- No dobrze... Ale rano? - zaproponowała Luna, choć gdy tak słuchała rozmowy towarzyszy to robiło jej się lepiej. W końcu pokonali potwora i wszystko skończyło się dobrze, prawda? - Żebym znów mogła latać i leczyć! - usprawiedliwiła się, choć nadal była trochę obolała. No i w sumie było późno, a oni mieli za sobą cały dzień wędrówki. Dobrze, że zdążyli chociaż zjeść! Na myśl o kociołku i jego zawartości porzuconej na żer obcych stworów Lunie zaburczało w brzuchu. - No to się lecę! - oświadczyła i zaczęła podlatywać i wspinać po gruzowisku. |