Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 16:00   #82
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Raimundo schował głowę w ramionach, gdy nastąpił wybuch. Przygotował się na falę palącego skórę żaru. Otrzymał jednak chwilę konsternacji, brak obiecanego ognia i niepokojące dźwięki zwiastujące kolejne niebezpieczeństwo.
Horda czarnych robali, wielkości dłoni dorosłego męża, wypełzających nie wiadomo skąd, ogarnęła niemal całe pomieszczenie.
Insekty z łatwością dostały by się przez kraty by pożreć ciało Leśnika, które już na pierwszy rzut oka nie stanowiłoby oporu dla przerośniętych żuwaczek. A on w ciasnej komnacie, bez możliwości jakiejkolwiek obrony, jak na tacy podany, by zginąć w męczarniach.
- Ogień byłby przyjemniejszą śmiercią, szybszą - pomyślał.
Nie było sensu, ani krzyczeć, ani się szarpać. Zresztą i tak ciało odrętwiało a umysł popadł w szaleństwo, za co w głębi duszy dziękował bogom. Patrzył jakby z boku na owady wypełniające komorę. Widział jak szargany panicznymi konwulsjami tapla się w krwi i innych wydzielinach. Widział, jak kawałki skóry znikają z ciała fragment po fragmencie, a czarne żuki penetrują ciało przegryzając się przez nie na wskroś. Nie czuł bólu.

Lecz gdy chmara robactwa zniknęła on patrzył nadal. To co zdawało się być obłąkańczą wizją okazało się być rzeczywistością, lecz pogodzony ze śmiercią rozum nie potrafił jej trafnie zinterpretować.

Robactwo najwyraźniej nie gustowało w leśnikach, ani w elfach ani w grubych kudłaczach. Za to zdradliwe szumowiny musiały być ich przysmakiem, a umiejscowiona naprzeciwko odrażającej uczty cela zmusiła Raimunda do wpatrywania się w powolną i przepełnioną nieludzkim cierpieniem śmierć.
Nie było to coś, co ktokolwiek chciałby oglądać. Mimo to z jakiegoś powodu nie mógł przestać patrzeć. Nawet kiedy opuścił komorę i stanął na środku sali nie mógł przestać wpatrywać się resztki mięsa pozostałe z ludzkiego ciała. Chciał odejść, albo chociaż zamknąć oczy, ale nie potrafił zrobić nic. Nie był nawet pewien czy wciąż oddycha.

Dopiero wołanie o pomoc i brzdęk klucza uderzającego o betonową posadzkę wyrwał go z letargu. Wciąż zdezorientowany i otępiały, jakby prowadzony przez kogoś innego podszedł do leżącego klucza i podniósł go. Trzymał go w dłoni, ale nie miał pojęcia, co z nim zrobić.
- Wrócić do komnaty i zamknąć się i schować się przed ogniem. Nie tu są drzwi, mogę już stąd wyjść.. - nie mógł zebrać myśli.
- Śmiech? głos. - umysł powoli zaczynał pracować logicznie i niestety wszystko przypominać sobie od początki, a nie była to wesoła historia.
W tym większe zdziwienie wprawiał go ten radosny hihot.
Po chwili krótszej niż się zdawało był już w stanie uwolnić rozbawionego towarzysza - podróże w umyśle zawsze w poważaniu miały faktyczny upływ czasu.
Choć ciągle w szoku, dopadł więc do krat, odkluczył drzwiczki i cofnął się o krok i patrząc na zamkniętą komorę z której wylewała się zupa z krwi i mięsa
- zjadły go - powiedział jakby ze zdziwieniem w głosie - był człowiek, niema człowieka. - zdecydowanie nie darzył żuczej pożywki sympatią, ale taka śmierć to zbyt wiele.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 11-01-2017 o 14:46.
Morel jest offline