- Panie, nie wiem czy to właściwe i czy te stworzenia mają duszę, ale jeśli mają… - zamilkł i lekko ściągnął spust. Dublet, oba w łeb. Płynnie przesunął karabin na następnego, ten obrewał tripletem i zarył pyskiem w ziemię. Kolejny dostał w skoku i wywinął kozła. Czwartemu pociski rozszarpały korpus gdy przywarował w trawie tuż przed kolejnym skokiem i został już tak w kucki. Piątemu pociski oberwały łapę i zanim zdechł wierzgał przez dłuższą chwilę.
Padre wyrzucił magazynek i wsadził nowy. Wprowadził pocisk do komory i zamarł gotowy do strzału. Ostatni znikł za krzakami 20 m od niego.
Czy aby na pewno ostatni? Padre ostrożnie, by nie tracić z oczu krzaków, rozglądał się czy któryś skurczybyk nie czai się w trawie. |