Tymczasem rodzeństwo Szczurków zatrzymało się w bezpiecznej odległości od wypożyczalni kajaków. Zdyszany Dominik spojrzał z trwogą w oczach czy żaby ich nie gonią, ale widać nie zdecydowały się zapuszczać w głąb lądu. W pobrudzonym ubraniu i ze zdartymi do krwi rękami chłopiec wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Widziałaś to? Widziałaś? - roztrzęsiony wskazał w kierunku wypożyczalni, chyba chcąc upewnić się, że nie doznał halucynacji. Ponoć bywały żaby, których dotknięcie działało jak wypicie alkoholu czy coś. Raczej nie w Polsce, ale kto wie, o gadających żabach też nikt przecież nie słyszał, chyba że w bajkach.
- Rozmawialiśmy z nimi! - powiedział do siostry. - Pałka złapała jedną i pytała gdzie jest żaboludź, ale wtedy zleciało się ich tyle, widziałaś, co nie!? I okazało się, że one Pałki nie lubią, bo się nad nimi znęca i mówiły, że jak będziemy spać to złożą nam skrzek w płucach i Pałka uciekła z jedną żabą a mi spadł kajak na głowę i próbowałem złapać ropucha, ale parzył! - przestał trajkotać, próbując wytrzeć śluz w koszulkę.
Monika starała się nadążyć za słowami Dominika, które ten wypluwał z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
- Widziałam - przyznała, gdy brat przestał trajkotać. - To było dziwne i dość przerażające. - Jakby na potwierdzenie własnych słów pokiwała głową. - Ale jak to gadały?! - krzyknęła nagle zdając sobie sprawę z tego, co powiedział Niko. - Żaby gadały?!
- Wczoraj widziałaś ducha a żabom się dziwisz? - odparował chłopiec. - Pałka złapała jedną i teraz ją przesłuchują - wskazał w kierunku, w którym oddalili się Michał z Pauliną. - Chodźmy tam, tylko muszę umyć ręce - ruszył do świetlicy. - Tylko nie mów nic babci, bo i tak nam nie uwierzy.
- Co do ducha, to Natalia bardzo się zdziwiła, gdy powiedziałam, że Alek jest duchem. - Zaczęła opowiadać bratu w drodze do świetlicy. - W sumie to może nie zdziwiła, ale zachowywał się tak jakoś, no wiesz, dziwnie - wzruszyła ramionami. - No i powiedziała, że Alka można spotkać w…- przypomniała sobie, że chyba miała bratu o tym nie mówić. - No gdzieś tam podobno można go czasem spotkać.
- Aha - odparł Dominik. - Może ona nie wie, że on jest duchem? Jakbyśmy go spotkali sami i by nie gadał tych wszystkich dziwnych rzeczy to też bym się nie zorientował.
Wszedł do świetlicowej toalety i umył mydłem ręce, spłukując je z krwi i żabiego śluzu.
Babcia pewnie kazałaby je odkazić, ale polewanie ran wodą utlenioną nie jest tym co dzieci lubią najbardziej, więc Niko wyszedł z wuce, skinął na siostrę i razem ruszyli na poszukiwanie Michała i Pałki. |