To był dzień podziękowań. Vaughn nie przeżyłby gdyby nie pomoc zespołu. Maska, droga do i z tego czegoś co robiło za panel sterowania, lądowanie...
Fotel wytrzymał. To dobrze. Vaughn nie był pewien czy sam wytrzymał. Powieki.. działają. Szyja boli... ale się obraca. Palce u rąk i dłonie działały prawidłowo. Z rwącymi bólem nogami na razie wolał za bardzo nie próbować.
~Najpierw najważniejsze: - Dobra robota, Isabell. Żyjesz? - zapytał pamiętając, czym musiała sterować. Wylądowali żywi, na wiele więcej i tak nie liczył. ~DRON! - przypomniał sobie jedyną rzecz, która dawała mu równoprawne miejsce w zespole. Przetarł okulary i sterowanie. Puścił diagnostykę. Miał nadzieję, że przypięty pasami dron nadal był zdolny do lotu.
Chciał wstać ale zauważył kolebanie się kapsuły. - Najciężsi z nas mogliby przejść na jedną stronę, przeważyć ją, by reszta mogła powoli przenieść na nią sprzęt zanim wszyscy spadniemy. - zasugerował.
Mało kto zwrócił na to uwagę, więc sam Vaughn chcąc nie chcąc wstał i podszedł do drona. Autolot był trochę poobijany ale skan wykazał, że systemy były sprawne. W każdym razie wystarczająco sprawne by działał.
Percival szybko odpiął więc klamry mocujące drona. Sam jednak nie był w stanie ruszyć go z miejsca - 100 kg nawet w niższej grawitacji sprawiało problem.
Zauważył aktywność Black 6 w ładowni, wysłał mu powiadomienie o potrzebie asysty.
__________________ Ostatni
ProszÄ™ o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 13-01-2017 o 20:03.
|