Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2017, 02:06   #267
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Leiko nie miała pytań, nie przysłuchiwała się też zbytnio pytaniom towarzyszy. Zresztą nie były one interesujące i dotyczyły głównie warunków bytowych.
Po owej rozmowie przytulona potulnie do Kirisu, głównie ze względu na to iż on ją o to poprosił oferując swe ramię, ruszyła wraz z pozostałymi łowcami do owej chaty. Kiedyś pewnie sporego zajazdu, teraz też pełnił taką rolę i było to dość ruchliwe miejsce. Poza łowcami i kilkoma bushi oraz ashigaru, kręciły się po przybytku chłopki roznosząc posiłki głodnym gościom. Proste posiłki oparte na ryżu okraszone czarkami mirin do popitki nie były może najlepsze, ale wystarczały zaspokoić głód. Sami łowcy stanowili rozmaitą mieszankę indywiduów, ale tylko trójka przykuła uwagę Leiko.




Ginamoto-san siedział z boku stoicki i sztywny jak zwykle. Nieporuszony biedotą posiłku, który mu zaserwowano. Co innego głośno narzekający jego towarzysz o grzywie włosów ledwo poddających się pętającej je tasiemce. Marasaki też tu był oczywiście, parskając gniewnie na napitki i marudząc, że nie dostali shōchū, albo przynajmniej sake. Sageru znosił te narzekania w ciszy i zgodnością. Ying i Yang znowu się spotkali. Oprócz nich była jeszcze jedna znajoma twarz. Akado Yoru. Młodzik siedział obok nich chłonąc każde ich słowo. Byli tu oni, była i zapewne reszta znajomych łowców.

Nagle z zamyślenia wyrwała Leiko cycata służka w niechlujnym i brudnym kimonie, o grzywie splątanych włosów opadających jej na twarz. Wylewnie zaczęła przepraszać za swoją niezdarność i szybko oddaliła się od Maruiken.

-Ah... -Leiko wprost nie mogła uwierzyć w całe to dobro, jakie teraz rozciągało się przed jej oczami. Wilczek był tutaj, cały i zdrowy, a przynajmniej nie sprawiał wrażenia rannego. W duchu miała obawy, że szlachetny młodzian mógłby się gdzieś zagubić w poszukiwaniu swej towarzyszki, porwanej wszak przez długowłosą bestię. Widok głośnego Niedźwiedzia także ją uradował. Był cennym sojusznikiem, a do tego jednym z nielicznych, którzy po prostu otaczali ją troską bez oczekiwania lubieżnej nagrody z jej strony. Nieopisaną korzyścią również było to, że zdawał się potrafić w swych wielkich dłoniach zmiażdżyć karki demonów. Najmniej interesujący był zaś Czapla, bo o ile łowczyni nawiązała z nim.. bliższy kontakt, zakończony wprawdzie porzuceniem mężczyzny w ogrodzie, to była wtedy psotną Yume, nie Maruiken. Sama zamieniła zaledwie kilka zdań z tą lodową statuą.

-Chodźmy Płomieniu, muszę się przywitać z moimi towarzyszami -zadecydowała, nie dając mu nawet szansy na wypowiedzenie sprzeciwu. Bo i czy naprawdę mógłby odmówić swej rozkosznej kochance? Na pewno nie teraz, kiedy to on był delikatnie ciągnięty za rękaw ku siedzącej trójce łowców ( niewątpliwie kolejnych konkurentów do uroków jego Leiko-chan ) przez kobietę, która zwinnie przemykała pomiędzy pozostałymi gośćmi klanu i zajazdu.
-Kuma-san! Okami-kun! Ginamoto-san! -zawołała z uśmiechem, zwracając na siebie ich uwagę.

-Heeej… ciesz, że żyjesz. Akado-san rzekł, iż upiór wojenny cię porwał. Albo jakiś bandyta.- rzekł wesoło Kunashi machając im. Akado Yoru uśmiechnął się radośnie na jej widok, ale szybko zmarkotniał, gdy słowa łowcy przypomniały mu o jego porażce.

-Widzę, że spotkałaś starego znajomego. - rzekł uprzejmie Sageru zerkając na niezadowolonego Kirisu.- A nie spotkałaś przypadkiem Hirami Kasana? Ponoć podążył waszym tropem, gdy się rozdzieliście i słuch o nim zaginął. Tutaj strasznie z tego powodu panikują, jak i dlatego iż jakiś palankin się spóźnia. Wygląda na to, że cały rytuał jaki planowali nie do końca im… wychodzi tak jak sobie założyli.

-Iye, przykro mi. Ostatni raz widziałam go, zanim się rozdzieliliśmy. Ale to bardzo.. szlachetne, że wyruszył na poszukiwania
-nawet drżenie głosu czy drgnięcie brwi nie zdradziło prawdziwych myśli Leiko, ukrytych za tak ładnie brzmiących kłamstwem. Hai, szlachetny gwałciciel na usługach Chińczykach, pod twarzą o uroku węża ukrywający przebrzydłą bestię wysysającą krew. Ciężko byłoby o tym odpowiedzieć łowcom. Niewinny Wilczek żyjący w przekonaniu o dobru w każdym człowieku, zapewne miałby problemy z uwierzeniem w taką okropność. Za to oddanie Niedźwiedzia klanowi zdawało się.. dość płynne. Może jeśli nadarzy się okazja, to mu opowie. Może nie.

Okrutna, porzuciła na moment Płomyczka, aby zbliżyć się do trzech mężczyzn. Jakoś wieść o zagubieniu się Kasana nie była w stanie zrujnować radości, jaką nadal czuła na widok swych towarzyszy, chociaż w przypadku tej kobiety objawiała się bardzo subtelnie.
-Zostawił więc mnicha pod Twoją opieką, Kuma-san? Mam nadzieję, że byłeś dla niego delikatny i biedaczek nie chodził przemoczony, pachnący rybami -wesoło wspomniała tamto jedno zdarzenie, kiedy Niedźwiedź został ostro zrugany za swoją beztroskę w łowieniu ryb.. cóż, wyrzucaniu ich na brzeg. A kiedy już stanęła przy nim, dłonią lekko dotknęła jego potężnego ramienia i pochylając się dodała, z żartobliwym błyskiem w oczach -Za często.

- Strasznie się hałaśliwy zrobił. I najwyraźniej bardzo mu się nie podobało, że zostawiliśmy was. Może wpadłaś mu w oko?
- rzekł żartobliwie Kunashi nie wiedząc jak blisko i jak daleko jest prawdy zarazem.
Wzruszył ramionami dodając.- Długo się z Kasanem kłócili, ale nawet nasz drogi przewodnik rozumiał, że nie da się przejść owego gruzowiska…- zrobił jej miejsce koło siebie klepiąc dłonią stolik.- Siadaj i opowiadaj co się z tobą działo, bo musiało wiele ciekawego. Akado-san opowiadał o roninach, o jednym co was poprowadził przez góry i drugim upiornym, który cię porwał, zanim Yoru zdążył zrobić cokolwiek. Musiało to być widmo z bitewnych pól, bo Akado-san nie jest wszak byle szermierzem. Ma talent.

Maruiken przyjęła zaproszenie. Przysiadła elegancko tuż obok Kumy, przy którego umięśnionej sylwetce zdawała się być jeszcze bardziej filigranowa i niewielka. Dłonią wygładziła kimono otulające jej kształtne uda, tym bardziej podkreślone w pozycji siedzącej.
- Okami-kun walczył o mnie bardzo dzielnie i zaciekle. Nie oddał mnie łatwo tamtemu porywaczowi -pochwaliła młodzika, znów ku niewątpliwemu oburzeniu swego Kogucika, że ktoś inny miał czelność zwrócić na siebie uwagę łowczyni. Wszak tylko on powinien zajmować jej myśli -Tamten jednak okazał się być bestią w ludzkiej skórze. Szybki, groźny i skuteczny. Gomen, ale wolałabym.. nie zagłębiać się w szczegóły. To przecież zbyt szczęśliwie spotkanie, aby teraz je psuć, ne?
Opuszki jej palców musnęły fiolet kobiecych warg w próbie ukrycia tego zmieszania, jakim wypełniło ją wspomnienie tamtych „ciężkich” chwil -Okazał się także zbyt pewny siebie. Przeliczył się sądząc, że porywa bezbronny i delikatny kwiatek.

- Ależ właśnie te szczegóły są najciekawsze.
- odparł Kuma z wyraźnym rozczarowaniem w tonie głosu.- Zniknęłaś na długo Maruiken-san. Musiałaś przeżyć wiele ciekawych przygód. Góry wszak ostatnio zaroiły się od Oni.. są niczym plaga robactwa.
-Niczym ćmy ciągną stadami do światła lampionu.
- wtrącił filozoficznie Sageru. A Kirisu chciał coś rzec, czymś się pochwalić, ale coś zmąciło mu humor. I ostatecznie milczał zasępiony. Może przez obecność Yoru, może przez poufały ton Marasakiego. Może to przez czułe określenie jakim Akado określiła? Okami-kun zaś milczał grzecznie, będąc wszak najmłodszym stażem łowcą w tej grupie… i okazując w ten sposób szacunek pozostałym łowcom.

Łowczyni w namyśle stuknęła kilka razy palcem wskazującym o swej wargi. Aż podjęła decyzję, nie chcąc przecież być rozczarowaniem dla mężczyzny.
-Mogę więc zdradzić, że później zostałam schwytana przez pajęczą panią. Czy to interesujące, Kuma-san? -zapytała przekornie, bo i nie wątpiła, że łowca skusi się na taką opowieść. Mogła trochę osłodzić smak słabego piwa, jakim tutaj raczono łowców.
-Była nadzwyczajną pięknością, kiedy przybierała swą ludzką formę. Niejeden mężczyzna i niejedna kobieta padliby ofiarą jej niebezpiecznego uroku. Jednak pod tą zjawiskową maską skrywała pajęczy odwłok i wcale nie tak zgrabne odnóża -w figlarnym geście przetańczyła długimi palcami jednej dłoni po ramieniu Niedźwiedzia, co niewątpliwie miało przywodzić na myśl pajączki szybko przebierające swymi nóżkami. Tylko mniej obrzydliwe.
-Z pewnością zostałabym pożarta przez jej armię pająków, lub jej przebrzydłe dzieciaczki zrobiłby ze mną coś równie okrutnego, gdyby nie uratował mnie Kirisu-kun. Wiele mu zawdzięczam, nie tylko moje życie -nie zapomniała o swoim Płomyczku, oczywiście że nie. Na pewno nie o jego bohaterskim rzuceniu się jej na pomoc, ani o cudownym kimonie jakie jej sprezentował, ani o porannym splataniu się ich nagich, spoconych ciał. I cała ta pamięć odbijała się w jej urokliwym uśmiechu, z jakim zwróciła się do młodzika -Prawda, mój partnerze? Nie stój tak, usiądź z nami.

Kirisu przyjemnie połechtany tymi słowami przysiadł się i zaczął opowiadać jak to dostrzegł, sam oczywiście, i potem uwolnił Leiko z pajęczych więzów. Odciągnął tym uwagę Kumy i Yoru, którzy słuchali z zainteresowaniem coraz bardziej oderwanych od rzeczywistości przechwałek kogucika. Jedynie Sagi zamyślony skupił swe spojrzenie na Maruiken.
-Wiesz może.. czemu zostałaś porwana i czemu żyjesz? Ostatnio bowiem dziwne rzeczy dzieją się wokół Shimody. I trudno nie czuć niepokoju. Nie ma bowiem nic groźniejszego niż przeciwnik, którego ruchów nie możesz przewidzieć.- odezwał się zamyślony ronin.

-To.. interesujące pytanie, Ginamoto-san -przyznała kobieta zwracając się ku niemu i pozwalając, aby Płomyczek snuł swoje niewyobrażalne historie. Musiał być uradowany, dawno już nie miał nowych twarzy do zachwycania swoją osobą. O ile Niedźwiedź z pewnością potrafił rozróżnić przechwałki od prawdy, a przy tym je docenić, to Wilczek był bardzo łatwowierny. Jeszcze mógłby sobie wziąć Kogucika za wzór do naśladowania.

-Hachisuka nie do końca utrzymują tutejszy rytuał w tajemnicy. Bądź robią to bardzo nieudolnie, najmując tak wielu łowców. To potężny i bogaty klan, a takie mają wielu wrogów, dla których Shimoda musi się zdawać idealną okazją do namieszania w planach daymio i mnichów -zakołysała w dłoni czarką wypełnioną złocistym mirin -Spośród towarzyszących mi łowców, ja musiałam być w oczach porywacza najsłabszą zwierzyną. Najłatwiejszą do schwytania, do wykorzystania i do zastraszenia, aby zdradzić wszystko co wiem o zamiarach klanu -ostrożnie zwilżyła wargi w trunku i sama ta odrobina wystarczyła do zmarszczenia jej brwi w dyskretnym grymasie niesmaku. Odłożyła naczynko na stolik, z powrotem skupiając się na mężczyźnie -Nie będzie dla mnie żadnym zaskoczeniem, jeśli więcej takich osobników zmierza ku Shimodzie. Lub już są między nami.

-Hai… To miałoby sens, gdybyś rzeczywiście wiedziała coś wartego uwagi. W innym przypadku naturalnym celem byłby mnich, albo wpływowy bushi. Ale jedna z łowców. Chyba że… jesteś lepiej poinformowana niż my.
- rozmyślał na głos Sagi przyglądając się Leiko i udowadniając, że będąc lodową statuą, był też bardziej przenikliwym od reszty jej towarzyszy.

-Mnisi są pilniej strzeżeni od byle prostej łowczyni, a bushi trudniejsi do złamania. Mój porywacz był także samotnie podróżującym mężczyzną. Z pewnością istnieje więcej powodów, dla którego zdecydował się schwytać akurat kobietę -odparła Leiko ze spokojem, niewzruszona jego podejrzeniami -Zdajesz się być całkiem zainteresowany tym, co dzieje się naokoło Shimody, Ginamoto-san. Czyżbym w związku z tym przywołała wrażenie inne niż.. miłe? Jakbym wiedziała więcej od Ciebie i reszty łowców? To niemądre.

Przechylając głowę posłała ku niemu promienny uśmiechu. Światło musiało sobie zaigrać z poważnego mężczyzny, bądź słaby trunek niepostrzeżenie mu uderzył do głowy, bo Maruiken przez krótką chwilę przywiodła na myśl inną poznaną przez niego kobietę. Nie tylko wypowiedziane przez nią słowa były podobne do jego wymiany zdań z uroczą Yume, która wpadła mu w ramiona, ale i przez czas trwający tyle co mrugnięcie. Jej drapieżne rysy złagodniały, oczy spojrzały ciemnymi tęczówkami. I zniknęła, tak samo szybko i niespodziewanie jak się pojawiła. Słodka mara. Iye, niczym piękny, przemijający sen.

-Możliwe że za dużo wypiłem.- zamrugał oczami Ginamoto, uznając to co widział za ułudę.- Niemniej sytuacja w Shimodzie jest dość… niepokojąca. A twoja historia ciekawa, acz… bardzo skąpa w szczegóły.

-Gomenasai, nie jestem tak dobra w snuciu opowieści jak mój partner
-wyraźnie skruszyła się kobieta, a dobiegający ich uszu głos Płomyczka, przekonanego o swym niezwykłym heroizmie, tylko potwierdzał jej słowa. Hai, Maruiken Leiko w swej skromności nie miała nic przeciwko pozostawaniu w cieniu dzielnego Kirisu -Wspominałeś wcześniej, że tutejsze plany nie do końca idą.. po myśli klanu. Powinniśmy się martwić sytuacją w Shimodzie i naszymi łowami?

-Hai, jeśli coś nie idzie z ich planem, to kto zajmie się owymi problemami? Przecież nie nastawieni pokojowo mnisi, czy czyściutcy samuraje. To nam przyjdzie się babrać we wszelkich kłopotach ze złotem dyndającym na nitce przed naszymi obliczami.
- odparł Sageru z kwaśną miną, zerkając na rozgadanego Płomyczka i wyraźnie go podpuszczającego Kumę.

-Z pewnością znajdą się tacy pośród nas, dla których problemy klanu będą tylko kolejną okazją do wykazania się -odparła Leiko z wesołością w głosie, kiedy podłapała spojrzenie mężczyzny na swoim Płomyczku. Ah, czyż nie byłoby przezabawnym, gdyby ten nieokrzesany młodzik okazał się być największym rywalem Czapli do wieśniaczych wdzięków? Kirisu miał swój chłopięcy urok i naiwne serduszka potrafił zachwycić swoimi opowiastkami, a jednocześnie potrafił sprawić, aby kobieta czuła się przy nim ważna. Drugi łowca zaś był.. cóż, przystojny w sposób, jaki nieczęsto się spotyka na wsiach daleko od dużych miast. Ze swoją powagą i chłodnym obyciem z pewnością przywodził na myśl jakiegoś wyśnionego samuraja, posągowe marzenie niejednej wieśniaczki. Piękne i przemijające.

Kogucik w trakcie żywiołowego opowiadania o kolejnych swych bojach, natrafił na ciepły uśmiech Maruiken, tylko mocniej wzniecający ten jego wewnętrzny ogień. A ona w pełni wykorzystywała tę wyjątkową sytuację, w której nie musiała być jego jedyną widownią. Zdarzało się to równie sporadycznie, co i rozmowa z Sagim - Mówiłeś, że podobno jakiś palankin ma opóźnienie z dotarciem tutaj, co.. na pewno nie jest na rękę mnichom, jeśli przewożony nim jest ważny element rytuału. Ale jakie to jeszcze inne niepokoje Cię martwią, Ginamoto-san?

-Potwory są dużym zagrożeniem, ale też i dobrze znanym. Niemniej dobry łowca winien być czujny na otoczenie. Doświadczony łowca zaś, wie że czasem znaczącym zagrożeniem są nie potwory przed tobą, a ludzie za twoimi plecami. Trzeba zawsze wiedzieć skąd wiatr wieje, jeśli chce się pożyć dłużej w tej profesji… a w tej chwili… czuć zbliżającą się burzę.
- stwierdził enigmatycznie Sageru jedną dłonią zakreślając szeroki łuk. W jego słowa wtrącił się Kunashi rubasznie komentując słowa łowcy.- Przestań straszyć ją Sagi, dopiero co wyszli z lasu pełnego potworów. Nie musisz jej znowu wmawiać iż te czają się za rogiem domu. Daj jej odpocząć, przynajmniej tej nocy.

-Obawiam się, że okoliczne demony i potwory o ludzkich twarzach będą musiały się nieco bardziej natrudzić, Kuma-san
-stwierdziła tajemniczo Leiko, nie pozostawiając jednak mężczyzn zbyt długo w niewiedzy. Nachylając się, konspiracyjnym szeptem podzieliła się swym sekretem z nimi wszystkimi. I z Czaplą oraz Niedźwiedziem, tymi starszymi i bardziej doświadczonymi. I z Kogucikiem oraz Wilczkiem, młodszymi i zawsze rwącymi się do walki -Ciężko się bać w otoczeniu tak znamienitych łowców. Czuję się wręcz jak skromne dziewczątko, istna szara myszka, która zagubiła się pośród potężnych bushi.
Swą pochwałę ich umiejętności zwieńczyła urokliwym, lecz krótkim chichotem ukrytym za krańcem rękawa.

- Nie jesteś już jedyną szarą myszką w okolicy. Pojawiła się jeszcze jedna łowczyni przed twoim przybyciem. Przyniosła ciało zabitego mnicha, którego nie zdołała ocalić przed śmiercią. Tak jak i towarzyszy. Niemniej… wygląda na to, że mnisi docenili jej gest. Z jakiegoś powodu bardzo zależy im na ich zmarłych.- wspomniał Sageru.
-I ładna ta szara myszka - potwierdził z uśmiechem Kuma - I uprzejma.

-Łamiesz moje serce, Kuma-san
-smętne westchnienie umknęło z ust Maruiken, a w parze z nim dłonią dotknęła dekoltu swego kimona, tak niedaleko owego roztrzaskanego serca. Najwyraźniej nie było to aż tak bolesne, skoro zaraz na tych samych ustach wymalował się figlarny uśmieszek. Kitsune, czy nie tak raz ją przezwał ten postawny mężczyzna?
-Wygląda na to, że będę musiała ją poznać, skoro zdołała zaskarbić sobie wasze zainteresowania - stwierdziła w końcu, a myśli podsunęły jej obraz jednej kobiety, dopiero co przecież zostawionej w pajęczym lesie. Sakusei wprawdzie miała w planach podszycie się pod łowczynię i nawet martwego mnicha też miała tuż pod ręką. Ale czy naprawdę tak prędko wprowadziłaby swój pomysł w życie? I w końcu to był mnich „należący” do grupy Płomyczka. Ktoś mógłby go rozpoznać, gdyby Chińczyk dobrze się zachował po spotkaniu z jadowitym pajączkiem.

- Kogoś zainteresowanie będziesz musiała sobie zaskarbić, bowiem… jest tu dość tłoczno w Shimodzie i z kimś będziesz musiała dzielić pokój Maruiken-san - Kuma zerknął na Kirisu który posłyszawszy te słowa przestał przechwalać się przed naiwnym Yoru i skupił swą uwagę na Leiko.
Ale kobieta nie potwierdziła jego marzeń, nie uczyniła siebie źródełkiem, w którym przez kilka dni mógłby zaspokajać swoje pragnienie. Może zwyczajnie jej umknęło to jego spojrzenie, a może była w pełni go świadoma, lecz była zbyt dobrze wychowana, aby tak otwarcie dzielić pokój ze swym kochankiem.

-W takim razie powinnam już szybko zacząć się rozglądać -powiedziała podnosząc się z wdziękiem, a potem dłońmi z lekkością otrzepując niewidoczny pyłek z kimona, którego barwa zdawała się prawie łączyć z bielą jej własnej skóry, dodała -Nie chciałabym przecież dopuścić do sytuacji, w której musiałabym spać na progu, bo nikt nie chciałby zajmować ze mną jednego pokoju, ne?

- Jakoś wątpię, by taka możliwość się pojawiła.
- zaśmiał się rubasznie Kunashi, potarł podbródek dodając.- Wprost przeciwnie… przypuszczam, że może być dość tłoczno przed twoimi drzwiami, ne?
Po czym spojrzał na Sageru dodając.- Zwłaszcza, że nie wszyscy uznają sake za dobre poprawienie nastroju przed bitwą… wolą raczej krągłe piersi tulące się do ciała, a na większość tutejszych służek nie warto zerkać. Ne Sagi-san?
Ginamoto wyraził rozczarowanie spojrzeniem skupionym na mało dyplomatyczne wyrażenie się towarzysza broni, a Akodo Yoru spytał naiwnie - Nie rozumiem. Czyż możliwość zniszczenia zła nie jest nagrodą samą w sobie ?
Kunashi zaśmiał się głośno i klepnął po plecach dobrodusznego młodzika.- Będzie z ciebie kiedyś bardzo przystojny i bardzo potężny… mnich-asceta.

Leiko tylko uśmiechnęła się, będąc już właściwie przyzwyczajoną, że Niedźwiedź lubi się droczyć z nieopierzonym młodzikiem. Lepsze to, niż gdyby próbował go czegoś nauczyć i na przykład.. podsyłał mu chętne wieśniaczki lub kurtyzany do pokoju. Biedny Akado, zapewne wolałby się mierzyć z całą hordą demonów niż choćby pojedynczą, nagą kobietą.

-Poczekajcie tylko, a za kilka lat Okami-kun okaże się być groźniejszym zdobywcą kobiecych serc niż każdy z was. Wyrośnie wam na konkurencję do wielu wdzięków -z powagą pogroziła łowcom zebranym przy stoliku.
Obchodząc siedzących mężczyzn, postukując swymi geta zbliżyła się do młodziana, z którego czarnym kimonem wyraźnie kontrastowała własnym odzieniem. Nachyliła się ku niemu, po czym palcami troskliwie odgarnęła jakiś niesforny kosmyk opadający mu na twarz, dodając -Już się boję.
-Ja…
- Yoru był wyraźnie zaskoczony. Ale w końcu zdołał się opanować.- Iye. Moja misja jest ważniejsza niż pokusy doczesne. Nie ulegnę im.- ostatnie słowa wypowiedział dumnie, a Leiko oddalając się już dosłyszała jedynie komentarz Kumy - Mówiłem… asceta.

A potem wspólny śmiech Kirisu i Niedźwiedzia, Sagi był ponad takie droczenie. A przynajmniej na takiego pozował.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem