Otto przemył ręce w rzece po krwi którą były umorusane. Był zmęczony ale pomógł ruszyć w dalszą drogę. Zszedł pod pokład i zamurowało go.
- Eee. Słuchaj.- Otto nie wiedział jak zareagować, ale po chwili się opanował.
- Niebawem dopłyniemy do pewnego miejsca. Tam załatwimy pewną sprawę i pewnie ruszymy do miasteczka.- Wytłumaczył pobieżnie kobiecie patrząc między jej uda i przełykając ślinę.
- Nie musisz być wdzięczna za nic. Przecież nic nie zrobiliśmy.- Mówił dalej spokojnie chociaż był trochę zdenerwowany kobietą zapraszającą do łożnicy.
- Wrócisz do córki.- Podsumował i obrócił się na pięcie i wyszedł.
Będąc na pokładzie po zamknięciu kajutki oparł się o ścianę i odetchnął. Miał nawet ochotę skorzystać z zaproszenia, ale nie w taki sposób. Wolał z większych pobudek by to się stało. Potrząsnął głową i podszedł do oprycha by sprawdzić co z nim.
W końcu dopłynęli do miejsca docelowego. Michaił zszedł na ląd a Otto cały w nerwach obserwował okolicę z pokładu.
W końcu kozak wrócił i wyruszyła już ekipa na sprawdzenie tartaku. Mag poszedł do kobiety.
- Jesteśmy na miejscu. Wydaje mi się, że musimy poczekać na kogoś jakiś czas i powinniśmy ruszyć s powrotem.- Uśmiechnął się do dziewczyny i nachylił się nad nią by sprawdzić opatrunek.
Kiedy szykowali się na czekanie a Sandrus szukał towarzystwa Otto stwierdził.
- Ja zostanę na łajbie. Ktoś musi doglądać rannych.- Przeszedł się potem po okolicy sprawdzając czy czegoś ciekawego jego wzrok nie znajdzie po czym udał się na barkę.