Zlewa, wichura, zaraz ciemna mokra noc więc i tak poczekajmy do rana. Tropy rano będą świeże, przez noc się wyśpimy. Tyle, że większego sensu biegania za jakiś wilczkiem, choćby i był zmutowany nie widzę. Nawet to i gorzej mięso i skóra staje się bezwartościowe. Chłopi sami by wnyki i potrzaski rozstawili na ich szlakach zaraz problem by rozwiązali.
Kozak głośno myślał, co by tu zrobić gdyby rzeczywiście jakieś zlecenie od chłopów dostali. Przestał przez chwilę kociaka po karku drapać sięgając po flaszkę, aby rozlać towarzystwu kolejną kolejkę.
-Ja przecież nie złośliwie, a życzliwie tylko doradzić chciałem. Co by w przyszłości mego sześciolufowca działem nie nazwał, albo naszej Yeleny panią zimy. Bo, który zaraz w strachu doniesie do świątyni, dopowie swoje co zrozumiał i jakiego łowcę czarownic nam naśle. Niklaus się przecie nie gniewa, a jak Cie przyjacielu jakoś uraziłem, to wypijcie na zgodę. Ostatnie zdanie Kozak skierował do niziołka wskazując mu ręką na kieliszek.
Nie sposób było też dostrzec, że część przyjaciół z południa próbuje smalić cholewki do kobiety. Dimitri zastanawiał się już nie raz, czy nie szepnąć im słowa o ślubach jakie lodowe dziewice muszą złożyć. Jednak nie uczynił tego do tej pory i nie miał zamiaru zrobić tego teraz.
Spojrzał za to z lekkim wyrzutem na Kislevkę, gdy ta zestawił Puszka na klepisko.
- Łapki ubrudzi, pogoni gdzieś i go który kmiot przydepta.
Sapieha sięgnął po kota, pozwolił mu się poocierać o jego szorstkie palce, a następnie gdy ten próbował się na rękę wdrapać wbijając pazurki w rękaw podniósł go i zostawił na kolanach.