Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 11:55   #74
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Królewski Bal


Mildrith ze swojego miejsca mogła spokojnie obserwować cały toczący się wokół bal. Już po kilku chwilach widać było, że "gra" toczyła się wszędzie dookoła. Od najmniejszych dworzan, po rodzinę królewską. Wprawne oko manipulatora, mogło dostrzec liczne linie podziałów, koneksji. Widać było zarówno drapieżników, jak i małe rybki będące dla nich pokarmem.

Tymczasem wokół Namiestnika ... Panował dziwny spokój. Zresztą patrząc na niego można było dojść do wniosku, że był to dziwny mężczyzna. Utrata oka nadała mu dystyngowany, a jednocześnie budzący grozę wygląd. Jego ruchy były spokojne. Aczkolwiek wprawne oko pani Seaver dostrzegło, że mimo pozornego rozluźnienia, gotowy byłby do szybkich działań. Zresztą każdy ruch, każdy mięsień, w jego ciele wskazywało na to, iż był to człowiek czynu. Dokładając do tego informacje, o jego ogromnej wiedzy i umiejętnościach intelektualnych, można było dojść do wniosku, iż jest to najniebezpieczniejszy człowiek wszystkich siedmiu królewst.

-Czyżbyś pani, nie bawiła się dobrze? - głos ser Addena wyrwał ją z rozmyślań. Eleanor chyba dosłownie na chwilę, oderwała się od ramienia rycerza i teraz pogrążona była w rozmowie z siwym Lordem, o aparycji starego wojownika.
-Bal toczy się wokół, a ty pani zajęłaś tak odległe miejsce - w jego słowach ciężko było cokolwiek wyczuć, aczkolwiek w jego oczach widać było ciekawość.

Reaver's Rest


Seathan z Maestrem prowadzili ożywioną rozmowę, akurat przchodząc przez dziedziniec natknęli się na Hortona, który załatwiał jakieś ważne sprawy rodowe. Zarządca widząc tą dwójkę podszedł do niej, najwyraźniej z dość ważną sprawą. Słysząc jednak temat rozmowy, z szacunku nie przerwał im, idąc jednak obok.

Po kilku chwilach cała trójka weszła do mniej uczęszczanej części zamku, pogrążeni w rozmowie nawet nie zauważyli panującej tutaj dziwnej atmosfery. Może gdyby zwrócili większą uwagę na otoczenie doszliby do wniosku, że jest tu zdecydowanie za cicho.

Weszli do małego korytarza, na końcu którego znajdowały się zamknięte drewniane drzwi, nagle za sobą usłyszeli trzask zatrzaskiwanych drzwi i chrzęst zamykanego klucza. Odwrócili się, aby zobaczyć niskiego mężczyznę ubranego w zbroję ich gwardii. Patrzył na nich zimnym wzrokiem, aby w końcu odezwać się głosem przypominającym warkot zwierzęcia.
-Oddajcie mi starego, to nic wam się nie stanie - mężczyzna trzymał w dłoniach miecz, widać było, iż gotowy jest do ataku.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline