Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 19:02   #3
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację

Gwendolen nie wytrzymała. W końcu ile można siedzieć bezczynnie w miejscu? Nie miała pojęcia, czym powinna się zająć, jednak liczyła na to, że w czasie spaceru po mieście coś wpadnie jej do głowy. Zabrała cały swój rynsztunek, będący równocześnie jej uniformem gwardzisty i wyszła z kwatery. Tym razem nie zapomniała również zabrać swojego tresowanego psa bojowego, który dumnie kroczył u jej boku, odstraszające potencjalnych złodziejaszków, których w obecnych czasach na ulicach nie brakowało.

Jednak z każdą kolejną chwilą, w Gwendolen narastała złość. Poprzednia władza może i nie była idealna, jednak po stokroć lepsza od obecnej. Wtedy nigdy nie musiała martwić się o to, że nie będzie czego do roboty. No i wtedy traktowano ją o wiele lepiej. Wielokrotnie nawet mogła strzec sali audiencyjnej króla, czując dumę ze swojej posady. A teraz wszystko zmierzało ku gorszemu...

Mijając kolejne ulice, gwardzistka w pewnym momencie dostrzegła niemałe zbiorowisko na ulicy. Zaciekawiona podeszła bliżej. Musiała niejednokrotnie krzyknąć, by tłum pozwolił się jej dostać do centrum zdarzenia. Kiedy jednak tam dotarła, w pierwszym odruchu poczułą obrzydzenie i dezorientacje. W ciągu ostatnich dni w mieście panował chaos, ale to już była przesada.

Na ulicy leżało pięć trupów. Dwa ludzkie, trzy psie. Po strojach mężczyzn Gwendolen rozpoznała jednego kapłana Enousa - boga snu i czasu, oraz jednego najemnika. Oboje mieli na sobie liczne rany szarpane od ugryzień i zadrapań. Niebieska szata martwego kapłana zabarwiła się od krwi. Przy jego ciele klęczał drugi, młodszy kapłan. Trzymał głowę swojego towarzysza na kolanach, mrucząc jakieś niezrozumiałe słowa pod nosem. Był roztrzęsiony i przerażony. Kiedy Gwen podeszła bliżej, mężczyzna spojrzał na nią i zaczął gadać trzy po trzy.

- O-o-one pojawiły się z-z-zznikąd - wskazał trzęsącą się dłonią na psy. - Rz-rzuciły się na-na Erica be-ee-bez powodu. Ten najemnik pró-próbował pomóc, a-ale na niego też się rzuciły i-i… - Młody mężczyzna spojrzał bezradnie na ciało wojownika, a później ponownie na swojego towarzysza.

Ta dziwna sytuacja chociaż na chwilę uwolniła Gwendolen od gniewu na nową władzę.


W przeciwieństwie do swojej siostry, Gared prędko znalazł sobie robotę. A przynajmniej potencjalnego pracodawcę. Plotki o próbie zabójstwa Lady Joany z szlacheckiego Domu Winorośli krążyły po całym mieście, a z nimi oferta Sir Wolfganga (brata otrutej damy), że za znalezienie sprawcy gwarantowana jest wysoka nagroda. I to właśnie ta ostatnia część plotki zachęciła zabójcę do zainteresowania się sprawą.

Najpierw jednak musiał odnaleźć dwór Sir Wolfganga. Okazało się to wcale nie takie proste w tak wielkim mieście. Gared przez długi czas błądził i rozpytywał się przechodniów, nim w końcu dostrzegł niskie mury otaczające Dom Winorośli. Ocenił, że bez większego problemu mógłby się po nich wspiąć, jednak nie był tutaj po to by się włamywać, dlatego ruszył ku bramie.

Zdziwił się nieco, kiedy dostrzegł przy niej, siedzącą na chodniku kobietę. Wsparta plecami o mur dworu, ziewała właśnie kiedy dostrzegła zbliżającego się ku niej Gareda. Odwróciła ku niemu głowę, a zabójca jeszcze bardziej się zdziwił.

Blondwłosa kobieta miała przepaskę zakrywającą jej lewe oko. Jednak mimo to wydawała się całkiem urokliwa. Długie uszy zdradzały elfia krew, lecz z pewnością nie czystą. Krótka, zapewne kiedyś biała tunika, przykrywała wystającą spod niej skórzaną zbroję. Gared mógł też dostrzec pochwę na krótki miecz przy jej pasie. Zrozumiał, że z pewnością nie ma do czynienia ze zwykłą żebraczką, czy chociażby mieszczanką. Jej słowa potwierdziły zaraz jego przypuszczenia.

- Ty pewnie też w sprawie roboty, zgadłam? - odezwała się, a uszom zabójcy nie uszedł cynizm w jej głosie. - Niestety musisz chwilę poczekać. Sir Wolfgang ma najwyraźniej dosyć ważnych gości. Jak chcesz to możesz tam iść, ale ja osobiście polecam poczekać.

Dziewczyna wskazała od niechcenia kciukiem na coś, co znajdowało się za bramą. Gared podszedł bliżej, a jego skórę przeszły ciarki. “A więc plotki były prawdziwe”, przeszło mu przez myśl. Na placu przed dworem zabójca dostrzegł ubranych w czarne zbroję rycerzy. Większość z nich miała na sobie również hełmy w tej samej barwie. Wszyscy stali w szeregu bokiem do drzwi wejściowych dworu, trzymając przed sobą miecze, których czubki były oparte o kamienny plac. Naliczył ich siedemnastu.

- Zakon Nowego Imperium - mruknęła półelfka. - Ciekawe czego oni mogą tutaj szukać…
 
Hazard jest offline