Ku wielkiemu zawodowi Bareda ruiny nie kryły żadnych tajemnic. Za to ognisko udało mu sie rozpalić, dzięki czemu mógł się ogrzac i osuszyć ubranie.
Gdy sarna piekła się nad ogniskiem, Bared zajął się swoim ekwipunkiem. Broń, kusza - to wszystko trzeba było wytrzeć, wysuszyć... O broń trzeba było dbać niczym o ukochaną kobietę. Niesprawna kusza czy zardzewiały miecz mogły się przyczynić do śmierci głupca, który nie zadbał należycie o swój ekwipunek.
Gdy przyszło do omawiania planów na przyszłość, Bared nie omieszkał wypowiedzieć swego zdania.
- Jeśli chodzi o zwiady, to lepiej by było nie chodzić w zbyt małych grupach - zaproponował. - W końcu coś złego się w tym lesie dzieje i niekoniecznie przyczyną tego czegoś musi być wielki biały wilk. Poza sądzę, że w miarę możliwości, podczas wędrówki przez las powinniśmy kierować się naszą sympatią do Burgly'ego. A raczej brakiem sympatii. Im dalej od niego, tym lepiej. |