Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2017, 20:38   #51
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Natalia

Alek nie odpowiedział Natalii. Kiedy trwała przez chwilę w zupełnym bezruchu, usłyszała wiele rzeczy. Bzyczenie komarów. Kap. Skrzypienie schnącego drewna. Kap, kap. Odległe rżenie konia. Co tak kapało? Oczami wyobraźni widziała wielką kałużę krwi przez którą powoli, przez szpary, przesączała się kropla po kropli. Kap. Kap. Kap. CHLAP. CHLAP. CHLAP. Coś jakby wpadało w wodę. Zaszumiały drzewa, poderwane nagłym podmuchem wiatru. Kap. Kap. Wchodziła powoli po schodach na piętro, starając się iść jak najciszej.

Całe piętro stanowiło jedno wielkie pomieszczenie na poddaszu. Poprzeczne belki dzieliły je na trzy części. Śmierdziało wilgocią i rozkładem, a poza liśćmi, przechodzącymi w półzgniłą warstwę kompostu, nie znajdowało się tam nic ciekawego, oprócz tego, co poprzynosił do siebie Alek, czyli materac i parę komiksów.

Kap, kap, kap. Na środku pomieszczenia znajdowała się kałuża. Była dziwna. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby ktoś stojącą wodę starał się roznieść po jak największej powierzchni, jakby w niej skakał, albo... tarzał się? Natalia przez chwilę ciężkiego szoku zastanawiała się, co tak właściwie widzi. Bliżej zarżał koń, i coś w tym rżeniu było przerażającego. Natomiast widziała... No tak, na pewno. Widziała dwa brudne buty, adidasy, które cały czas podskakiwały i miotały się po kałuży.

Nie zdążyła podjąć żadnych kroków, a nawet krzyknąć, czy się zastanowić. Po chwili adidasy wybiegły z wody i znalazły się przy jednej z belek. Na chwilę zniknęły, po czym znowu się pojawiły, jakby przykryte.

I nagle zobaczyła Alka. Z rękami związanymi sznurem za plecami, ściągnął jakoś z siebie zarzucony na siebie długi, biały płaszcz z czarnym krzyżem. Miał zmierzwione włosy i przerażone spojrzenie. Co jednak najbardziej przeraziło Natalię, to fakt, że jego koszula była zupełnie pokrwawiona i na plecach i na piersi.

Alek wydawał się przez chwilę równie zdziwiony i przestraszony jak Natalia.

-Czemu tu przyszłaś? - wydyszał. - Nie słyszałaś, jak krzyczałem?! - w jego oczach pojawiła się rozpacz. Widząc zupełne zdziwienie na twarzy dziewczyny, trochę się zmitygował.-Nie słyszałaś - domyślił się. Pokręcił głową z rezygnacją.-A więc ten cholerny płaszcz tłumi też dźwięki? - przykopał ze złością w krzyżacką pelerynę. -Musisz stąd uciekać jak najszybciej! Uciekaj w stronę jeziora. Na wysokości krzyża kończy się majątek, on nie może go przekroczyć - mówił szybko i gorączkowo.

Rozległ się dźwięk rogu. Potem rżenie konia, już dużo bliższe. A potem wysoki, zimny, przerażający chichot. Lekko się wychylając, tak, by spojrzeć przez pozbawione szyb okno, Natalia dostrzegła upiora.

Zsiadł właśnie z konia, wychudłej, szaro-bladej szkapy o wielkich czarnych ślepiach. Odziany w jakby osmoloną zbroję, miał na głowie hełm z pawimi piórami. Mogła zobaczyć jego płonące, czerwone ślepia oraz bladą twarz rozkładającego się trupa. Dobył miecza, który pomimo jasnego dnia pozostawał zupełnie matowy i zimny, jak sopel lodu. Upiór, dziwnie skulony, powęszył głośno w przerażającej parodii myśliwskiego psa i ruszył szybko do chaty.
 
Cooperator jest offline  
Stary 24-01-2017, 10:03   #52
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Drewutnia stała się chwilowo salą narad dziecięcego trybunału. Gdy opuścił ją żabol, na jego miejsce wskoczyło rodzeństwo Szczurków. Odnaleźli tam trzymającą się za ugryziony palec Paulinę, nieobecnego Michała siedzącego na pniaku a także jak zwykle niezadowoloną i wyniosłą Kasię.

Najmłodsza z dziewczynek, patrzyła na zbierające się kropelki krwi, które po chwili zamieniły się w cienki, czerwony strumyczek ściekający po nadgarstku i niknący w rękawie bluzy. Paulina była smutna i zła, jednakże gdy dostrzegła Dominika, uśmiechnęła się blado.
- Przepraszam… uciekła mi. - Blondyneczka spuściła nos na kwintę. - Nic ci nie jest? - spytała po chwili, bo pomimo trudności z ogarnięciem chaotycznym umysłem, co się działo, martwiła się o kompana z polowania.

- W porządku - odburknął Niko, chyba trochę zły na Pałkę. - Próbowałem złapać ropucha, ale parzył. Jak te tropikalne żaby z telewizji.

Patrząc na Dominika i Paulinę, Kasia stwierdziła kategorycznie:
-Ej, odkaziliście to chociaż jakoś? - w jej oczach pojawiło się coś na kształt troski - o ile do takich uczuć są zdolne dwunastoletnie dziewczynki.-Poczekajcie chwilę, przyniosę chociaż wodę utleniową i plasterki… Chociaż dla ciebie to chyba raczej gazik i bandaż - dodała patrząc na Nika. Z nikim się nie konsultując, w końcu była najstarsza, wybiegła z drewutni.

- Żaba coś wam powiedziała? - zapytał Dominik.

Paulina wzruszyła ramionami. Nie chciała się przyznawać, że mogła być smokiem…
- Nie za wiele… chyba nas nie lubiła - mruknęła nieco posępnie, spoglądając na Michała, który aktualnie przechodził załamanie wiary… czy jakoś tak. Dobrze go rozumiała, bo sama miała mętlik w głowie.

- Żabol potwierdził, że Zbyszek knuje z panem Bagniarzem - odezwał się cicho Michał wlepiając wzrok w ziemię. - I że skarb faktycznie istnieje i że go szukają i że… Żabki chcą wojny. Mutanci o wielkiej szybkości i zębach.
Chłopcu łamał się głos. Zamilkł i pociągnął nosem.

- Wojna jest fajna - odezwała się żywiej Pałka, wycierając palec o bluzę. - Może jest ich dużo i potrafią czarować, ale my jesteśmy więksi i silniejsi! - Dziewczynka zdawała się wiedzieć co mówi, zupełnie jakby była ekspertką w tych sprawach. W końcu nie raz i nie dwa walczyła ze smokami, czy polowała na dziwne stworzonka jak choćby padalce czy bąki.
A fakt, iż mogła być smokiem, a Michał posiadać kontakty z krasnoludkami, tylko utwierdzał ją w przeświadczeniu, że nie trzeba się łamać i peniać.

- Pewnie dlatego zwiewaliśmy gdzie pieprz rośnie? - zapytał ironicznie Niko. - Ja tam już nie zbliżam się do jeziora. Ale powinniśmy śledzić Bagniarza i Zbyszka. I może duch Alka powie nam coś więcej… podobno Natalka wie gdzie go szukać - zerknął na siostrę - tylko, że ja nie mam za bardzo ochoty go szukać. No chyba, że byśmy poszli wszyscy razem.

- Mogę iść - padło cichutkie zdanie aprobaty.

Wróciła Kasia z dużą, samochodową apteczką. Z ważną miną zwróciła się do Nika i Pałki:

-No, chodźcie tutaj - powiedziała.-Nie chcecie chyba, żeby się wdarło zakażenie, co? Wtedy pojedziecie do szpitala i będą wam robić silne zastrzyki. Strzykawką. W brzuch - każde z tych przerażających słów mówiła osobno.-I mówcie ciszej, praktycznie wszystko słyszałam - zwróciła się do reszty.-Ja… Ja wiem, gdzie możemy znaleźć Alka - powiedziała cicho, nagle speszona.-Ale… Właściwie to czego od niego chcecie? No i ten upiór… Nie chciało mi się w niego wierzyć za bardzo, ale… - nie dokończyła. Natomiast widać było po niej, że rozmowa z zębatą żabą stopniała jej sceptycyzm i po prostu przestraszyła.-Macie pomysł, kto może coś wiedzieć o tym upiorze?

- O upiorze wiemy tylko od Alka - odparł Dominik. - Mówił, że upiór wykorzystuje go do wabienia dzieci, ale on wcale nie chce tego robić, dlatego nas wczoraj ostrzegł.

Posłusznie podszedł do Kasi, wyciągając do niej podrapane ręce. Przymknął oczy i zacisnął zęby w oczekiwaniu na straszną torturę wody utlenionej.
 
Bounty jest offline  
Stary 24-01-2017, 11:00   #53
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Paulina podeszła do Kasi z wyciągniętym paluchem. Postraszenie strzykawą podziałało. Dziewczyna bała się igieł, a zastrzyki uznawała za najgorszą broń tego świata… Słuchała w milczeniu obserwując jak koleżanka przemywa jej rankę i zalepia plasterkiem.
Kim był Alek? O co chodziło z tym upiorem?
- Macie broń? - zapytała po chwili, spoglądając szarobłękitnymi oczami na resztę towarzystwa. Nie wyglądała by żartowała ani w kwestii wojny, ani pytania o uzbrojenie.

- Ja mam linijkę i ołówek - odparł ze śmiertelną powagą Dominik, demonstrując oba przedmioty.

- Po co ta broń? - Monika w końcu zabrała głos. - Na żaby? - Na jej twarzy malowało się wyraźne zdziwienie. - Jeśli posądzacie o coś Bagniarza i pana Zbyszka to może faktycznie możnaby ich śledzić, no albo przynajmniej obserwować nie zaszkodzi. - Czyli rodzice, dziadkowie albo wujkowie się z nimi kolegują? - Zbadała wzrokiem wszystkich obecnych.

- Żaby? - blondynka w czerwonych kaloszach machnęła łapką z zapalsterkowanym paluszkiem. - Pfff… na upiora! - Pałka wzięła się pod boki, kręcąc głową. Wprawdzie nie wiedziała gdzie niby ten upiór był i w którym momencie przyjdzie im walczyć, ale kontekstu wywnioskowała, że nie ważne którą drogą pójdą to i tak w końcu na niego trafią…
- Czyli Kasiu wiesz, gdzie jest Alek, a ty Dominik masz do niego sprawę, czyli tam idziemy tak? Wszyscy, tak? - popatrzyła po zgromadzonych, aż nagle jej spojrzenie jakby pociemniało.
- No - wtrącił Michał, wciąż niemrawo mieląc buzią słowa.
Dziewczynka zawiesiła się, marszcząc czoło i nosek.
- Yeee… a gdzie to “TO”… właściwie jest?

- Jest ten stary, opuszczony dworek za drogą - powiedziała Kasia ostrożnie.-I tam jest też chata, gdzie Alek… no, mieszka. - nawiedza? - Ale nie sądzę, że powinniśmy tam iść wszyscy. Ktoś powinien pilnować, czy nam żaby nie powskakują do łóżek, czy co… Te, Michał - spojrzała na chłopaka chyba po raz pierwszy bez wyższości i politowania -w tych całych twoich erpegach to coś piszą o pokonywaniu upiorów? Nie wiem, jakieś zaklęcie, modlitwa? Może do Kortumowa trzeba skoczyć po wodę święconą…?

Chłopiec spojrzał na nią zdziwiony, wyrwany ze swych czarnych myśli. Twarz miał spiętą i zaciętą, choć jak zwykle nie był gotów na pyskówkę.
- Chcesz to idź tam, do dworku. Gatunków upiorów jest kilka, każdy inny. Czego innego chce. Jak cię złapie to się przynajmniej dowiemy, czym jest naprawdę.

- Natalka poszła spotkać się z Alkiem - powiedziała. - Może wypytamy ją, gdy tylko pojawi się w okolicy? - spojrzała pytająco na pozostałych.

- Porwał Alka, co za różnica, czy porwie też mnie, geniuszu? - warknęła Kasia. - Rany, ty naprawdę jesteś beznadziejny… - po chwili dotarło do niej, co powiedziała Monika.- Natalka poszła spotkać się z Alkiem? - powtórzyła cicho, a przez jej twarz przeszedł kalejdoskop różnych emocji. Ostatecznie została tam zimna determinacja. - To powinniśmy tam iść jak najszybciej. - powiedziała kategorycznie.

- Coś ty powiedziała? - Obruszył się Michał, jednak nikt go nie słuchał.

Wizyta w tym przerażającym domku w lesie była ostatnią rzeczą, na jaką miała teraz ochotę, jednak pozostali wcale nie musieli o tym wiedzieć. - Co wy macie do tego Alka - spojrzała badawczo na Kasię, bo ta zachowywała się równie dziwnie jak Natalka, gdy rozmawiała z nią o chłopcu.

Kasia nieco się zmieszała pod spojrzeniem Moniki.

-Jakoś Pauliny nie pytasz, co ona ma z tymi żabami i smokami - odparowała mało zręcznie. -Trzeba mu pomóc. To co, pójdziecie ze mną?

- Jemu pomóc? - zdziwił się Niko. - Chyba Natalce. No ale ja idę - oznajmił, zebrawszy w sobie pokłady odwagi. Być może uznał, że plastry i opatrunek na ręce dają mu coś z wizerunku bohatera a to zobowiązuje. Przed chwilą przecież zniósł nawet dzielnie polewanie zadrapań piekącą wodą utlenioną, podczas odkażania wydając z siebie tylko ciche jęki. - To znaczy jeśli wszyscy idą. - dodał szybko, pokłady odwagi chyba nie były aż tak wielkie.

- Coś ty powiedziała? - Podniósł głos Michał patrząc na Kasię. - Rany, aleś ty głupia! Skąd wiesz, czy cię porwie? Skoro porwał Alka by wabić inne dzieci to znaczy raczej, że je zjada. Bo po co mu niby gromadka płaczących Kaś? Musimy się dowiedzieć, czy w okolicy zaginął ktoś jeszcze. I co się z nim stało. Tylko wtedy będzie wiadomo, jak go zniszczyć. - Chłopiec nawijał jak katarynka, a w tle burczał jego własny brzuch.

- Michał ma rację - skwitowała krótko potok słów chłopca.
- Jeśli ten upiór faktycznie istnieje - zaczęła po chwili namysłu - to idąc do starej chaty w lesie sami wystawiamy się na pożarcie. Moim zdaniem powinniśmy wypytać miejscowych czy jakieś dzieci zaginęły ostatnio w okolicy. No i zostaje jeszcze kwestia pilnowania Zbyszka i Bagniarza - dodała nie wiedząc właściwie co oni mają wspólnego z upiorem. I czy w ogóle coś wspólnego mają.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 24-01-2017, 11:32   #54
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
-I co, zostawicie tak Natalię? - Kasia pokręciła głową. Spojrzała na Monikę chwilę z namysłem.-To dlatego ona tam poszła, tak? Bo żeście się pochwalili, że zobaczyli Alka?

- Weź się Kasia ogarnij - zareagowała na dziwny ton dziewczynki. - Niczym się nie chwaliłam, bo czym niby? Opowiedziałam co nam się przytrafiło i pytałam, czy słyszała o tym zaginionym chłopcu - Alku - zaczęła tłumaczyć wszystkim jak było. - Powiedziała, że zna Alka, i że można go spotkać w tym domu w lesie. No i była trochę zdziwiona kiedy wspomniałam o upiorze, o którym wczoraj powiedział nam Alek.

Kasia była zdecydowanie rozgorączkowana. Że Natalia tak zareagowała wcześniej w rozmowie z Moniką, to cóż… była generalnie trochę dzika. Ale Kasia z jej zwyczajowym trybem “królowej śniegu” zdecydowanie nie zachowywała się normalnie. Słuchała słów Moniki, widać było, że próbowała znaleźć jakieś słówko za które mogła je złapać. W końcu jednak westchnęła tylko z rezygnacją, a potem…

-Dobra, ja idę - oznajmiła niespodziewanie i wyszła z drewutni.

- A ja nie - stwierdziła i jakby dla potwierdzenia stanowczości swoich słów skrzyżowała ręce.

- Mówiłem, że jest głupia, no, mówiłem. Ten upiór jest zły, trzeba powiedzieć komuś dorosłemu, gdzie poszła.

- Nikt nam nie uwierzy w upiora - powiedział Dominik, wahając się czy wstać czy zostać. -A gdyby jeszcze jakieś dzieci zaginęły to byśmy chyba o tym słyszeli.
Otworzył drzwi i zawołał za Kasią: - Kasia, czekaj, no!

Dziewczyna odwróciła się gwałtownie.
-Co? - odkrzyknęła.
- Nooo… zaczekaj chwilę. To chyba zły pomysł iść tam samemu. Zaraz ich przekonamy. Albo nawet we dwójkę. Idziemy wszyscy albo nikt, okej?

- O Alku też usłyszeliśmy dopiero, gdy sam o tym powiedział - odpowiedziała Monika bratu.

- Ale co nam to da jak się dowiemy, że więcej dzieci zniknęło? - spytał Niko. - Zresztą Alek to będzie wiedział.

Zastanawiała się chwilę nad pytaniem Dominika. - No na przykład dowiemy się czy ten cały Alek nie wymyślił upiora żeby nas przestraszyć. Mówił, że porywa dzieci więc myślę, że tych dzieci powinno być kilkoro, nie on jeden. - Spojrzała na brata.

Tymczasem Kasia, najwyraźniej bijąc się z myślami, w końcu powoli skinęła głową.

-Masz rację - oświadczyła w końcu. Wróciła do drewutni, usiadła cichutko i wyglądała mniej więcej tak samo nieszczęśliwie, jak Michał po tym, jak jego krasnoludzkie alter ego nie odmieniło rozmowy z zębatą żabą na korzyść dzieci.

- Myślisz, że sam Alek jest zły? - Niko spojrzał zdziwiony na siostrę, po czym przeniósł wzrok na Kasię. - Kasia, ty go... znasz, tak? Powiesz nam coś więcej o nim?

Kasia przez chwilę nie odpowiadała, a kiedy w końcu spojrzała na Dominika, jej oczy były wilgotne od łez.

-Spotkałam go na starym cmentarzu w lesie, w brzozowym lasku - zaczęła. Michał tymczasem sobie pogratulował w duchu, bo Patryk twierdził, że w tym lasku są nory hobbitów, a najwyraźniej były tam po prostu zejścia do krypt.-No, bo wiecie, moja mama jest chora. Bardzo. I… najprawdopodobniej umrze. No, więc poszłam na ten cmentarz, bo myślałam sobie, że może spotkam tam jakiegoś ducha, który mi wytłumaczy, jak to działa, że zmarli wracają. No, wtedy mi Alek wytłumaczył, że to jest niemiecki cmentarz i nawet jakby się ktoś pojawił, to bez magicznego rogu bym nie zrozumiała, co mówią...W zasadzie to dużo nie rozmawialiśmy. On tu przyjechał z Krakowa, w zeszłym roku, na obóz harcerski. Po drugiej stronie jeziora, bliżej bunkrów… I poszli tu na wycieczkę i złapał go upiór. Powiedział, żebym się nie ruszała z ośrodka, bo upiór może mnie tak samo porwać, a o duchach to powiedział tyle, że one same nie wiedzą, czemu nie mogą przejść dalej i muszą tu nawiedzać. - wzruszyła ramionami.-I to… I to tyle. Wydaje się fajny - zakończyła dość nieśmiało i otarła oczy.

- Czyli jak upiór nas porwie to… też będziemy duchami. - Dominik przełknął ślinę. - Potrzebujemy broni. Ale nie takiej zwykłej, tylko na upiory. W podręczniku Michała pisało, że upiory da się pokonać tylko magiczną bronią albo czarami. Może boją się też krzyży? - chłopiec wyciągnął spod koszulki zawieszony na łańcuszku krzyżyk. - Ja mam z komunii. A może jak pokropimy coś wodą święconą, to będzie magiczne?

Pałka na powrót wyglądała jakby straciła kontakt z rzeczywistością już jakiś czas temu. Stała w bezruchu, tępo patrząc gdzieś przed siebie. Jej błękitne oczy były całkiem szeroko otwarte, a może po prostu dziewczynka była z tych wielkookich. Niepokojące było jednak to, że nie mrugała. Czy tak się w ogóle dało? No cóż… jej się jakoś udawało, więc chyba tak.

- Bardzo ważne jest nie tylko czym, ale jak - wysapał Michał drążąc temat z uporem maniaka. - No bo jeśli nasz Upiór to naprawdę upiór to ma płonące, czerwone oczy, a tego nikomu Alek nie powiedział i wtedy trzeba go zabić jakąś magią bo on ma obsesję i sam z siebie nie odejdzie. Ale jeśli ten cały Upiór to jednak widmo, to wystarczyłoby uwolnić je od klątwy lub obietnicy, jaka na nim ciąży. Może też być zjawą, wtedy trzeba uniemożliwić jej dostęp do żywych ludzi, wtedy sama zginie, nie bardzo wiem jak, ale to ma coś wspólnego z energią żywych ludzi.

Dominik przysłuchiwał się uważnie mądrze brzmiącym słowom wygłaszanym przez kolegę, kiwając przy tym głową.
- Tak czy inaczej krzyże i woda święcona się przyda - oznajmił. - Do kościoła w Kortumowie sami nie dotrzemy, ale nasi dziadkowie przecież mają wodę święconą, dużo krzyży i świętych obrazków!
Kończąc mówić zwrócił uwagę na dziwne zachowanie Pauliny i szturchnął ją w ramię:
- Ej, Pałka, co ci jest?

Blondynka mrugnęła dwa razy, spoglądając na chłopca.
- Eee… co? Nie, nic - odpowiedziała kilka zdawkowych słów, bo w sumie nie wiedziała jakie padło pytanie. Paulina podrapała się po policzku. - Idę się przygotować… wezmę broń i plecak z przekąskami… dobra?

- To i ja się przygotuję. Spotkajmy się na ścieżce na Bartniki po obiedzie - powiedział Michał, podnosząc się z pniaka po czym wyszedł z drewutni. Wszyscy rozprawiali o magicznej broni a chłopiec nie posiadał żadnej uniwersalnej sztuki. Choć jego piankowy topór niewątpliwie był magiczny i z pewnością poradzi sobie z upiorem to przeciw żaboludom z jeziora mógł okazać się bezużyteczny.

- No to ja już nic nie rozumiem - powiedziała wyraźnie wzburzona i trochę zdezorientowana. - Martwicie się o to, że Natalka poszła do domu w lesie sama i może się jej coś stać - zmierzyła ich wzrokiem - czy w końcu wcale się nią nie przejmujecie a chcecie tylko spotkać Alka?

- Eee… - Dominik nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. - No jedno i drugie, nie? Chodźmy powiedzieć babci, że idziemy do domu, bo czegoś zapomniałaś, ok? I spotkajmy się tu za godzinę - powiedział do Kasi i Pałki. - Może Natalka do tego czasu wróci. Jak nie to pójdziemy jej szukać.

- Dobra… - przytaknęła najmłodsza z dziewczynek, chowając ręce do kieszeni i również wychodząc z pakamery.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
Stary 25-01-2017, 16:25   #55
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
- Po ciebie przyszłam głąbie! Bo zniknąłeś, a ja się bałam! - syknęła rozgorączkowana Natalia, kiedy stary wariat zeskakiwał ze swojego wierzchowca. Powoli górę nad jej emocjami brał strach. Kim jest ten staruch? Czego on do diabła chce? Serce biło jej jak oszalałe i niewiele mogła zrobić. Ocknęła się kiedy rycerz brutalnie otworzył drzwi.
- Kim jest ten człowiek!? - z przerażeniem zapytała Alka i mimo przejmującego strachu jeszcze raz zerknęła, tym razem przez schody. Zobaczyła go ponownie. Teraz jednak w bladym świetle, gdzie jedynie ciemne kontury postaci i te czerwone oczy... Ale przecież to niemożliwe!
Chwyciła chłopaka za związane dłonie i pociągnęła w głąb obszernego pomieszczenia, kryjąc się w cieniu, a drzwi mieli prawie na wyciągnięcie ręki. Szaleniec zachowywał się spokojnie i jakby lekko flegmatycznie. Dzieciaki nie wydając z siebie najmniejszego słowa zaczęli powolutku, pod osłoną ciemności, zbliżać się do drzwi, od których równie powoli oddalał się intruz.
Może ich słyszał, ale kto to wie. Natalia i Alek rzucili się przed siebie i bez namysłu wyskoczyli na schody prowadzące w dół, do zbawiennego wyjścia. Nie zamykając za sobą drzwi w panice pobiegli w stronę jeziora. Po drodze Natalia pomoże Alkowi oswobodzić dłonie, ale nie odpuści setek pytań dotyczących jego zniknięcia.
 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 25-01-2017 o 16:28.
Szkuner jest offline  
Stary 27-01-2017, 00:11   #56
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Scena czwarta: Para bellum

Pan Franz Weinrebe uśmiechnął się samymi końcówkami warg, dziękując za resztę. W Olsztynie wymienił stare złotówki, jeszcze liczone w milionach, na nowe, po denominacji. Ciekaw był, czy gospodarka udźwignie nową walutę, czy zaraz znowu będą Polacy dorabiać kolejne zera. Był już zmęczony ciągłym operowaniem w dolarach i przeliczeniach. Miał duszę arystokraty, obślinione miedziaki i skrawkarstwo budziły jego szczerą odrazę. Wsiadł do swojego czarnego, nowego Mercedesa, opuszczając Kortumowo.

***
-No idźcie, idźcie - zawołała babci, patrząc na Monikę i Dominika z tą typową babciną troską.-Tylko upewnijcie się, że zamknęliście drzwi za sobą! Tylko nam jakiegoś złodzieja dzisiaj potrzeba! Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach - dorzuciła filozoficznie.

-E, młodzi są, to i w nogach mają - dorzuciła inna z pracownic w kuchni, trochę młodsza od babci, więc może nie żyła razem z dinozaurami.

-Teraz to tak, ale co później...

Szczurkowie poszli szosą do wsi, mijając po drodze plac zabaw, obdrapane, żółte ogrodzenie oraz nieużywane boisko do siatkówki. Kiedy wyszli z lasu na pola, należącego do starego Molendy, minął ich mknący szybko czarny samochód o jakiejś dziwnej rejestracji. Po dłuższej chwili, już w domu, bez większego problemu zlokalizowali wyprawkę dla księdza po kolędzie - wodę święconą, kropidło i krzyżyk. W barku leżała także książeczka do nabożeństwa. Był to jedyny przedmiot chyba w całym domu dziadków, który wyglądał na zupełnie nieużywany. Większy problem mieli z zamknięciem za sobą barku, gdzie obok zakurzonych butelek zawierających niezidentyfikowane, śmiesznie pachnące płyny, leżały właśnie te dewocjonalia. Dopiero we dwójkę, napierając na drzwiczki, dali radę ustawić je w takiej pozycji, że żelazny kluczyk nie obracał się wokół własnej osi, a zamek w końcu zaskoczył.

***

Czarny mercedes wyminął ją o kilkadziesiąt centymetrów. Przez chwilę Paulina wzięła ten szum za nadlatującego smoka i tym bardziej rzuciła się po kij, który po prostu na nią czekał, wybrał ją, by służyć jako jej miecz. Na szczęście, prowadzący był dobrym kierowcą, inaczej w miejscu Pałki znajdowałaby się - używając języka dziadka - mokra plama. Ostatecznie jednak nic się nie dało, a blondynka miała miecz. To się przecież liczyło.

Drzwi do działki dziadka stały otworem. Co by tam mogło się znajdować, żeby warto było ukraść? Poza tym, powierzenie Paulinie kluczy - chociaż dziadek jej ufał jak żaden z dorosłych - nigdy jeszcze dziadkowi nie przyszło do głowy. To zapewne dlatego, że mądra głowa dziadzia zajęta była czymś zupełnie innym, chociażby tym, aby lodówka oraz szafka ze słodyczami (do której, żeby się dostać, musiała wejść na taboret) nigdy nie świeciły pustkami.

***
Alek syknął tylko:
-Płaszcz! Bierz płaszcz! - a w jego głosie był taki nacisk, że Natalia odruchowo wzięła białą pelerynę z czarnym krzyżem. Syknęła. Płaszcz był lodowato zimny. Ze zdziwieniem dostrzegła, że na rękach pojawił jej się szron.

Puścili się biegiem w kierunku jeziora. Słyszeli za sobą rżenie konia i wysoki, pełen zawodu pisk. Nie odwracali się jednak, by sprawdzić, jak daleko jest pogoń. Przebiegli drogą obok pochylonego, drewnianego krzyża. Natalia zauważyła, że Alek bladł coraz bardziej.

-Nie mogę za długo opuszczać terenu majątku... - wystękał. - To po prostu boli. Ale możemy przez chwilę porozmawiać. Ten płaszcz to peleryna-niewidka. Musisz go jakoś zniszczyć, to go osłabi.

Oboje nagle podskoczyli, spłoszeni dziwnym dźwiękiem. Po chwili odetchnęli z ulgą - to tylko samochód przejeżdżał szosą jakieś dwadzieścia metrów przed nimi, mignął im pomiędzy drzewami i ruszył dalej, w kierunku ośrodka "Relax".

***

Czarny mercedes akurat wjechał do ośrodka, kiedy Kasia i Michał siedzieli na werandzie, zastanawiając się, co dalej należy im czynić. Mama Michała spytała dziewczynkę, czemu w końcu nie poszła spotkać się z kolegą, a kiedy dalej przybita Kasia odpowiedziała, że teraz ten kolega spotkał się z Natalią, mamie Michała zrobiło się przykro, przytuliła Kasię, powiedziała, żeby się nie przejmowała i że mężczyźni tacy już są. Michał absolutnie nic z tego nie zrozumiał.

Samochód zaparkował obok innych, na parkingu wyłożonym popękanymi sześciokątnymi płytami. Pan Franz, ubrany w garniturowe spodnie i koszulę z krótkimi rękawami, wyglądał bardzo schludnie. Był to już starszy, wysoki mężczyzna, nosił okulary. Ruchy miał dosyć sztywne. Podszedł do nich i spytał coś w języku, który mógł być jedynie Czarną Mową. Ku zdziwieniu i trochę przerażeniu Michała, Kasia swobodnie odpowiedziała panu Franzowi w języku Mordoru. Jego strach rósł, bo o ile starszy mężczyzna mówił zupełnie swobodnie, a Kasia swoim wysokim głosikiem jakoś miękczyła twarde głoski, to kiedy znad brzegu rozległo się wołanie wujka Zbyszka, to brzmiało to tak, jakby żabolud z jeziora rozpoczął knowania z Niszczycielskimi Potęgami. Zbyszek przydreptał i wylewnie przywitał się z Franzem, który zachował chłód i dystans.

-No, to przybyło SS. - mruknęła ciocia do mamy Michała.
 
Cooperator jest offline  
Stary 30-01-2017, 17:16   #57
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Paulina krzątała się po domu, nie do końca wiedząc od czego ma zacząć pakowanie. W dłoni dalej trzymała swój miecz, którym o dziwo jeszcze niczego nie strąciła ze stołu przed kominkiem.
W końcu ruszyła po schodach na piętro do swojego i rodziców pokoju. Była to mała klitka o spadzistym suficie po prawej stronie pomieszczenia oraz jednym małym okienku na samym środku ściany na przeciwko drzwi. Łóżko składało się z dwóch materacy ułożonych na ziemi i zabezpieczonych belką, w tej części pokoju, gdzie niski sufit utrudniał poruszanie się.

Dziewczynka przekopała wąską komódkę w której trzymała ubrania, wyciągając plecak z pustym bidonem. Na nocnym stoliku z lampką zrobioną z butelki po winie, leżał lakier do paznokci, jedyna rzecz w posiadaniu blondynki, która była nacechowana pierwiastkiem kobiecości. No… może nie do końca, bo lakier był czarny.
Pałka usiadła na łóżku przyglądając się swoim połamanym i brudnym od ziemi paznokciom. Marny będzie z nich pożytek jeśli dojdzie do poważnej walki w zwarciu, ale mówi się trudno.
Odkręcając buteleczkę z lakierem poczęła uskuteczniać bojowy manicure.

Gdy w końcu krzywo nałożony lakier wysechł (a trwało to dość długo, zwłaszcza, że w między czasie niebieskookiej ponownie urwał się film), dziewczyna zeskoczyła ze schodów, zabierając plecak i kijek ze sobą. W kuchni załadowała bochenek świeżego chleba o złotej, chrupiącej skórce, solniczkę i nalała świeżej wody z kranu do bidonu.
Przed wyjściem sprawdziła tajną skrytkę ze słodyczami, zabierając garść cukierków z galaretkowym nadzieniem i opakowanie suszonych moreli. Pod drzwiami zwinęła latarkę, wielką i ciężką niczym siekiera, bo nigdy nie wiadomo czy się nie przyda… w końcu idą na wojnę, do lasu, do opuszczonego domu!

Zaraz! A jak ktoś zostanie ranny?
Pałka pacnęła się w czoło, gdy nagle ją olśniło przy zamykaniu za sobą drzwi. Szli na wojnę! Jasne że będą ranni!
Dziadek był lekarzem… miał więc dobrze zaopatrzoną apteczkę. Wprawdzie ciężko było się do niej dostać, bo szafka wisiała wysoko nad toaletą, ale jeśli się uprze i wyciągnie na palcach, powinna dać radę wyjąć jakiś bandaż albo spirytus, nie spadając przy okazji z klapy klozetu.
Plan był dobry!
I poskutkował zdobyciem opakowania plasterków oraz paczki ligniny, bo do niczego innego nie była wstanie dosięgnąć… i nawet kijek nie był w stanie „wyskrobać” z wnętrza półeczek co lepszych suplementów.

Teraz trzeba było szybko dojść na umówione miejsce spotkania. Oby się tylko nie spóźniła.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 30-01-2017, 18:06   #58
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Raptem minął Michałowi szok związany z faktem, że jego własna mama ma jakieś seksistowskie tajemnice z wiecznie nadętą Kasią a nagle znalazł się w towarzystwie kultysty Chaosu. Zachowywał się on jakby znalazł się w roju, świątyni, azylu. Zupełnie bez skrępowania posługiwał się mroczną mową, to, że znał ją także pan Zbyszek jasno dowodziło, że zarówno zwierzoludzie jak i wojownicy Chaosu posługują się tym samym językiem. Oczywiście, Kasia dzieląc sypialnię ze zwierzoludziem nie mogła nie przesiąknąć alfabetem sił nieczystych. Wiele się wyjaśniało.

Kilka pytań pozostawało bez odpowiedzi, jak na przykład to, czy kultystami są jedynie znajomi i współpracownicy Zbyszka czy może to właśnie każdy Niemiec jest chaosytą i wciąga do sekty porządnego człowieka, gdy trafi na podatny grunt? Jedno było natomiast zupełnie klarowne. Franz musiał być obserwowany, a najlepiej nawet podsłuchiwany. Jednak czy można było zaufać Kasi?
- Nie możemy iść do nawiedzonego domu. Trzeba przypilnować tego - kiwnął głową Michał na gościa ściskającego dłoń Zbyszka na chwilę przerywając szept.
- Pójdziemy za nimi. Rozumiesz, co on mówi, prawda? Chodź, wszystko ci powiem.

Następnie podążył oglądając się wokół do salonu, z którego okno wychodziło na podwórze, którego piękno kalał teraz obraz zjednoczonych wyznawców Chaosu. Chłopiec obserwował scenę kryjąc się za szorstkim oparciem kanapy.
-Upiór porywa dzieci, bo porwał przecież Alka, no nie? I teraz Alek jest duchem. A Upiór, choć to może nie upiór, żyje tylko dlatego, że czegoś strzeże. Czegoś, co gromadził za życia. No i ja znalazłem mapę, z którą pan Zbyszek ciągle chodzi. Na mapie ma zaznaczony skarb i w ogóle inne dziwne rzeczy w okolicy.

Wzrok Michała przyciągnęła miseczka z iryskami. Momentalnie do oczu dołączyły dłonie i usta.
- Mniam. No... I ten. Nie gniefaj siem. Zpyszek jes sły, to i Franz tesz pefnie a razem czegoh, gulp, tu szukają. Ja wiem, że to właśnie skarb Upiora ich tu sprowadził. jak zabiorą skarb to zabiorą Upiora, żeby mógł porywać dzieci w miejscach, które oni sami wybiorą. Musimy ich śledzić, dowiedzieć się od czego zamierzają zacząć.
 
Avitto jest offline  
Stary 31-01-2017, 15:38   #59
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Letnie słońce przygrzewało już mocno, kiedy rodzeństwo szczurków wracało poboczem drogi do ośrodka.

Oprócz dewocjonaliów Dominik zabrał od dziadków swój rower i pedałował na nim obok siostry. Biały jednoślad rodzimej marki Reksio nie był szczytem marzeń w dobie BMX-ów, ale wciąż dawał radę. Na budzących postrach przechodniów wyścigach dookoła ich warszawskiego bloku Niko plasował się zwykle w pierwszej dziesiątce, ustępując tylko starszym dzieciom na góralach.

Rozmyślał o samochodzie z dziwną rejestracją, który minął ich, gdy szli do domu dziadków.
- Już wiem! - zawołał do Moniki, jakby nagle go olśniło. - "D" to niemiecka rejestracja! To musi być ten Niemiec, Weinryba, co miał przyjechać do pana Zbyszka!
 
Bounty jest offline  
Stary 31-01-2017, 16:44   #60
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Może i Niemiec - przytaknęła jadąc obok brata swoim różowym góralem z pierwszej komunii. Kolorowe koraliki na szprychach stukały cicho. Plecak na jedno ramię, do którego załadowali większość rzeczy zabranych z domu dziadków zsuwał się trochę, wiec często musiała go poprawiać.

Monika nie była zbyt rozmowna, mogła sprawiać wrażenie zamyślonej. Wciąż miała nadzieję, że Natalka wróci zaraz do Ośrodka i nie będą musieli wyruszać na wyprawę do domu w lesie.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172