Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 16:49   #12
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Mogło być gorzej. Znacznie, znacznie gorzej. Ruiny w miejscach takich jak to nierzadko bywały zamieszkane przez przeróżnych bywalców, rzadko jednak tacy tubylcy mieli zamiary inne niż pożarcie czegokolwiek, co przybywało do ich siedliska. Rashemi z wdzięcznością spojrzała na strzaskane mury, widząc w nich obietnicę przetrwania w dziwnym lesie. Z pewną satysfakcją pogładziła popękane przez upływ czasu kamieni - kimkolwiek byli bogowie, którzy byli czczeni w tej kaplicy, teraz stanowili przeszłość.

Wkrótce też wybrała się na polowanie, zupełnie jakby wszystko wróciło do normy. Dała znak swoim kompanom, po czym zanurzyła się w leśny gąszcz. Brak jej brata boleśnie jednak przypominał o jej zadaniu. Rozpoczęła zatem polowanie.

Potrwało nieco, zanim znalazła odpowiednie miejsce. Jednak znalazła to, co miała znaleźć: trzy sarny, gotowe na to, co zamierzała. Częścią polowania było oczekiwanie na to, kiedy zadać uderzenie. Wreszcie, kiedy odnalazła zwierzynę, uśmiechnęła się szeroko i napięła cięciwę, gotowa wypuścić strzałę, kiedy tylko miał się nadarzyć właściwy moment.

Kiedy wypuściła strzałę z łuku, natychmiast podbiegła. Nie trwało to zbyt długo: najpierw krótki okrzyk zranionego zwierzęcia, potem już tylko raczej mechaniczne konwulsje. Wzięła martwe zwierzę w ramię i powstała.

- Bogowie poszczęścili nam dzisiaj - mruknęła, dobijając zwierzę.

Nagle, zobaczyła. Wilk. Wielki i biały. Patrzył w jej stronę. Huldra wiedziała, że lasy takie jak te mogą być pełne wilków. Jej twarz mimowolnie zaczęła wykrzywiać się we wściekły grymas, obnażając zęby, ręce same wędrowały w stronę kołczanu. Nic jednak z tego. Uciekł natychmiast, nawet nie miała szansy, by w niego wymierzyć.

Z westchnieniem zaczęła wracać do zaimprowizowanego obozu.

* * *

Aby zapobiec zepsuciu się mięsa i jak najszybciej je przygotować, wzięła się do roboty.

- Wilk -
rzekła w stronę Houna, sięgając pod skórę i wyciągając jelita. Systematycznie oprawiała sarnę. - O, taki wielki. Miałeś rację. Zapewne jest ich tutaj więcej.

Zdjęła skórę, zachlapując swoje ręce krwią. Odrzynała płaty mięsa, które upieczą później lub też wysuszą na dalszą podróż.

- Chcemy iść na zwiady, musimy iść we dwóch, we trzech. Albo wszyscy. Jeden to za mało, w paru damy dość odporu watasze.

Trzeba byłoby ułożyć jakiś plan działania, im szybciej, tym lepiej. Ostatecznie, był to dopiero pierwszy dzień, a ich najlepszym wyjściem byłoby po prostu uciec z lasu jak najdalej, poza Bród Ashabe. Czy Burgly’emu warto było wierzyć, że po tym wszystkim po prostu ich wypuści? Huldra wątpiła w to. Bądź co bądź jednak trzeba było wyprawić się na zwiad, na co zwrócił uwagę elf.

- Ruszamy teraz czy czekamy do następnego dnia? - rzekł Cador.
- Ruszajmy już dziś - odparła - . Ja idę. Kto ze mną? - zapytała, zlizując krew sarny ze sztyletu.
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 11-01-2017 o 17:05.
Santorine jest offline