Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 11:45   #13
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Korytarz przed wampirami zakręcał po kilkunastu metrach na wschód, czyniąc kształt litery L. Jednak zaraz przed skrętem, również na wschodniej ścianie, było przejście do kolejnego pomieszczenia. Świecąc do wewnątrz Astrid wypatrzyła cztery kamienne bałwany. W kilku miejscach, struktury dawały złoty odblask.

- Co to jest... - szepnęła, wyostrzając zmysły.
- Jakieś wrota chyba - zauważył Viking - widzę chyba złoto, bursztyn i… diamenty?

Astrid podeszła bliżej, świecąc na odkrycie latarką i przypatrując się czujnie znalezisku.
Statuły przypominały typowe słowiańskie bałwany.

[MEDIA]http://dic.academic.ru/pictures/enc_pictures/1615.jpg[/MEDIA]

Z tą różnicą, iż wydawały się nie tknięte upływem czasu a każda rzeźba była ozdobiona elementami wykonanymi z błyszczącego żółtego metalu, który musiał być złotem, oraz błyszczącymi kamieniami które musiały być szlachetne.

- To musi być warte majątek… - zauważył Gangrel.
Malkavianka, która nigdy nie przywiązywała uwagi do biznesu i pieniędzy, zbyła tę uwagę obojętnością. Ją interesowała teraz wyłącznie księga. I wiedźmi trup. Rozglądała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichś wskazówek.
W pomieszczeniu nie było niczego innego co mogłoby przykuć uwagę.

- Chodźmy - zagadnęła Vikinga - Jak będziemy mieć szczęście nie zginąć, to w drodze powrotnej weźmiesz sobie kilka błyskotek. - po czym dodała ciszej - Normalnie jak baba…
Viking niemal się wzdrygnął.
- Suweniry z tego przeklętego miejsca? nie dziękuję.

Kiedy Astrid wraz z Gangrelem ruszyli korytarzem dalej na południe, zaraz przed zakrętem wampir pociągnął Maklaviankę za ramię do tyłu zdecydowanym ruchem.

Spojrzała na niego zdziwiona, ale nie odezwała się. Wiedziała, że co jak co, ale zmysłom tego dzikusa można zaufać. Viking nic nie powiedział tylko gestem głowy wskazał linkę zawieszoną jakieś dziesięć centymetrów nad podłogą korytarza, jakieś dwadzieścia centymetrów od miejsca gdzie przed chwilą była stopa Astrid.

Malkavianka skinęła głową, a gdy wampir wciąż jej nie puszczał, lekko popchnęła go, robiąc skwaszoną minę. Gdy wreszcie oswobodziła się,przykucnęła koło linki, by się jej przyjrzeć. Chciała ocenić czy jest to “nowy” atrybut grobowca, czy też stanowi jego integralne wyposażenie.

- Tylko niczego nie dotykaj… - marudził za jej plecami Viking.

Linka była wykonana z pordzewiałego już metalu, musiała tu być od bardzo dawna. Metal chodził w dziurkę w ścianie po obu stronach. Po bliższym przyjrzeniu się samym ścianom, było jasne, że w tym miejscu kamienie zostały ułożone pracą rąk i nie jest to zwyczajna nieobrobiona skała. Kiedy zaś Astrid poświęciła w górę, dostrzegła… stalowe kraty, które gdyby opadły na dół, uwięziły by ją i Gangrela na kilku metrach kwadratowych.

Astrid pokiwała głową i ostrożnie przeszła nad linką, kontynuując wędrówkę.
Kainitom udało się uniknąć pułapki, ruszyli w dalszą eksplorację korytarza który teraz zakręcał na wschód. Po kilkunastu metrach, na ich drodze zamigotało jasne światło.

Malkavianka odruchowo przylgnęła do ściany korytarza, bo nie wyjść z cienia i przyjrzała się światłu oraz spróbowała ustalić jego źródło.

Po dokładniejszej obserwacji, okazało się, że naprzeciw nich znajduje się ściana wykonana z wypolerowanego kawałka blachy. Blask, pochodził z odbitego światła należących do Astrid i Vikinga latarek.

- Myślisz, że to jakieś przejście? - zapytała Gangrela podchodząc bliżej z zamiarem obmacania płyty.
- Możliwe, te refleksy miały zapewne nas wystraszyć, zaczęliśmy strzelać zwracając na siebie uwagę… ciekawe czy jest tu więcej śpiących i… obudzonych.

Kiedy Astrid zapukała w blaszane lustro, poczuła, że za nim znajduje się przestrzeń.
- Korytarz ciągnie się dalej - powiedziała, obszukując ściany korytarza wokół płyty, by znaleźć jakiś mechanizm, który mógłby odgrodzić przejście.
Nie było żadnego mechanizmu, ale można było blachę po prostu wypchnąć silnym pchnięciem. Kiedy kainici to zrobili, korytarz faktycznie ciągną się dalej, a w zasadzie rozwidlał. Świecąc latarką widać było że tunel ciągnie się na wschód jeszcze dobre parę metrów, gdzie odbija na północ.
Przez chwilę wampirzyca nasłuchiwała, wyostrzywszy zmysły, odgłosów wokół, po czym ruszyła dalej korytarzem przed siebie.

Astrid była wyczulona na zagrożenia, ale nic nie mogło przygotować ją na to, że w pewnym momencie podłoga po której stąpała zwyczajnie rozpłynęła się jak iluzja. Wampirzyca zleciała trzy metry w dół zanim dotknęła kamiennego podłoża. Viking w ostatnim momencie wymanewrował stojąc na krawędzi, by nie spaść tak samo. Coś zgrzytnęło na górze, zadudniło. Astrid uniosła latarkę by zobaczyć jak ogromne bloki kamienia zsuwają się, sufit się obniżał i obniżał się szybko! Maklavianka miała zostać zmiażdżona gdy… blok zatrzymał się. Wieki ruchów tektonicznych musiały nadwyrężyć mechanizm pułapki. Może uda się czmychnąć? Viking też to zauważył, ukląkł i wyciągnął ramiona na dół.

- Skacz!

Nie zastanawiała się, po prostu działała i skoczyła z nadludzką zwinnością.
Z tą samą nadnaturalną siłą i zwinnością złapał ją Gangrel i poderwał jeszcze do góry. Moment nie mógł być lepszy, gdyż głaz wreszcie opadł, Astrid niemal straciła stopę, ostatecznie straciła jedynie obcas oraz znaczny fragment podeszwy. Kainici byli bezpieczni, a przed nimi po zaspanym dole można było przejść do dalszych odnóg korytarza.

- Lubiłam te buty... Ale w sumie wyszły z mody. Dosłownie. - powiedziała Astrid, uśmiechając się jakby to był świetny żart.
Viking przewrócił oczami.

Północny korytarz był długi i prosty, stojąc przed nim i świecąc do przodu nie widać było jego końca. Już po kilku pierwszych krokach, Astrid wyczuła w nim magiczną aurę, ale jej natura pozostawała zagadką.

- Śmierdzi czarami - szepnęła do towarzysza. Jej dłoń znów spoczęła na pistolecie. Szła powoli do przodu, rozglądając się uważnie. Nie chciała nabrać się na kolejną iluzję.

Para wampirów szła jakiś czas a kiedy światło latarek zaczęło ukazywać kres korytarza, kiedy znajdowali się mniej więcej w jego połowie, z podłogi zaczęły wyłaniać się języki… płomieni.

W ciągu kilku chwil ogniste macki spowiły tunel na całej długości.

- To ma nas odstraszyć, pędem! - krzyknęła Astrid rzucając się do przodu. Nie wierzyła, że ogniste jęzory ot tak miały pojawić się przed końcem tunelu. Czegoś strzegły. Pytanie brzmi, czy będą w stanie to odkryć we właściwym czasie. By nie uronić ani sekundy, Malkavianka skorzystała z pełnej mocy akceleracyjnego przyspieszenia, by jak najszybciej dobiec do krańca korytarza.

Astrid niemal całkiem straciła włosy, musiała też zrzucić z siebie kurtkę, która zajęła się płomieniami. Z racji urwanej podeszwy dość paskudnie przypieka stopę. Podobnie było z Vikingiem, wampir pozbył się płaszcza a jego włosy skróciły się co najmniej o połowę.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/imagesjpg_aenxpxn.jpg[/MEDIA]

Do czasu aż kainici dogasili swoje ubrania, korytarz, który zostawili za sobą przestał płonąć. Magiczny ogień zniknął tak szybko jak się pojawił. W biegu Astrid straciła latarkę i broń, a Viking karabin. Dwójkę spowiła ciemność. Gangrel posiadał jednak racę.

Oczom kainitów ukazała się ogromna komnata, na każdej ścianie stały regały pełne tub ze zwojami oraz ksiąg.
Na samym środku zaś, na ogromnym kamiennym stole, ołtarzu, czy może sarkofagu, leżała jedna samotna księga.

[media]https://67.media.tumblr.com/7c67071ba89dd5d404867d290fae0e70/tumblr_o63uilmLwA1rqylpfo4_500.png[/media]

- Jak myślisz, jakie mamy prawdopodobieństwo tego, że to nie podpucha, albo zaraz nie wyskoczy coś, co nas zeżre,spali, rozerwie na kawałki? - zapytała Astrid towarzysza.
- Żadne? - Gangrel przewrócił oczami - więc jeśli masz jakąś alternatywę zostawmy to tak jak jest. - dodał nie robiąc sobie jednak nadziei..
- Yhm, w takim razie, jeśli to mają być moje ostatnie słowa, to... chyba cię kocham. Chociaż bywasz strasznym bucem.
- wyszczerzyła się do Vikinga, po czym ruszyła w kierunku księgi z zamiarem zabrania.

Kainicie szczęka opadła i w ogóle dopadło go stężenie pośmiertne.

- Stój wariatko! - wrzasnął i rzucił się za Makavianką. Objął ją, przycisnął do swojego zimnego teraz ciała. Spojrzał jej w oczy, czyżby chciał ją zniechęcić, znów zaproponować jej złotą klatkę? Chyba chciał, jednak w końcu ją puścił i uśmiechnął się krzywo.

- Uważaj - powiedział cicho.

Uśmiechnęła się promiennie, marszcząc nosek, po czym skinęła głową.

Potem znów ruszyła w stronę księgi. Stanęła przed podestem i zamknąwszy oczy przywołała docha Anny.

- Jakieś porady dla szalonych? - zapytała pod nosem.

[MEDIA]http://cdn.moviestillsdb.com/sm/6ac838daabaacaa0fe298a9010252207/paris-je-taime.jpg[/MEDIA]

Anna pojawiając się natychmiast przylgnęła do ramienia wampirzycy.
- Otwórz, przecież nic nie widzę… - ponaglała.
- Co mam ci otworzyć?
Duszewska potrząsnęła widmowymi włosami i wskazała niecierpliwie na księgę.
- No przecież sama sobie nie otworzę, chcę coś przeczytać.

Astrid pokręciła lekko głową nad niecierpliwością istoty, która już nigdzie nie musiała się spieszyć, po czym dotknęła okładki księgi.

~ Z kim ty rozmawiasz? - dopytywała się Aghata
Astrid zignorowała ją i dotknęła księgi. Jej kartki były suche, jak zwiędłe liście.

[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-KD4y933wLYg/WHS8BysAjfI/AAAAAAAAgzM/th7RAH8NeSs0cXloFWrbqTg6rvq0_CZkwCLcB/s1600/ksiega01.jpg[/MEDIA]

Kiedy Malkavianka przewijała strony, czuła jak mara Anny wychla jej się przez ramię by zawiesić swoje niematerialne oczy na tekście.

- Musisz ją nakarmić - poleciła zjawa - daj jej swoją krew.

Malkavianka zmarszczyła brwi. Normalnie nie umiała pozbyć się nadmiaru vitae, którą w napadach głodu pochłaniała, a dziś wszyscy od niej chcieli krwawicy. Była jednak zbyt blisko, by odpuścić. Kłem rozorała lewy nadgarstk i nadstawiła go nad księgą tak, by szkarłatne strużki ściekały wprost na otwarte stronnice.

Kiedy krople dotknęły pergaminu, stara skóra wchłonęła wilgoć i nabrała żywej, rumianej barwy. Zupełnie jak wampir, który pobudza swoje ciało by wyglądało bardziej ludzko.

- Następna strona - ponaglała mara, chłonąc treść zza pleców Maklavianki. Gdzieś w połowie książki duch parsknął.

- To jest magia krwi, jednak zbyt zaawansowana dla mnie, nie będę w stanie ci pomóc. W tej księdze leży odpowiedź na twoją chorobę i więcej… jednak będziesz musiała sama się tego nauczyć, lub… znaleźć czarownika, który zechce ci pomóc. Aczkolwiek… jeśli wyłamiesz sobie kły i je połkniesz, do końca nocy nie będziesz czuć głodu, nie będziesz też jednak mogła pożywić się w tym czasie krwią.

- I co jeszcze?
- warknęła Astrid zaleczając ranę i zabierając księgę.
- Kochanie, masz moją biżuterię... na wszelki wypadek? - rzuciła do czekającego niedaleko Vikinga pretensjonalnym tonem szlachcianki.
- Tak skarbie, w mojej marynarce, na wieszaku w… korytarzu… - wskazał palcem za siebie, mówiąc z równie wielkopańską manierą.
- Kurwa. - powiedziała, wyłamując się z konwencji i biorąc księgę pod pachę. Podeszła z nią do Gangrela i niechętnie podała mu. - Gdyby mi odwaliło, zabierz ją i wiej... jak na rasowego samca przystało, gdy jego samica ma PMS. - uśmiechnęła się lekko, mimo że całą wolą skupiała się na tym, by odwlec skowyt Aghaty, który zapewne zaraz usłyszy w swojej głowie.

O dziwo, szło jej nawet nieźle. Droga powrotna też wydawała się łatwiejsza - może to z powodu tego, że ją znali, a może przez brak magicznych pułapek. Astrid podejrzewała, że coś w tym jest.

Posłusznie człpała koło Vikinga, który wydawał się wyjątkowo zamyślony. No tak, chyba się nie spodziewał jej wyznania. Malkavianka zachichotała w duchu. Miło było widzieć, że coś rusza tego starego macho.

Kiedy opuścili tunel, niezwłocznie wsiedli do łady i odjechali do wioski. Co prawda gdzieś tutaj pałętało się jeszcze kilkoro Kainitów, jednak nie mogli ryzykować, że Astrid straci nad sobą kontrolę. Z księgą pod pachą dojechali do wioski, gdzie suto pożywili się na swoich gospodarzach, nawet ich nie budząc. Następnie zalegli na znanej już sobie wieży, a że nawet Viking nie miał siły już na nic innego, Astrid ułożyła między nimi księgę - tak jak kiedyś kładziono nagi miecz na znak czystości między parą.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline