Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 18:07   #121
Demogorgon
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Jimmy Deep
Zmanipulowanie barmanem nie przysporzyło Jimmy’emu większych trudności, chociaż sądząc po minie, jego sztuczka doprowadzi niedługo do awantury między tym człowiekiem a menadżerem. Chwilę potem on i Michele byli na zapleczu. Szybko jednak usłyszeli jakieś pośpieszne kroki.
-Jeśli mnie tu zobaczą, to po mnie! – Przeraziła się dziewczyna. – Musimy ich zgubić! Za mną! – Pociągnęła Jimmy’ego za sobą i rzuciła się w jedną z pobliskich uliczek.
Ucieczka zlała się Jimmy’emu w chaotyczną serię obrazów. Bieg przez zaułki. Zakręt. Kolejny. W lewo. Prosto. W prawo. W lewo. Znowu w lewo. Po drabince przeciwpożarowej. Na sąsiedni dach. W dół schodami. Drzwi. Stop! W dół, do piwnicy. Drugiej wyjście. Na przełaj przez plac. Do kolejnej klatki. Winda. Wciśnięcie wszystkich guzików. Wyjście. Schodami na górę. Wyjście na klatkę przeciwpożarową. W dół. Wyjście awaryjne. Zaułek. Przez płot. Do jakiegoś domu.
-S-sorry. – Powiedziała Michaele, łapiąc oddech i opierając się o ścianę. –C-chyba….chyba ich…zgubiliśmy. Nie… nie wyczuwam…nikogo.
-Masz już mój numer. – Powiedziała, gdy przedstawił jej swój pomysł. –Wyślę ci lokalizację jak upewnię się, że nikt nie wie o naszym spotkaniu. Boję się myśleć co Mordred by zrobił, gdyby się dowiedział. – Ruszyła do wyjścia. Spojrzała jeszcze na chłopaka ostatni raz. –Dziękuję. – Powiedziała, nim zniknęła za drzwiami.

Duncan O’Malley
Samochód ruszył bez większego ociągania.
-Nie, to wszystko moja własna krzepa. Nie potrzebuję dopalaczy, czy to chemicznych czy…cokolwiek to się wam dzieje. Straight Edge, kumasz? – Powiedział Szkot. –Zresztą, jaką macie pewność, że za jakiś czas te cholery nie usmażą wam mózgów? Widziałem dość filmów w życiu, nie tknąłbym tego gówna nawet, jakbyście mi płacili. – Po czym skupił się na jeździe.
Duncan dostał odpowiedź od swojej ukochanej. Krótkie życzenia powodzenia ze zdawkowym „nie mogę teraz, zadzwoń wieczorem. Jestem z ciebie dumna.”.
-Chodziłem z Billym do jednej klasy, Kate była parę lat pod nami. – Zaczął mówić punkowiec. – Miła szkoła, dobre czasy. Może kojarzysz? King’s Park Secondary School? Nie? Szkoda. – Rozgadał się, ale nijak nie przeszkadzało mu to w panowaniu nad kierownicą. –Kiedy Billy’emu zaczęło odbijać, mała poprosiła mnie o pomoc. –Zjechali. Znajdowali się teraz na wzniesieniu. Patrząc w dół można było dostrzec jakieś małe magazyny, ściśnięte obok siebie. Samochody dostawcze przyjeżdżały z towarem lub odjeżdżały, zapakowawszy co miało jechać dalej.
-Magazyn po lewej, widzisz? – Wskazał. –”Superior Games” na bramie. To przykrywka Serpent Gears. Kate mówi, że tutaj zadekowali się wasi znajomkowie. – Spojrzał na Duncana. –Niestety, brak planów, Kate mówi, że zabrali ją tu raz i to ogromne laboratorium. Mamy jeszcze czas zanim wpadniemy do twojego kumpla. Możemy się przygotować na włam. Czegoś potrzebujesz?


Phoebe Duncan
Doktor Amir spojrzał na Phoebe, potem spojrzał na, wciąż próbującego się zarzekać, że to nieprawda, Alana.
-Oboje ze mną. Już. – Powiedział, nieznoszącym sprzeciwu głosem.
Zaprowadził oboje do gabinetu dyrektora. Ku zaskoczeniu Phoebe, wszedł bez pukania, a będącą w środku nauczycielkę ostro wyprosił. Kazał siadać dwójce uczniów.
-[i] Powtórz wszystko, co mi powiedziałaś. –[i] Powiedział do phoebe, ale cały czas patrzył na dyrektora. Który milczał przez cały czas, nawet słuchając jak dziewczynka relacjonuje przebieg zdarzeń. Kiedy skończyła mówić, Amir zabrał głos.
-Nie chcę mówić „a nie mówiłem”, ale sam pan widzi..
-Widzę tutaj jedynie niefortunny incydent. – Powiedział stanowczym tonem mężczyzna. –Kradzież własności szkoły. Próba oparzenia koleżanki. Odpowiedź w postaci fizycznej przemocy. A do tego żałosna próba zrzucenia winy na dwie wzorowe uczennice. – Wyliczył, spoglądając na oboje dzieci. Amir chciał zaprotestować, ale mężczyzna uciszył go gestem. – Powinienem był was oboje wyrzucić. A wraz z wami nauczyciela, który pozwolił na wyniesienie kwasu z pracowni chemicznej. Albo nauczycielkę. – Przeniósł wzrok na Amira. –Panna Stanford odpowiada za opiekę nad pracownia chemiczną, prawda? Jak tylko oficjalnie usunę tę dwójkę, zajmę się jej zwolnieniem dyscyplinarnym.
-Nie może pan… – Próbował zaprotestować Amir.
-Mogę a nawet powinienem. Byłaby to niepoliczalna strata dla szkoły i uczniów a także grona pedagogicznego. Że nie wspomnę o skandalu i złej reputacji. Dwóch zrujnowanych, obiecujących młodych życiach. I pewnie rodzinach, gdy Smith i McIntire dobiorą się im do skóry za próbę zszargania reputacji ich córek. – Mężczyzna wrócił wzrokiem do dwójki uczniów. – Jakie więc szczęście, że taki incydent nie miał miejsca. – Wstał zza biurka i zaczął powoli okrążać całą trójkę, cały czas kontynuując. –Na szczęście to był tylko niewinny żart z użyciem wody i wydartych dziur w mundurku. Oczywiście należy się za niego kara, ale nie tak surowa. Wyznaczy im ją pan. – Ostatnie słowa powiedział stając tuz przed Amirem i patrząc mu prosto w oczy. – Wyjść.
Już za drzwiami gabinetu dyrektora, Phoebe zauważyła, że nauczyciel wbija wzrok w ziemie i zaciska pięści.
-Oboje zgłosicie się do mojego gabinetu po lekcjach. – Powiedział, odchodząc. Alan ruszył w swoją stronę, rzucając ciche „psychiczna” pod adresem Phoebe.
 
Demogorgon jest offline