Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2017, 20:38   #51
Cooperator
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Natalia

Alek nie odpowiedział Natalii. Kiedy trwała przez chwilę w zupełnym bezruchu, usłyszała wiele rzeczy. Bzyczenie komarów. Kap. Skrzypienie schnącego drewna. Kap, kap. Odległe rżenie konia. Co tak kapało? Oczami wyobraźni widziała wielką kałużę krwi przez którą powoli, przez szpary, przesączała się kropla po kropli. Kap. Kap. Kap. CHLAP. CHLAP. CHLAP. Coś jakby wpadało w wodę. Zaszumiały drzewa, poderwane nagłym podmuchem wiatru. Kap. Kap. Wchodziła powoli po schodach na piętro, starając się iść jak najciszej.

Całe piętro stanowiło jedno wielkie pomieszczenie na poddaszu. Poprzeczne belki dzieliły je na trzy części. Śmierdziało wilgocią i rozkładem, a poza liśćmi, przechodzącymi w półzgniłą warstwę kompostu, nie znajdowało się tam nic ciekawego, oprócz tego, co poprzynosił do siebie Alek, czyli materac i parę komiksów.

Kap, kap, kap. Na środku pomieszczenia znajdowała się kałuża. Była dziwna. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby ktoś stojącą wodę starał się roznieść po jak największej powierzchni, jakby w niej skakał, albo... tarzał się? Natalia przez chwilę ciężkiego szoku zastanawiała się, co tak właściwie widzi. Bliżej zarżał koń, i coś w tym rżeniu było przerażającego. Natomiast widziała... No tak, na pewno. Widziała dwa brudne buty, adidasy, które cały czas podskakiwały i miotały się po kałuży.

Nie zdążyła podjąć żadnych kroków, a nawet krzyknąć, czy się zastanowić. Po chwili adidasy wybiegły z wody i znalazły się przy jednej z belek. Na chwilę zniknęły, po czym znowu się pojawiły, jakby przykryte.

I nagle zobaczyła Alka. Z rękami związanymi sznurem za plecami, ściągnął jakoś z siebie zarzucony na siebie długi, biały płaszcz z czarnym krzyżem. Miał zmierzwione włosy i przerażone spojrzenie. Co jednak najbardziej przeraziło Natalię, to fakt, że jego koszula była zupełnie pokrwawiona i na plecach i na piersi.

Alek wydawał się przez chwilę równie zdziwiony i przestraszony jak Natalia.

-Czemu tu przyszłaś? - wydyszał. - Nie słyszałaś, jak krzyczałem?! - w jego oczach pojawiła się rozpacz. Widząc zupełne zdziwienie na twarzy dziewczyny, trochę się zmitygował.-Nie słyszałaś - domyślił się. Pokręcił głową z rezygnacją.-A więc ten cholerny płaszcz tłumi też dźwięki? - przykopał ze złością w krzyżacką pelerynę. -Musisz stąd uciekać jak najszybciej! Uciekaj w stronę jeziora. Na wysokości krzyża kończy się majątek, on nie może go przekroczyć - mówił szybko i gorączkowo.

Rozległ się dźwięk rogu. Potem rżenie konia, już dużo bliższe. A potem wysoki, zimny, przerażający chichot. Lekko się wychylając, tak, by spojrzeć przez pozbawione szyb okno, Natalia dostrzegła upiora.

Zsiadł właśnie z konia, wychudłej, szaro-bladej szkapy o wielkich czarnych ślepiach. Odziany w jakby osmoloną zbroję, miał na głowie hełm z pawimi piórami. Mogła zobaczyć jego płonące, czerwone ślepia oraz bladą twarz rozkładającego się trupa. Dobył miecza, który pomimo jasnego dnia pozostawał zupełnie matowy i zimny, jak sopel lodu. Upiór, dziwnie skulony, powęszył głośno w przerażającej parodii myśliwskiego psa i ruszył szybko do chaty.
 
Cooperator jest offline