Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2017, 01:37   #266
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
-I jak?

O ile przed jeszcze kilkoma chwilami zapomniana chatynka wypełniała się jękami, głośnymi oddechami i całą resztą odgłosów zdradzających pełen namiętności akt pomiędzy dwójką ludzi, to teraz tylko to pytanie zawisło w powietrzu. Pytanie zadane wargami o barwie soczystej śliwki.

Kiedy Płomyczek odpoczywał, zbierając siły i przeżywając jeszcze raz we wspomnieniach ich wspólne ekstatyczne doznania, Leiko nareszcie miała okazję do przymierzenia kimona sprezentowanego przez Pajęczycę. Ah, materiał dotykający jej skóry był czystą rozkoszą. Ani za ciężki, ani za lekki, ani za gruby, ani za cienki. Idealny, jak gdyby stanowił część jej samej. Jak druga skóra, jak przedłużenie jej własnego ciała.. co w ciemnościach z łatwością mogłoby zwieść niejedne oczy i uznać łowczynię za mlecznobiałą piękność przechadzającą się nago. Wątpiła, aby jakikolwiek człowiek mógł stworzyć równie wspaniałą tkaninę, tak delikatną i wytrzymałą jednocześnie.






Uśmiechnęła się, przypominając sobie innego młodzika towarzyszącego jej w podróży po ziemiach klanu Hachisuka. Mały Wilczek.. jeśli bezpiecznie dotrze do Shimody, to będzie miał nie lada niespodziankę widząc swą zwinną zjawę w łowczyni. Jego reakcja na pewno będzie przezabawna, wręcz nie mogła się doczekać spotkania z tym ucieleśnieniem niewinności i łatwowierności.
Tymczasem to przed innym młodzianem prezentowała się w nowej kreacjo. Któż inny miał mieć pierwszeństwo do zobaczenia jej w nowym kimonie, jeśli nie własne partner, od którego otrzymała tak niezwykły podarunek?

-Chyba trochę cudacznie, ne? Łowczyni demonów cała w bieli.. -zamruczała przesuwając dłońmi po wcięciu swej talii, ściśniętej pasem równie śnieżnobiałym co i reszta odzienia. Jednocześnie tym leniwym ruchem nie pozwalała Płomyczkowi zapomnieć o przyjemnościach jakich co dopiero zaznał, tak pozornie uwięziony pod ciałem tej kobiety.

-Eeee… eee… no.- gapiącemu się jak sroka w gnat Kirisu zaschło w gardle i zabrakło słów. Strój robił więc odpowiednie wrażenie.

-Co takiego? -zapytała łowczyni, nie pozwalając mu się tak wywinąć byle dukaniem. Możliwym też było, że w głębi ducha uważała za zabawne, takie drażnienie się z tym młodzikiem o łatwo plączącym się języku. W takich chwilach nie różnił się wiele od Yasuro czy Małego Wilczka, przy których pozornie zdawał się mieć tak duże doświadczenie z kobietami. Ale i jego udawało się wytrącić z równowagi, a nawet przyprawić o rumieńce. Taki to postrach niewieścich serc.
Oh, ale przecież i temu łobuzowi Kojiro, do którego sama Leiko miała sekretną słabość, zdarzało się tracić zwinność złotego języka na rzecz mało wymyślnych komplementów. Prostych, ale przynajmniej szczerych. Najlepszych.

Postukując swymi geta, które ukazywały się pomiędzy długimi, falującymi połami kimona i kontrastowały z jego barwą, zbliżyła się do swojego partnera.
-Nie podobam Ci się w bieli, Kirisu-kun? -nie było w jej głosie rozgoryczenia czy smutku. Jedynie.. zaintrygowanie.

- Iye! Iye!- zaprzeczył gwałtownie młodzian, po czym spanikowany dodawał.- Bardzo mi się podobasz Leiko-san. Bardzo… aż mnie kusi by cię pochwycić i całować bez opamiętania.
Co by Maruiken nie pomyślała, choćby przez chwilę, że mu się nie podoba.

Tak lepiej..” -podszeptywały próżne myśli Leiko, lecz na zewnątrz tylko uśmiechnęła się wesoło na tak żarliwe wyznanie łowcy. Zwykle z takiej opresji wystarczyło mu ratowanie się zapewnieniami, jak to zawsze będzie bronił swej partnerki i nigdy nie opuści jej boku, ale teraz wymusiło na nim tak słodką szczerość.

-To urocze – przyznała zgodnie z prawdą i palcami pieszczotliwie musnęła gładki policzek Kirisu. A że mimo wszystko nie był on tak śmiały, aby spełnić swe słowa bez uprzedniego zezwolenia ze strony kobiety, to teraz ona zbliżyła usta do jego warg. I była to bliskość bardzo drażniąca, w szczególności dla tak gorącokrwistego młodzika.
-Arigatou gozaimasu. Nigdy wcześniej nie dostałam tak cudownego podarunku -wyszeptała, zanim go pocałowała namiętnie, lecz powoli, bez zbędnego pośpiechu. Z wprawą, przez którą już sama ta pieszczota uderzała do głowy i odurzała. Czy Płomień rzeczywiście mógł kiedykolwiek wątpić w jej uczucia wobec niego? Niemądry. Choć to Sakusei i jej pajączkom należały się gorące podziękowania. Jeśli, oczywiście, odebranie życia chińskiemu mnichowi nie było już wystarczającą nagrodą dla pajęczej królowej.

Oczywiście poczuła jak ręce młodzika same zaplatają się na jej ciele dociskając ją do niego. Bądź co bądź młody Kogucik mógł się pochwalić dużym… wigorem. I szybko wracał do sił. A choć kuszące nawet było znów posmakować gwałtownych chwil wśród rozrzuconych ubrań, to przecież nie mogli spędzić w tej chwili więcej czasu na poduszkowaniu. Ich towarzysze czekali. A i sam Kirisu dostał już swą nagrodę, na kolejną musiał dopiero zasłużyć.

Łowczyni uwolniła Płomyczka ze słodkiej jak miód pułapki swoich ust, aby następnie skarcić go z lekkim rozbawieniem -Iye, iye..
Kciukiem troskliwie starła z jego warg ślady pozostawione przez fiolet własnych. To nie tak, że podróżując z obecną grupą musieli bardzo dbać o zachowanie w sekrecie swej bardzo bliskiej współpracy. Wręcz przeciwnie, powinna zapewnić powątpiewającego Wilka o szczerości swych uczuć wobec młodziana. Tyle, że Maruiken Leiko nie była kobietą bezczelną ani wulgarną, mimo wszystko preferowała subtelność w swych relacjach z innymi osobami. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli o.. o celowym porzucaniu bielizny, pokazywaniu się towarzyszom w sugestywnie rozchełstanym kimonie czy, właśnie, pozwolenie kochankowi na chodzenie z ustami umorusanymi barwnikiem od pocałunków.

-Pozostali łowcy na pewno już wstali i na nas czekają, Kirisu-kun -pochwyciła za jedną z jego dłoni, żeby w czułym geście spleść ze sobą ich palce. Dodatkowo jeszcze uśmiechnęła się ciepło do kogucika -Wracajmy.

- Hai…
- starał się ukryć lekkie rozczarowanie, ale mu nie wychodziło. Niemniej szybko się rozpromienił. Wszak to był bardzo udany poranek. - Hai, wracajmy.





* * *





-Miło jest nareszcie wydostać się z tego ponurego lasu, ne? -wymruczała Leiko w momencie, gdy zrównała z Sakurą swój nieśpieszny krok. Pewne.. ukontentowanie, takie kocie zadowolenie zauważalne było nie tylko w tonie jej głosu. Było ono obecne również w delikatnych uśmiechu czającym się na jej wargach oraz w spojrzeniu, którym spod leniwie półprzymkniętych powiek spoglądała po nowym krajobrazie. I chociaż zdawała się cieszyć z widoku Amaterasu podróżującej po niebie, to przed jej ciepłymi promieniami kryła się pod rozłożoną parasolką.

-Już zaczynałam się martwić, że zostaniemy w nim na zawsze -ciche westchnienie umknęło z jej piersi ukrytych pod bielą kimona. Zaraz jednak przechyliła głowę, by móc objąć wzrokiem grzywę długich włosów o kwiecistej barwie -Sprawdziłaś dobrze, czy pajęczyny nie zaplątały się w Twoje włosy? Ja z moich musiałam wyciągać kilka zagubionych pajęczych nici..

Różowłosa łowczyni spojrzała na Leiko nieco zaskoczona jej słowami.




-Miło było napełnić brzuch sake, sam las natomiast… cóż, widziałam straszniejsze miejsca.- zaśmiała Sakura i sięgnęła dłonią we swe związane w kuc włosy.- Właściwie to nie sprawdziłam. Na porządną kąpiel wybiorę się, gdy będzie okazja w jakimś dobrym zajeździe.

-Czyżbyśmy mogły się spodziewać tak niewinnej wygody w Shimodzie?
-zawtórowała jej Leiko swym własnym chichotem, krótkim i stonowanym -Nie byłam wcześniej na tych ziemiach, a klan przede wszystkim zaoferował nam rozrywki w postaci ochrony mnichów oraz zabijania hordy demonów. Ani słowa o takich drobnych luksusach dla prostych łowców.

Przez cały ten czas przyglądała się kosmykom drugiej łowczyni, delikatnie poruszających się wraz z pędem powietrza. Hai, dawna Koneko-chan także mogła się pochwalić długimi puklami, choć może nie aż tak pokaźnymi. Przez pewien czas nawet za nimi tęskniła, jednak to minęło, lata temu. Tak jak i zakazane uczucie wtedy zaprzątające jej młodocianą główkę.

-Przyjemnie też byłoby raz zasnąć na miękkim futonie, ne? Podobno Tobie dzisiaj dokuczały jakieś niemądre sny -mówiąc to sięgnęła dłonią ku różowym pasmom opadającym przy twarz kobiety. Bez pytania, wykonała palcami swobodny gest, jak gdyby chwytała ostrożnie za nić pajęczą. Ledwo dostrzegalną, równie dobrze mogącą być niewidoczną, którą zaraz wypuściła w powietrze.

-Potwory w mnisich szatach atakujące zdradziecko od tyłu. Leiko-san związana i wisząca na linie…- uśmiechnęła się półgębkiem Sakura - Goła… - uśmiech zrobił się szeroki, gdy bezczelnie delektowała się tym jednym słowem. Potem jednak dodała z irytacją.-...tyle że te plugawe robaki w mnisich szatach nie pozwalały nacieszyć się widokami. Męczący sen.

Leiko znów parsknęła śmiechem, tym razem w uznaniu dla żartu, za jaki najwyraźniej uznała słowa drugiej kobiety.
-Ah, Sakura-san. Ja się troszczę, a Ty sobie tak żartujesz -tym samym palcem, którym przed chwilą pomogła sobie uratować różowowłosą od pajęczej nici, teraz w psotnym geście jej pogroziła -Nieładnie.

- Żartuję? Hai… może i… żartuję. Może nie...
- mruknęła nieco kocio Sakura zostawiając to niedopowiedzenie wiszące w powietrzu. I wzruszyła ramionami.-Tak czy siak.. koszmarek okropny. Nieprzyjemny sen. A jak ty spędziłaś noc i gdzie zniknęłaś rankiem z Kirisu. I po co?
Ciekawska była z niej łowczyni.

-Oh. W jednej z chat Płomyczek znalazł kimono. Moje było w strzępach po spotkaniu z tamtymi potworami, więc łaskawie mi sprezentował nowe -odparła pokrótce Maruiken, pomijając przy tym bardziej.. pikantne szczegóły owego spotkania o poranku. Nie to, żeby Sakura była kobietą wstydliwą czy pruderyjną, z pewnością potrafiła docenić dobre chwile namiętności. Jednak jakoś wątpliwym było, aby przypadły jej do gustu te w wykonaniu Kogucika.

-Biel wprawdzie nie jest zbyt praktyczna w polowaniach, szybko się pobrudzi od krwi i błota. Ale.. -wolną dłonią najpierw z lekkością wygładziła ramy swego dekoltu, a potem zsunęła ją na pas obi, który ciasno opinał jej już i tak wąską talię. Niby to każdy ten ruch można było uznać za zwyczajną troskę o perfekcyjny wygląd w nowym odzieniu, ale nie można im było zaprzeczyć ukrytej zmysłowości. A i sposób w jaki się uśmiechnęła mówił więcej niż niewinnie zadane pytanie -Wygląda nie najgorzej, ne?

- Z pewnością przyciągasz w nim spojrzenia.
- uśmiechnęła się Sakura wędrując wzrokiem za dłońmi łowczyni.- Ale pewnie w każdym kimonie przyciągasz wzrok, ne?
Po czym się zamyśliła dodając.- Więc po co jesteś łowczynią? Co sprawia, że ruszasz do walki z potworami narażając swe życie? Z pewnością mogłabyś zostać żoną bogatego kupca, lub kochanką potężnego samuraja.

- Być może właśnie mnie przejrzałaś, Sakura-san. Może jestem znudzoną żoną, z własnego kaprysu poszukującą dreszczyku podekscytowania w czasie polowań na demony
- rozbawiona, ale także będąca od rana w niezgorszym nastroju, Leiko figlarnie zakręciła parasolką opartą na swym ramieniu, aż w promieniach słonecznych zamigotał materiał na podobieństwo wielokolorowych łusek rybich.
-Chyba przyznasz, że spędzanie dni w roli ozdoby czyjegoś ramienia, nie brzmi zbyt interesująco, ne? Kiedyś, może, ale na pewno jeszcze nie teraz – zerknęła na różowowłosą, pytając z uśmiechem -Ty wybrałaś ścieżkę łowczyni Oni i nie żałujesz, prawda?

-Cóóóż… w moim przypadku to był wybór między walką a żebraniem. Ciężko być ozdobą ramienia z jedną ręką i jednym okiem.
- odparła żartobliwie Sakura, choć kwestia ta powinna być dla niej drażliwa. Cokolwiek zostawiło na niej tak poważne rany, to także i na duszy powinno pozostawić poważne. A jednak łowczyni wydawała się być w dobrym humorze. I była potężna mimo widocznych oznak kalectwa. Jedna z najpotężniejszych osób jakie spotkała podczas tej podróży, a przecież miała okazję spotykać naprawdę potężnych wojowników. Sakura była wieloma względami jednym wielkim paradoksem.

-Hai, może nie ozdobą. Ale przecież masz wszystko co trzeba, aby zostać wygodnie żyjącą żoną lub kochanką. Iye, masz nawet więcej niż większość kobiet o twarzach ślicznych jak porcelanowe laleczki. Jesteś fascynująca -Maruiken miała w zwyczaju wypowiadać komplementy z czasem drażniącą swobodą, jak gdyby były one czymś jak najbardziej oczywistym i nie wymagały specjalnego akcentowania.
Ostrożnie i nieśpiesznie stawiając każdy krok po ścieżce wytyczanej przez dzielnego Płomyczka, łowczyni pozwoliła sobie na moment przymknąć oczy.
-Z łatwością mogę sobie wyobrazić, jak odkładasz w zapomnienie katanę, na rzecz troski o ciepło domowego ogniska, gorących posiłków, wychowywania radosnej gromadki różowowłosych pociech oraz.. -uniosła odrobinę powieki, aby spojrzeć na Sakurę pytająco. I z przekorą -...haftowania?

-Dwie ręce potrzebne do haftowania… choć poradziłabym sobie. Wierz mi Maruiken-san, mało kto widzi we mnie to co ty widzisz. Jakoś nikt nie próbował zdobyć mej dłoni… może prawe bardziej im się podobają niż lewe?
- trzeba było przyznać Sakurze, że miała dystans do siebie i swego kalectwa.

Leiko wyciągnęła przed siebie wolną rękę, aby następnie w teatralnym geście przyjrzeć się dokładnie swej dłoni. W szczególności wartymi zainteresowania okazywały się być jej smukłe palce, równie często sięgające po broń, co skupiające się na nęcących pieszczotach.
-Moje dłonie też pozostają niezdobyte. Zatem to gdzie indziej musi leżeć problem z nami, skoro jeszcze nikt nie uczynił nas żonami, ne? -usta mówiły jedno, lecz ton wypowiadanych przez nich słów nie świadczył o wielkim smutku, jaki winien wszak przepełniać kobietę pozbawioną marzeń o zamążpójściu. Wręcz przeciwnie, subtelny uśmieszek czający się w kącikach jej warg podkreślał jej rozbawienie tą myślą -Czy to możliwe, Sakura-san, że jesteśmy zbyt mało usłużne i potulne?

-Możliwe, możliwe… z drugiej strony wspomniałaś, że możesz być znudzoną żoną, która para się polowaniem na Oni dla rozrywki, ne?
- rzekła żartobliwie Sakura przypominając niedawną wypowiedź łowczyni.- A i masz przy sobie gotowego spełniać twe kaprysy Kogucika, ne?

-Hai, Płomyczek jest uroczym partnerem. Ale i większość łowców jest intrygująca na swój sposób
- przyznała Maruiken, znów nie dając się wciągnąć w rozmowę o.. gorących szczegółach spotkań pomiędzy nią i Kogucikiem. Choć tak naprawdę, to takich było niewiele, bo i zwykła biednego młodzika zostawiać ze świeżo rozpalonym pragnieniem.
-Teraz jednak bardziej mnie interesuje.. -psotne iskierki zalśniły w oczach kobiety o złotych tęczówkach, kiedy spod rozłożonej parasolki zerknęła na Sakurę, pytając konspiracyjnym szeptem -Czy uratowałaś mnie przed potworami w mnisich szatach? I czy bardzo pożałowali swego występku?

-Byli martwi… więc nie mieli okazji żałować. Jestem prostą kobietą Maruiken-san. I zabijam prosto i szybko i skutecznie. Z Oni nie ma się co cackać, ani w snach, ani na jawie. Zabij szybko, by nie zdążył użyć swych sztuczek na tobie.
- uśmiechnęła się ironicznie wojowniczka i uniosła “gniewem”.- Chyba nie sądzisz że jakikolwiek potwór powstrzymałby mnie od nacieszenia się moją zdobyczą, ne?

Pikanterii więc dodawał fakt, iż “nagrodą” była we śnie Leiko, naga i skrępowana. Sądząc po kontekście snu był to specyficzny rodzaj więzów, które jako… doświadczona w miłosnej sztuce Maruiken znała. A skąd je znała Sakura… cóż, czy naprawdę Leiko chciała to wiedzieć?

Druga kobieta w milczeniu rozważała słowa różowowłosej, to ukryte za nimi znaczenie, a co za tym idzie – również i rozpościeraną przez nią lubieżną wizję. Ktoś niedoświadczony w takich gierkach damsko-męskich, bądź też damsko-damskich jak w tym przypadku, mógłby zacząć się niepokoić, że Leiko poczuła się urażona tak śmiałymi sugestiami. Jakąż zatem ulgą okazałaby się jej reakcja, w której palcami delikatnie przesłoniła swe wargi i zaśmiała się, krótko i prawie bezgłośnie.

-Chyba tylko Ty potrafisz sprawić, aby porwanie brzmiało tak.. zachęcająco, Sakura-san -tylko ona i młody lord Sasaki, który już miał niemałą wprawę w porywaniu swej Tsuki no Musume. I za każdym razem czynił te porwania niezwykle ekscytującymi, choć zdążył się już narazić nie tylko Kogucikowi, ale też i biednemu Małemu Wilczkowi -To już wiem czyje imię tym razem będę krzyczeć, jeśli w Twym śnie była choć odrobina prawdy i porwą mnie jakieś potwory. A może sama powinnam dać się komuś złapać?

- Iye… raczej nie radzę dać się złapać. Oni nie bywają aż tak pomysłowe w torturach, a ludzie aż za bardzo.
- zaśmiała się Sakura i dodała wzruszając ramionami.- Acz… pognałabym z pomocą na tobie licząc na odpowiednią odpłatę za tą pomoc. Z drugiej strony liczę też, że w odwrotnej sytuacji ty uczyniła byś tak samo, ne? Na odpłatę, jeśli byś miała kaprys… mogłabyś liczyć.
Po czym zerknęła na przód ich pochodu, gdzie Kirisu-kun wypatrywał okazji do zabłyśnięcia.- Choć… ja jak przypuszczam, musiałabym rywalizować o pierwszeństwo do uwalniania cię… z więzów, ne Maruiken-san?

Jak to się plotą losy. Leiko raczej nie mogłaby podejrzewać iż przyjdzie jej przyjaźnie rozmawiać z Sakurą. Może nawet polubić jej bezpruderyjność i poczucie humoru...z drugiej strony nie sądziła też, że tyle razy przyjdzie jej dogadywać się z małą miko i wejdzie w podszyty flirtem sojusz z pajęczym youkai. To była dziwna misja.

-Ah, to brzmi jakbym była najgorszą łowczynią demonów, jaką nosiły na sobie te ziemie. Ciągle tylko wymagam ratowania z opresji -westchnęła lekko Maruiken, ale bez większego przygnębienia tym wrażeniem, jakie mogła sprawiać na innych. Rzeczywiście, bycie przynętą wychodziło jej nazbyt dobrze - Wiem, że jeszcze nie miałam okazji pokazać się przed Tobą z dobrej strony, Sakura-san, ale możesz mi wierzyć, że nie mam w zwyczaju porzucać moich towarzyszy w łowach.

„Chyba, że porzucenie kogoś okaże się korzystniejsze w skutkach”
- dodała sobie w myślach Leiko, nie tracąc jednak uśmiechu z warg. Sympatie sympatiami, mogły jej się podobać te wesołe pogawędki z różowowłosą i prawie ślepe oddanie Płomyczka, ale to wszystko przestawało być ważne w cieniu jej misji. Wolałaby jednak, aby nie przytrafiło im się nic złego. Całkiem polubiła tych nieokrzesanych łowców.

Spojrzała za siebie, na pozostałych mężczyzn idących za nią i Sakurą.
Mnich pozostawał cały czas poza zasięgiem jej słodkich manipulacji, więc to na Wilku i swym dawnym partnerze na dłużej zawiesiła wzrok. Czy ich także tej nocy nawiedziły równie niemądre sny? Cóż, mała miko wspominała, że ona sprowadza tylko sugestię, więc resztę nieświadomie tworzy sam śniący. Myśli różowowłosej musiały być doprawdy straszliwym miejscem.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem