Quintus Amins spojrzał się na was ze zdziwieniem. Kilku stojących ludzi, jakiś elf, i machający procą ze stołu niziołek. Jednak w jego wzroku było coś dziwnego. Z pewnością zaskoczyło go wasze oddanie. Zmieszał się. Ehm... No... No dobra... Każda para rąk się przyda. No więc... Dopiero co odbiliśmy park z rąk zwierzoludzi. To dla nas strategiczny punkt, nie mamy skąd brać metalu na działa, ale teraz mamy z czego robić potężne katapulty. Te nasze do niczego się nie nadają, siedemdziesiąt metrów zasięgu. Teraz znajdujemy się na południu miasta. Park leży w centrum. Tam mamy zamiar wznieść fortyfikacje i uderzyć na resztę miasta. I tutaj nasuwa się problem. Nasi ludzie nie mogą ruszyć się bez ochrony. Mimo naszych palisad i murów, zwierzoludziom udaje się przejść przez rzekę. Śmieciarze, gdy sami, często giną z ich rąk na naszych terenach. . |