeciwnika i wbił mu swój miecz w szyję, aż po samą rękojeść. Krew polała się z rany i ust chaosyty, który osunął się na ziemię...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 21-02-2017, 13:00   #89
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Jin spojrzał na swoje odbicie w lśniącej klindze znalezionego miecza - Jeśli da się ją ocalić to dwóch naszych już to zrobiło - mówił wykonując symulowane cięcia w powietrzu. Nie był przyzwyczajony do trzymania tak lekkiej i precyzyjnej broni. Rękojeść miała idealnie wyprofilowany chwyt w przeciwieństwie do preferowanych przez niego toporów, a przemyślany środek ciężkości sprawiał, że dało się władać bronią, jakby ostrze praktycznie nie istniało.
- Chyba, że Waldemar uznał ją za zbędny balast i pochwał informacje, których strzegła w jej martwym ciele - dodał półgłosem odsuwając zawieszony przy pasie topór bardziej do tyłu i umieszczając w jego miejscu pochwę ze schowanym mieczem. Podszedł do rannego żołnierza poprawiając zbroją w pasie.
- Tak czy inaczej ścieżka z pewnością pozostanie tajemnicą - powiedział poklepując go dla dodania otuchy, po czym odwrócił się na pięcie i wskakując na swego rumaka dodał głośno - my musimy ruszać dalej, bo jeśli nie wypełnimy naszego zadania mięso mieszkańców twoich miasteczek stanie się strawą dla oprawców z północy.
Już miał wskoczyć w siodło, gdy zamarł w bezruchu - Lasem na północny wschód? Czy nasi plugawi barbarzyńcy również nie zmierzają w tym kierunku?
 
Morel jest offline  
Stary 22-02-2017, 23:48   #90
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Khazad stał przy pochylonym Sigmaryckim kapłanie i słuchał rozmowy. Analizował każde słowo żołnierza zastanawiając się co z tego wyniknie.
- Ta Wasza elfka to jakaś wiedźma czy co?- Ozwał się wreszcie Bardag.
- Nie żebym nie chciał iść jej z pomocą, ale większe niebezpieczeństwo może stanowić nowy wódź chaosytów, który ruszy nie na parę miasteczek a na parę prowincji.- Wyraził opinię odziany w zbroję krasnoludzki łowca. - Wiarę daję w naszych towarzyszy, że zadbają o los zająca i choć sam bym pogruchotał parę orczych kości to ruszyć nam trzeba za naszym celem.- Podniósł głowę na wsiadającego na konia Jina.
- My na północny-zachód jak się nie mylę musimy zmierzać?- Zastanowił się brodaty wojownik.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172