Obrót sytuacji był dość niespodziewany. W jednej chwili powracała myślami do pachnącej jadłem izby domu, w drugiej wstawała już z ławy by pożegnać Koniecpolskiego i witać postawnego Brujaha.
Upewniła się, czy Leonard zabrał ze sobą płaszcz, po czym zwróciła się do Marcela.
-Witaj, towarzyszu. Ciesze się, że w końcu mamy okazję przysiąść i zamienić kilka słów. - uśmiechnęła się szczerze i ciepło. Nie lubiła niejasnych sytuacji, a w sporze Leonard-Marcel nie zamierzała stawać po czyjejkolwiek stronie. |