Lepszy dziurawy dach, niż nic.
Tak przynajmniej sądził Bared, a pozostali zdawali się podzielać jego zdanie. Przynajmniej żaden nie wyraził chęci obozowania pod krzaczkiem...
Na obozowaniu w środku lasu Bared znał się z pewnością mniej, niż inni. Podobnie jak i na polowaniu. Z tego też powodu takie drobiazgi jak zbieranie drewna czy uganianie się po lesie za zwierzyną zwykle wolał pozostawiać innym. Ale jak mus, to mus.
Jako że nie miał toporka, a miecza było mu szkoda, miał zamiar zbierać połamane przez wiatr gałęzie. Najlepsza by była brzoza, która nawet mokra by się paliła. A gdyby mimo wszystko były problemy z rozpaleniem ognia, to zawsze pozostawała oliwa.
Po rozpaleniu ogniska miał zamiar zajrzeć w każdy kąt budynku - a nuż by się okazało, że i tu jest jakaś piwnica. |