Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-01-2017, 18:07   #121
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Jimmy Deep
Zmanipulowanie barmanem nie przysporzyło Jimmy’emu większych trudności, chociaż sądząc po minie, jego sztuczka doprowadzi niedługo do awantury między tym człowiekiem a menadżerem. Chwilę potem on i Michele byli na zapleczu. Szybko jednak usłyszeli jakieś pośpieszne kroki.
-Jeśli mnie tu zobaczą, to po mnie! – Przeraziła się dziewczyna. – Musimy ich zgubić! Za mną! – Pociągnęła Jimmy’ego za sobą i rzuciła się w jedną z pobliskich uliczek.
Ucieczka zlała się Jimmy’emu w chaotyczną serię obrazów. Bieg przez zaułki. Zakręt. Kolejny. W lewo. Prosto. W prawo. W lewo. Znowu w lewo. Po drabince przeciwpożarowej. Na sąsiedni dach. W dół schodami. Drzwi. Stop! W dół, do piwnicy. Drugiej wyjście. Na przełaj przez plac. Do kolejnej klatki. Winda. Wciśnięcie wszystkich guzików. Wyjście. Schodami na górę. Wyjście na klatkę przeciwpożarową. W dół. Wyjście awaryjne. Zaułek. Przez płot. Do jakiegoś domu.
-S-sorry. – Powiedziała Michaele, łapiąc oddech i opierając się o ścianę. –C-chyba….chyba ich…zgubiliśmy. Nie… nie wyczuwam…nikogo.
-Masz już mój numer. – Powiedziała, gdy przedstawił jej swój pomysł. –Wyślę ci lokalizację jak upewnię się, że nikt nie wie o naszym spotkaniu. Boję się myśleć co Mordred by zrobił, gdyby się dowiedział. – Ruszyła do wyjścia. Spojrzała jeszcze na chłopaka ostatni raz. –Dziękuję. – Powiedziała, nim zniknęła za drzwiami.

Duncan O’Malley
Samochód ruszył bez większego ociągania.
-Nie, to wszystko moja własna krzepa. Nie potrzebuję dopalaczy, czy to chemicznych czy…cokolwiek to się wam dzieje. Straight Edge, kumasz? – Powiedział Szkot. –Zresztą, jaką macie pewność, że za jakiś czas te cholery nie usmażą wam mózgów? Widziałem dość filmów w życiu, nie tknąłbym tego gówna nawet, jakbyście mi płacili. – Po czym skupił się na jeździe.
Duncan dostał odpowiedź od swojej ukochanej. Krótkie życzenia powodzenia ze zdawkowym „nie mogę teraz, zadzwoń wieczorem. Jestem z ciebie dumna.”.
-Chodziłem z Billym do jednej klasy, Kate była parę lat pod nami. – Zaczął mówić punkowiec. – Miła szkoła, dobre czasy. Może kojarzysz? King’s Park Secondary School? Nie? Szkoda. – Rozgadał się, ale nijak nie przeszkadzało mu to w panowaniu nad kierownicą. –Kiedy Billy’emu zaczęło odbijać, mała poprosiła mnie o pomoc. –Zjechali. Znajdowali się teraz na wzniesieniu. Patrząc w dół można było dostrzec jakieś małe magazyny, ściśnięte obok siebie. Samochody dostawcze przyjeżdżały z towarem lub odjeżdżały, zapakowawszy co miało jechać dalej.
-Magazyn po lewej, widzisz? – Wskazał. –”Superior Games” na bramie. To przykrywka Serpent Gears. Kate mówi, że tutaj zadekowali się wasi znajomkowie. – Spojrzał na Duncana. –Niestety, brak planów, Kate mówi, że zabrali ją tu raz i to ogromne laboratorium. Mamy jeszcze czas zanim wpadniemy do twojego kumpla. Możemy się przygotować na włam. Czegoś potrzebujesz?


Phoebe Duncan
Doktor Amir spojrzał na Phoebe, potem spojrzał na, wciąż próbującego się zarzekać, że to nieprawda, Alana.
-Oboje ze mną. Już. – Powiedział, nieznoszącym sprzeciwu głosem.
Zaprowadził oboje do gabinetu dyrektora. Ku zaskoczeniu Phoebe, wszedł bez pukania, a będącą w środku nauczycielkę ostro wyprosił. Kazał siadać dwójce uczniów.
-[i] Powtórz wszystko, co mi powiedziałaś. –[i] Powiedział do phoebe, ale cały czas patrzył na dyrektora. Który milczał przez cały czas, nawet słuchając jak dziewczynka relacjonuje przebieg zdarzeń. Kiedy skończyła mówić, Amir zabrał głos.
-Nie chcę mówić „a nie mówiłem”, ale sam pan widzi..
-Widzę tutaj jedynie niefortunny incydent. – Powiedział stanowczym tonem mężczyzna. –Kradzież własności szkoły. Próba oparzenia koleżanki. Odpowiedź w postaci fizycznej przemocy. A do tego żałosna próba zrzucenia winy na dwie wzorowe uczennice. – Wyliczył, spoglądając na oboje dzieci. Amir chciał zaprotestować, ale mężczyzna uciszył go gestem. – Powinienem był was oboje wyrzucić. A wraz z wami nauczyciela, który pozwolił na wyniesienie kwasu z pracowni chemicznej. Albo nauczycielkę. – Przeniósł wzrok na Amira. –Panna Stanford odpowiada za opiekę nad pracownia chemiczną, prawda? Jak tylko oficjalnie usunę tę dwójkę, zajmę się jej zwolnieniem dyscyplinarnym.
-Nie może pan… – Próbował zaprotestować Amir.
-Mogę a nawet powinienem. Byłaby to niepoliczalna strata dla szkoły i uczniów a także grona pedagogicznego. Że nie wspomnę o skandalu i złej reputacji. Dwóch zrujnowanych, obiecujących młodych życiach. I pewnie rodzinach, gdy Smith i McIntire dobiorą się im do skóry za próbę zszargania reputacji ich córek. – Mężczyzna wrócił wzrokiem do dwójki uczniów. – Jakie więc szczęście, że taki incydent nie miał miejsca. – Wstał zza biurka i zaczął powoli okrążać całą trójkę, cały czas kontynuując. –Na szczęście to był tylko niewinny żart z użyciem wody i wydartych dziur w mundurku. Oczywiście należy się za niego kara, ale nie tak surowa. Wyznaczy im ją pan. – Ostatnie słowa powiedział stając tuz przed Amirem i patrząc mu prosto w oczy. – Wyjść.
Już za drzwiami gabinetu dyrektora, Phoebe zauważyła, że nauczyciel wbija wzrok w ziemie i zaciska pięści.
-Oboje zgłosicie się do mojego gabinetu po lekcjach. – Powiedział, odchodząc. Alan ruszył w swoją stronę, rzucając ciche „psychiczna” pod adresem Phoebe.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 13-01-2017, 15:38   #122
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Filozofowanie w drodze

- Kumam, kumam a skąd mam pewność że nie rozpuści mi mózgu? Nie mam. A skąd wiesz, że jutro nie przejedzie cię na pasach samochód czyniąc z ciebie kalekę? A może płatki śniadaniowe które jadłeś jako głupi dzieciak skuszony medialną reklamą lata temu miały w sobie składniki rakotwórcze które za rok objawią się nieuleczalnym guzem mózgu ? - Odpowiedział pytaniem na pytanie - Życie jest nieprzewidywalnym chaosem gdyby nie "to gówno" wczoraj zakatowałaby mnie banda sfrustrowanych neo nazioli jeden stracił pracę, drugiego nie kochała mamusia a trzeciego zostawiła dziewczyna jedną piosenką wyciągnąłem z nich emocje, które sami w sobie tłamsili -Opowiedział upojony poczuciem władzy - A potem dostałem wpierdol od jedenastolatki - Dodał i wybuchł śmiechem.

Gdy już się uspokoił spróbował wyjaśnić Alasdairowi nieco swojej filozofii życiowej - Wiesz próbowałem żyć jak normals w systemie jakbym się postarał to pewnie mógłbym nawet się dochrapać gabinetu ze szkła i stali w Canary, Wharf ale ja to wszystko rzuciłem chciałem się zabić, ale wiesz, co mnie powstrzymało? Zrozumiałem, że jeżeli spojrzeć na wszystko pod odpowiednim kątem to rzeczywistość jest tak naprawdę jednym wielkim jebanym kosmicznym dowcipem Boga możemy się z tego śmiać albo płakać ja wolę śmiech - Muzyk wyraźnie się rozkręcił sam nie wiedział, czemu tak otworzył się przed facetem, który w sumie był mu obcy

- Te kryształy to katalizator rewolucji już się o nie bije Mafia z Big Pharma, więc mamy swojego Lenina i Doktorów Menele a ja? „Chcę po prostu widzieć jak świat płonie..."Nie, żartuje, choć pewnie się to tak właśnie skończy. Rewolucja zawsze zżera własne dzieci, choć wybucha często ze słusznych pobudek kończy się zwykle parodią samej siebie gdzie ludziom jest gorzej niż przedtem, ale czasami staje się bodźcem, który w zamian za wielką krwawą ofiarę z ludzkiego nieszczęścia posuwa ludzkość, jako rasę na przód zmieniając paradygmaty jak choćby Rewolucja Francuska - Duncan zawsze uważał, że nie jest zbyt bystry, ale miał smykałkę do filozofowania i mógłby tak to ciągnąć godzinami.

- Może też się to potoczyć inaczej? Ja widzę kryształy i ich moc, jako coś podobnego do Radiacji. Babka, która je odkryła zdechła wraz z mężem od choroby popromiennej tak jak i ja pewnie zdechnę jak wcześniej zauważyłeś wykorzystano go do wynalezienia bomby atomowej, ale jej wynalazek posłużył do robienia prześwietleń oraz zwalczania raka mam nadzieje, że uda mi się powstrzymać świrów przed tą pierwszą opcją a do tego może komuś pomóc - Przerwał, bo akurat dostał SMSa od swojej ukochanej wysłał jej Ok z całuskiem następnie wyczyścił wszystkie rozmowy inne dane z pamięci telefonu. Remiemu pewnie starzy zabrali komórkę w ramach szlabanu.

Pod budynkiem

- Co mi potrzeba? Na dobry początek kamizelki kuloodpornej i więcej zdrowego rozsądku ale to chyba nie wchodzi w grę ? - Zapytał z uśmiechem, ale szybko, spoważniał - Tak, naprawdę ni chuja się na tym nie znam z początku planowałem ich dopaść od razu, kiedy jeszcze będą w chaosie z powodu utraty tamtej miejscówki, ale pewnie już mają zatyczki do uszu albo inną formę zabezpieczenia a ja potrzebuje żeby mnie słyszeli, jeżeli mam ich załatwić - Wyjaśnił.

- Ale oczywiście ten drugi gagatek który mieszał ci pod czaszką wtedy przed Squatem wciągnął mnie w jakieś swoje interesy z mafią i nie wiem czy w ogóle będzie chciał z tym pomóc aż się zastanawiam czy nie pójść na żywią i nie zrobić tego teraz we dwóch jak myślisz ? - Zapytał Szkota.

- Szczerze mówiąc nie ufam Jimowi, ale nasze moce dobrze współgrają ze sobą, bo on wkłada ludziom myśli do łbów a ja je mogę rozwinąć i wzmocnić. Jakby jeszcze się udało pozyskać tą jebniętą smarkulę, to nie musielibyśmy się martwić. Jesteś mocarny Mr. Straight Edge, ale dwóm garniturowcom od J plus całej ich drobnicy raczej nie damy rady - Zastanawiał się głośno.

- Niby trzeba by zrobić jakieś rekonesans, ale jak to się niby kurwa robi? Ostatnio jak próbowałem wyszło chujowo nie umiem być subtelny.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 23-01-2017 o 19:43.
Brilchan jest offline  
Stary 22-01-2017, 11:42   #123
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- No ciekawe co by zrobił Mordred - rzucił już sam do siebie Jimmy, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Schował numer do wewnętrznej kieszeni kurtki, po czym rozejrzał się i czym prędzej wyszedł z budynku. Obrócił się dookoła lekko zdziwiony, że w Glasgow istnieje jeszcze tego typu budownictwo. Musiał uznać wyższość Michelle pod jednym względem. Ten rudzielec znał to miasto jak własną kieszeń. Nic więc dziwnego że bez problemu umknęła im gdy z Duncanem chcieli ją wytropić. Chwila, czy ona powiedziała że "nie wyczuwa nikogo". Jasny gwint, to przecież oczywiste! Michelle musiała mieć moc sensoryczną. Perspektywa obcowania z kolejnym użytkownikiem mocy, natchnęła Deepa myślą, że albo Mordred miał nosa do ludzi z mocą, albo co drugi mieszkaniec Glasgow posiada kryształ w swoim ciele. Nie wiedział tylko co byłoby gorsze. Z drugiej strony, przez moment zastanowił się jakby wyglądał w armii Mordreda. Czy jego moc byłaby mu potrzebna i jaką funkcję pełniłby? Zwiad, dywersja, a może typowe mięso armatnie? Z tą refleksją odpalił GPS-a w komórce i ruszył w stronę centrum.

Błądząc długimi alejkami, miał wystarczająco czasu by rozplanować sobie kolejne akty tej gry. Bynajmniej nie zamierzał stawać naprzeciw Mordreda czy mafii. To byłoby oczywiste samobójstwo. I żadna w tym ujma na honorze, wszak nawet wielki strateg Sun Tzu uważał, że nie sztuką jest wygrać sto bitew, lecz sztuką jest wygrać bez ani jednej. Jimmy wiedział że najpotężniejszą mocą którą dysponował nie była moc kryształu, lecz moc drzemiąca w jego umyśle. Spryt. Żaden superbohater czy superzłoczyńca nie mógł się równać nawet ze zwykłym człowiekiem, lecz który byłby od nich sprytniejszy. On zaś ostatnio nadużył chyba mocy nie tej co trzeba. Musiał chyba ograniczyć te zabiegi, bo poza tym im więcej jej używał, tym bliżej był moment w którym wszyscy się o niej dowiedzą. I wtedy nici z elementu zaskoczenia - kolejnego filaru wygranych wojen, według chińskiego geniusza taktyki. Po godzinnym spacerze wiedział natomiast co musi zrobić. Wreszcie zamierzał aktywnie włączyć się do gry. Musiał jednak zebrać sojuszników, dlatego kluczowe miało być spotkanie w pubie na Grove St. Tam też udał się, mając nadzieję zobaczyć dwie znajome twarze i o ani jedną więcej...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=-5CqluAQL-M[/MEDIA]
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 22-01-2017, 15:45   #124
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Trudne Wyznania

-Taaa, głupio wyszło. Hej, może w ramach przeprosin dam twojej siostrze jakiś prezent, co? Co powiesz na PARALIZATOR? - odparła wesoło na zaczepkę Alana i entuzjastycznym krokiem udała się do swojej klasy.

Następną lekcję spędziła na gorączkowym rozmyślaniu. Pobyt w gabinecie dyrektora podrzucił jej dwie bardzo smakowite informacje, które mogły bardzo wzbogacić jej szkolne życie.
Po pierwsze, istniało jakieś tajemnicze "a nie mówiłem" między Amirem i dyrektorem. Phoebe dałaby sobie głowę uciąć, że dotyczyło ono domu Sigma 6 i powodów, dla których pozostali uczniowie tak bardzo bali się o nim mówić.
Po drugie, Amir zdecydowanie nie zgadzał się z pasywnie cipowatą polityką swojego przełożonego. To czyniło go potencjalnym pionkiem na szachownicy. Nie, nawet nie pionkiem. Dobrze zagrany, Amir mógł stać się bardzo ważną figurą! Należało go tylko odpowiednio zmotywować.

Sytuacja panująca w szkole podobała jej się coraz bardziej. Dom Sigma wydawał się wymarzonym remedium na szkolną nudę, a uczniowie tacy jak Clare, wnosili niskopoziomową, ale mile widzianą, rozrywkę w postaci gry szpiegowsko-taktycznej. Zdecydowanie wolała bezpośrednie konfrontacje, ale z dwojga złego, lepszy był rydz, niż bezcelowe plątanie się po korytarzach.

Niestety, jej dobry humor wyparował bez śladu, gdy tylko zobaczyła Gwen na następnej przerwie.
Wizja poparzonej przyjaciółki wróciła z pełną mocą, kłując natrętnie w serce i przecinając myśli. Phoebe aż zasyczała z wściekłości i dała sobie z całej siły w twarz, by przywołać krnąbrną wyobraźnię do porządku!

Niezadowolona podeszła do Gwen i bez słowa, położyła dłonie na jej policzkach. Zaczęła delikatnie obracać jej głowę to w jedną, to w drugą stronę, bardzo dokładnie badając ją pod każdym kątem. Nie była nawet pewna, czego szuka, ale gdy nie znalazła żadnych nieprawidłowości na jej nijakiej buzi, odetchnęła z ulgą.

-Cześć Gwen.

"Jesteś ołowianą kulą u nogi, która ciągnie mnie w dół i niszczy moje życie..."

-Tęskniłam - niezręcznie, z pewnym wahaniem, objęła przyjaciółkę na powitanie. -Chodź, mamy kilka ważnych spraw do obgadania.

Po krótkich poszukiwaniach, odnalazły zaciszną przystań w przejściu prowadzącym do piwnic szkoły. Było to odosobnione miejsce kończące się wielką kratą, odcinającą podziemia od reszty budynku. Dostęp na dół miał pewnie tylko woźny, oraz panie sprzątaczki.
Odgłosy typowe dla szkolnego korytarza, dobiegały gdzieś z oddali, ale były przytłumione przez dystans, oraz otaczające ściany. Dziewczęta usiadły obok siebie, na chłodnych stopniach, prawie przy samej kracie. Rozłożyły drugie śniadanie na ziemi, lub kolanach i zaczęły jeść.

-Po pierwsze, chciałam ci pogratulować - zaczęła entuzjastycznie, przełykając soczysty kęs wypchanej pysznościami kanapki. -Twój plan okazał się nawet lepszy niż podejrzewałam. Widziałam dziś jak Abby płakała w łazience! Mam nawet nagranie, mogę ci pokazać, jeśli chcesz. Jestem z ciebie taka dumna! Znalazłaś swój własny, przebiegły sposób, by dokopać tej szmacie!

-Tylko... - Phoebe zawahała się. Gwen mogła być sprytna, ale była też tchórzliwa i źle znosiła stres. Lepiej, żeby nie dowiedziała się, co wydarzyło się później. Spanikowałaby i zamknęła się w sobie na dobre. Mimo to, czuła, że powinna ją ostrzec. Musiała tylko ubrać to w odpowiednie słowa.

-Posłuchaj. Clare jest wściekła za to, co zrobiłaś Abby. Zgodnie z planem, uwzięła się teraz na mnie, co jest super dobre, ale w końcu sobie o tobie przypomni. Chcę... Próbuję powiedzieć... Uważaj na siebie, dobra? Nie ruszaj się z klasy, póki po ciebie nie przyjdę. Przy mnie nic ci nie zrobią, obiecuję!

Wypuściła ciężko powietrze z płuc. To wyznanie kosztowało ją bardzo wiele wysiłku. Nie przywykła do troszczenia się o innych ludzi. Ani tym bardziej do obiecywania, że będzie ich chronić. To wszystko było dla niej takie nowe. Brzmiało tak nienaturalne w jej ustach. Ale wiedziała też, że było prawdziwe. Chciała żeby Gwen była bezpieczna. Czuła ukłucia złości i strachu, na samą myśl, że ktoś mógłby ją skrzywdzić.

-Masz, weź ciasteczko. Kupiłam ci takie z kremem i owocami... - dodała po chwili napiętego milczenia i wcisnęła w ręce przyjaciółki niewielkie, bardzo ładnie zapakowane pudełeczko -Oczekuję... Ech, mam nadzieję, że będzie ci smakowało.

-A teraz druga, trochę mniej ważna sprawa. W tę sobotę odbędzie się Rai Con. To konwent anime, na który wybieram się z... rodziną. Pomyślałam, że byłoby fajnie, gdybyś poszła z nami. Co ty na to? - zakończyła niezręcznie, siląc się na wesoły ton. Czuła, że skwasiła atmosferę, ale miała nadzieję, że zdoła to jeszcze naprawić.

Deklaracja:
1) Od tej pory, Phoebe zamierza pilnować Gwen w czasie przerw, oraz jeśli to możliwe, w drodze do i ze szkoły. Postara się używać swojego supernaturalnego instynktu, by wyczuć jakiekolwiek zagrożenie.

2) Po lekcjach, Phoebe uda się na spotkanie z panem Amirem, ale dopiero, gdy odstawi Gwen do autobusu.

3) Phoebe nie ma najmniejszego zamiaru siedzieć w kozie. Będzie próbowała wykręcić się, "atakując" poczucie sprawiedliwości pana Amira. Z tego, co wywnioskowała, nauczyciel nie jest zadowolony z decyzji dyrektora, więc będzie miał opory przed niesłusznym ukaraniem jej. Phoebe spróbuje subtelnie dać mu do zrozumienia, że karząc ją, przyzwala na dalszą niesprawiedliwość w szkole. Postara się delikatnie pchnąć go do buntu. Jeśli to zawiedzie, zagrozi, że zawiadomi rodziców i nagłośni sprawę tego, co dzieje się w szkole. Jeśli wyczuje, że jej się udało, po prostu wyjdzie bez słowa z klasy.

4) Phoebe wróci do domu, przebierze się z mundurka w codzienne ciuszki i pojedzie na spotkanie z Duncanem i Jimmem. Wejdzie do knajpki i zniknie w tłumie. Jeśli ktoś ją zapyta, co tam robi, skłamie, że czeka na starszego brata. Zamówi sok pomarańczowy przy barze i znajdzie jakieś ustronne miejsce, z którego może obserwować Jimma i Duncana. Nie zamierza ich podsłuchiwać, a jedynie obserwować. Pójdzie jednak za nimi, jeśli wyjdą z knajpki.

5) Phoebe nie zamierza zabierać ze sobą swojego typowego ekwipunku Zmory. Ale ukryje przy sobie jakieś lekkie rękawiczki, oraz bandankę z wyciętymi otworami na oczy, której używała, jako maski, nim skonstruowała swoje gogle.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 26-01-2017 o 19:01. Powód: rozbudowana deklaracja w oparciu o konsultacje z MGkiem.
KaDwakus jest offline  
Stary 27-01-2017, 16:39   #125
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley

-Kamizelkę mógłbym jeszcze załatwić. Rozsądku chyba sam nie mam za wiele. – Zażartował Szkot. – Zawsze możemy się trochę rozejrzeć, nie sądzisz?
I tak więc zrobili. Udało im się, bez większych problemów czy wykrycia, ustalić kilka rzeczy. Z drugiej strony magazynu znajdował się sklep oraz biuro, firma najwidoczniej zajmowała się sprzedażą i wysyłką gier planszowych. Po bokach były jeszcze dwa magazyny innych firm, jedna zajmowała się częściami samochodowymi, a druga środkami gospodarstwa domowego. Ta druga z lewej przylegała ścianą z warsztatem samochodowym. Udając, że coś było nie tak z autem, udało im się tam na chwilę zajrzeć i przyjrzeć ścianom. W pełni murowane, żadnych otworów ani okien zaraz pod dachem. Można było przyjąć, że tak jest ze ścianami między każdą z firm w tym długim budynku.
-Zarówno z przodu jak i z tyłu są drzwi. – Powiedział Alasdair, gdy już wyjechali z warsztatu. –Nie mamy szans otworzyć dużej bramy dla pojazdów, opuszczają i podnoszą ją od wewnątrz. Ale wątpię by zainstalowali jakieś wyjątkowe zamki w drzwiach dla personelu, jeszcze ktoś by nabrał podejrzeń. Jeśli wyłączymy prąd, powinien też paść system alarmowy. Pozostaje tylko otworzyć zamek. Znasz się może na tym? - Szkot wyraźnie myślał dalej o włamaniu się do tego miejsca w nocy. Jednak decyzję pozostawił Duncanowi.

Phoebe Duncan

Gdy Phoebe na powitanie zaczęła macać ją po twarzy, Gwen miała bardzo naturalną reakcję – wytrzeszczała na nią oczy ze zdumienia. Zresztą nie tylko ona, zachowanie dziewczynki wywołało parę zdziwionych spojrzeć i komentarzy ze strony rówieśników. Gdy Phoebe zabrała przyjaciółkę ze sobą, odprowadzały ich żarciki czy idą na badanie głowy czy całowanie.
-Em….Zachowujesz się trochę….dziwnie, wiesz? – Próbowała wydukać zaskoczona Gwen.
Gdy Phoebe wyjaśniła jej powody swego zachowania, to zdziwienie wzrosło.
-Mam nadzieję, że ojciec Abby jej nie zbił. Jest bardzo…jak to się mówi…. Porywczy? – Powiedziała, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Spojrzała potem na Phoebe, w miarę jak ta dalej mówiła, a jej wyraz twarzy przechodził w coraz bardziej pogłębiające się przerażenie. – I….Jak możesz myśleć o konwencie w takiej chwili? Clare mnie zabije! – Wykrzyczała przerażona, kładąc ręce na ramionach przyjaciółki. –Ona już mi nie dawała żyć! Teraz będzie tylko gorzej! Gdybym wiedziała, że to się tak skończy to nigdy bym nie poszła z tobą do tej biblioteki! – W miarę jak mówiła, Phoebe poczuła znajome uczucie. Nagle zrobiło się duszno. W ten nienaturalny sposób, jakby całe napięcie zbierało się w jednym miejscu. Już kiedyś się jej coś takiego przytrafiło, pamiętała to.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 29-01-2017, 18:13   #126
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: ...ale to byłam JA, Phoebe!

Słysząc tyradę przyjaciółki, Phoebe czuła, jak rozczarowanie rozlewa się po jej sercu.
Okazało się, że Gwen nie miała żadnego wielkiego super planu! Wszystko, co wydarzyło się po odzyskaniu dziennika, było niczym innym, jak dziełem czystego przypadku!
Co gorsza, dziewczyna niczego się nie nauczyła! Przeciwnie, zgłupiała nawet bardziej! Teraz nagle WSPÓŁCZUŁA swoim wrogom!

Rozczarowanie szybko przerodziło się w gniew. Oraz nieodpartą chęć uderzenia Gwen prosto w twarz! Zmuszenia jej, by doprowadziła siebie i swoje życie, do porządku! Wygarnięcia jej, jak żałosnym, nieżyciowym odpadkiem się stała! Czy to dlatego Clare tak bardzo jej nienawidziła?! Może czuła to samo, co Phoebe?! Pogardzała słabością! Chciała wymazać tego nielogicznego krzywulca, z mapy świata!

Już otwierała usta, gotowa wykrzyczeć Gwen prawdę prosto w twarz, gdy agresywny chór ostrzeżeń zawył w jej mózgu, a całe ciało naprężyło się nienaturalnie, w odpowiedzi na wszechogarniający, niemożliwy do uniknięcia atak!
Cokolwiek czuła przed paroma dniami w pokoju Gwen, wróciło! Tak samo jak wtedy, ciśnienie narastało w zastraszającym tempie, a źródłem wydawała się rozgniewana, panikująca dziewczynka, szarpiąca teraz Phoebe za ramiona. Anomalia rosła w siłę z każdym jej słowem!

Phoebe próbowała pośpiesznie formułować myśli. Nie było to proste, nienaturalnie wyostrzony instynkt zagłuszał wszystko, co nie było kluczowe dla jej natychmiastowego bezpieczeństwa. Akceptował tylko ucieczkę lub atak. A na żadne nie mogła sobie teraz pozwolić!

Skoncentrowała się ze wszystkich sił ujarzmiając nadgorliwe impulsy układu nerwowego. Odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić i pośpiesznie przeskanowała otoczenie wzrokiem w poszukiwaniu tego samego rozwiązania, które zażegnało kryzys ostatnim razem.

Bez efektu.

"Tu nie ma okien! Jesteśmy w wąskim korytarzu! Prowadzącym do podziemi! Otaczają nas grube mury i schody! CHOLERA!"

Jakaś mała, ciekawska i bardzo impulsywna część Phoebe bardzo cieszyła się z takiego stanu rzeczy. Czuła podniecenie, na samą myśl, co stanie się, gdy ciśnienie osiągnie poziom krytyczny. Chciała przekonać się, na jak wiele stać jej małą, przerażoną towarzyszkę!
Druga, znacznie większa i rozsądniejsza część jej umysłu, wiedziała jednak, że nie może dopuścić do pełnej manifestacji tej destruktywnej mocy. Zwłaszcza w takim miejscu!

"Gwen tego nie kontroluje! Jeśli doprowadzi do implozji korytarza, zawali na siebie piętro albo schody! Eksplozja może być nawet gorsza! Jeśli nie będzie dość silna, by rozerwać mury, odbije się do środka, prosto w nas! Nie wiem też, jak taki atak wpłynie na jej własne ciało! Nawet, jeśli wyciągnę ją na otwarty teren, wygenerowane przeciążenia mogą rozerwać ją na strzępy! No i co ze świadkami?! Szkoła jest ich pełna! Jeśli zacznę ciągać ją po korytarzach, wszyscy poczują to cholerstwo!"

Nie mogła zostawić Gwen na schodach, to było pewne. Nie mogła jej też jednak przemieścić, ze strachu przed zaalarmowaniem reszty szkoły. Jedyne, co mogła zrobić, to w jakiś sposób odwrócić jej uwagę. Sprawić, żeby przestała się bać. Znaleźć ujście dla jej gniewu i paniki, inne, niż rozdzierająca manifestacja destruktywnej mocy.

Tylko jakie?!

"Zaraz, co mówił tamten chłopak na korytarzu? Coś o..."

Phoebe nabrała powietrza w płuca. To brzmiało jak potwornie głupi pomysł. Ale musiała przyznać, że ilekroć widziała coś takiego w anime, efekty były godne uwagi. Pip uspokoił tak Seras, podczas ataku Ostatniego Batalionu na kwaterę Hellsinga. Dio momentalnie skupił całą uwagę na sobie, gdy zrobił to Erinie. Naruto i Sasuke...

Nie myśląc wiele więcej, zamknęła oczy.

Chwyciła Gwen mocno za twarz, przyciągnęła ją do siebie i...

...pocałowała ją długo i mocno, prosto w usta!
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 29-01-2017 o 20:58. Powód: poprawki stylistyczne
KaDwakus jest offline  
Stary 31-01-2017, 21:34   #127
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Niestety, nie umiem otwierać zamków, ale założę się, że Jim albo sam umie coś takiego zrobić albo zna kogoś o odpowiednich umiejętnościach. Moje piosenki nie działają na zamki a umiejętności praktyczne ograniczają się do inspirowania innych, kiepskiej walki oraz tego że mam więcej szczęścia niż rozumu - Podsumował żartem.

- Kamizelka się przyda, jakbyś dał radę skombinować do tego jakieś kastet i nóż albo scyzoryk to byłoby w ogóle super. Skombinuje sobie jeszcze jakąś bluzę i gitarę we własnym zakresie i gra muzyka a na razie wycofajmy się lepiej skoro rekonesans odbębniony idźmy na spotkanie zobaczymy czy dam radę zorganizować nam jakieś dodatkowe wsparcie z pomocą mojej jakże czarującej osobowości - Wszystkie słowa zostały wypowiedziane ostrożnym szeptem.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 31-01-2017 o 23:30.
Brilchan jest offline  
Stary 04-02-2017, 22:03   #128
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley

-Da się zrobić. Alasdair kiwnął głową.-I nie musisz szeptać, jesteśmy w samochodzie.
Wysadził go niedaleko pubu, gdzie mieli się spotkać z Jimmym, a sam pojechał skombinować sprzęt.
Duncan mógł usiąść wygodnie i poczekać na obydwu. Tymczasem dostał smsa od swojego brata. Krótkiego, z zapytaniem. „Hej. Mogę do ciebie wpaść? Jutro?”
Po jakimś czasie zjawił się Jimmy

Duncan O’Malley, Jimmy Deep

Alasdair,znany Jimmy’emu z incydentu gdy szpiegował Duncana, pojawił się niedługo po Jimmym.
-Żadnych żalów za tamto? – Zapytał, tak jak wcześniej Duncana.
Usiedli, zamówili sobie coś do picia. Alasdair wziął kawę, w końcu prowadził. Spokojny klub, miła, relaksująca muzyczka, ulubione napoje w dłoniach. Byłaby to nawet fajna atmosfera, gdyby nie ciążył nad nią cień tego, co zamierzali zrobić.
-Mam wszystko co chciałeś i jeszcze parę niespodzianek. – Powiedział Szkot, patrząc na Duncana. –To jaki jest plan?

Phoebe Duncan
Pocałunek zszokował Gwen. Gdy Phoebe skończyła, dziewczynka wpatrywała się w nią z szeroko rozdziawionymi oczyma, cała czerwona na twarzy. Przynajmniej cokolwiek się działo, wreszcie ustało.
Gwen chciała coś powiedzieć. Otworzyła usta. Zamknęła je. Spojrzała w bok. Spojrzała na Phoebe. Dotknęła swoich ust. Znów spojrzała w bok. A w końcu poderwała się i wybiegła, mówiąc bardzo szybko „Muszęiśćdoklasyprzepraszam!”.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 06-02-2017, 18:10   #129
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jimmy zauważył, że pod jego nieobecność Duncan nie próżnował i zaczął kombinować na własną rękę. Szło się domyśleć po dwóch sekundach od zobaczenia Szkota od obijania ryjów.
- O ile będziesz bił od teraz właściwych ludzi, to nie mam żalu - uciął temat Jimmy - Miło że wpadliście - dodał po chwili tym razem do obu. Zamówił im po drinku i zaprosił ich w inne miejsce, najlepiej takie w rogu sali, gdzie nikt nie mógł pojawić się przypadkiem zza pleców, osaczyć, czy bez zwracania uwagi podsłuchać. Może było to paranoiczne, ale w obecnej sytuacji Mordred również mógł mieć paranoję. Gdyby on był Mordredem i miał zamiar gromadzić ultra tajną armię superludzi, wówczas z Glasgow uczyniłby istny panoptikon, w którym nic nie działa bez jego wiedzy. Ale nawet ktoś tak zapewne wpływowy jak Mordred nie mógł mieć kontroli nad wszystkim. Jimmy zamierzał to wykorzystać.
- Myślałem że blondyna z tamtej nocy też wpadnie, ale chyba woli szlajać się po ulicach i obijać gęby nazioli. O ironio. - spojrzał na dwóch punków, kulturalnie popijających drinki - Wybaczcie, ekhm. Dobra, do rzeczy więc. Proponuję nawzajem podzielić się informacjami które zdobyliśmy na własną rękę. Zacznę od siebie. Mam pewne informacje, które pozwolą nam zaszachować Mordreda. Jak wiecie, albo nie wiecie - Mordred chce nowego porządku w Glasgow, a może i w całej Szkocji, Europie, świecie, nieważne. Istotne jest że potrzebuje do tego instrumentów. I tak na przykład, by pozbyć się mafii Glasgow i skorumpowanych władz, potrzebuje pewną teczkę z obciążającymi materiałami. Rodziny mafijne mają takie teczki w których mają haki na siebie, gwarantując sobie tym zbrojny pokój. Coś na wzór dwóch mocarstw trzymających się w ryzach przy pomocy atomówek. Taka teczka jest w stanie zatopić wielu złych i wpływowych ludzi - Deep zrobił tutaj pauzę i wziął łyka whisky z grenadine, obserwując reakcję punków czy aby dobrze go rozumieją - Problem Mordreda jest taki, że ktoś mu ją zabrał sprzed nosa. Ktoś z jego ludzi. I jak się domyślacie, ja poznałem tą osobę. Zgodziła się oddać teczkę za drobną przysługę. Muszę tylko wyprać komuś umysł. Brzmi kolorowo prawda? Oczywiście zamierzam przejąć teczkę i zrobię wszystko co konieczne by ją zdobyć. O to się nie musicie martwić. Problemem jest czas w którym teczka znajdzie się w moich, znaczy się, naszych rękach - szlag, głupie przejęzyczenie. Musiał stonować ekscytację spowodowaną wizją pogrążenia mafii i zemszczenia się na tych, którzy zamienili jego życie w bagno - Mordred szybko się dowie, a ja będę potrzebował waszej pomocy w ekskorcie do jakiegoś bezpiecznego miejsca. A potem gdy ją ukryjemy, Mordred będzie musiał ustąpić by ją odzyskać. To nasza szansa by uzyskać wolność. Bez tej teczki Mordred nie zacznie swojej małej rewolucji. Co o tym sądzicie?
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 06-02-2017 o 18:13.
Rebirth jest offline  
Stary 06-02-2017, 21:45   #130
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Sądzę, że Mordred to popierdolony Lenin albo Stalin czy inny Robespierre. Ma gębę pełną frazesów a jak tylko dorwie się do władzy to utopi nas we krwi od tak na wszelki wypadek, bo za dużo wiemy zresztą on już teraz za dużo wie o mnie i jeżeli nie zgodzę dołączyć do jego ekipy zabije mnie plus wszystkich, na których mi zależy, więc wchodzę w to... Pod pewnymi warunkami - Powiedział Duncan spokojnym tonem i upił łyk piwa.

- Dobra wymiana informacji to wymiana: Pamiętasz tą laskę, co tańczyła z moim bratem? Gotkę w czerwieni? To kumpela Alistera ma łeb jak sklep bada kryształy żeby wyleczyć brata który nie miał tyle szczęścia co my i odrobina kawałka nieba zjebała go pod kopułą - Zaczął wyjaśnienia.

- Mr. J i jego goryle to jakaś grupka naukowców Kate sama nie wie czy to big Pharma, FBI czy wojsko wiadomo, że eksperymentują na ludziach a wszystkie kryształki chcą pociąć na części łącznie z ich nosicielami. Wychodząc z założenia że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem sprzedałem jej info o Mordredzie i tym pojebie z nożykiem do masła teraz obaj nasi przeciwnicy będą zbyt zajęci walką między sobą żeby zwrócić na nas uwagę - Dodał z zadowoleniem następnie pociągnął kolejny łyk browca.

- Podała mi miejsce ich zapasowego laboratorium tylko musimy iść dziś w nocy rozpierdolić, co się da i ukraść wyniki badań nad kryształami będą mieli mniej strażników, bo ruszą szukać Mordekaia i jego fagasów. Zbadałem już teren potrzebujemy kogoś od otwierania zamków... Teraz pewnie zadajesz sobie pytanie, co w tym będzie dla mnie i skąd mam mieć pewność, że dziwka mnie nie zdradzi? Pewności mieć nie możemy, ale sądzę, że raczej nie poświęci swojego szkockiego kumpla zresztą ostrzegłem ją, że jeżeli spróbuje jeszcze raz mnie sprzedać J-owi źle to się dla niej skończy a jestem wstanie uwierzyć, że ona chcę udupić tych fagasów - Wzruszył ramionami.

- Jeżeli nam się uda, to zyskamy dostęp do informacji o kryształkach i wyeliminujemy potencjalne zagrożenie. Plus wynegocjowałem ci informacje o tym Sugerze, którego szukałeś jak się poznaliśmy. No i najważniejsze pomogę ci w tej sprawie z tą teczką. Oddam ją nawet w twoje ręce, bo widzę, że masz z nią jakieś plany związane ja to bym pewnie wszystko opublikował, co pewnie spowodowałoby niesamowitą próżnie w półświatku i śmierć wielu ludzi, ale dałoby się wykorzystać chaos... Aleee, nie znam się na mafii, więc tą sprawę pozostawiam tobie chcę tylko ochrony dla mnie plus bliskich jak to mi załatwisz teczka twoja - Podsumował z uśmiechem udowodniając, że nie jest do końca tak głupi, jakiego zgrywa.
 
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172