Jak się też spodziewał. Pułapka była zastawiona a uciekające życie z dziesięciu mortali uchodziło przez zatrucie gazem.
Michael postanowił, że najpierw zatka dziurę przez, którą wychodził gaz a następnie pozbędzie się szkodliwego gazu.
Po paru minutach gazu już nie przybywało. Z początku chciał zneutralizować gaz lub go wywiać, ale ci ludzie pewnie nie doczekają żywi. Postanowił zrobić jednak przeciąg. Skupiając się na śrubokręcie i bełkocząc ponownie sam do siebie chemiczne rymowanki zaczął tworzyć dziury w ścianach na wysokości powierzchni. Uznał wcześniej że otworzenie klapy i na oścież drzwi też nie zaszkodzi.
Postanowił. Skupił się i zatkał wydobywający się gaz i zabrał się za robienie otworów przez które gaz wywieje.
Zajęło to trochę. Za długo niestety.
Michael zszedł na dół i zaczął pomagać magią i własnymi umiejętnościami Ledwo żyjącym. Niestety czwórka ludzi zmarłą a pozostali nie dość, że przytruci gazem to jeszcze po torturach. Wskazywały na to rany na twarzach i obdarte ze skóry palce.
- Jebani sadyści.- Warknął do siebie i kiedy ustabilizował zdrowie ludzi wyjął telefon i wykręcił numer do Guerrero.
- Witam Pana.- Rozpoczął Michael słysząc głos coraxa w słuchawce.
- Te elfy co ich obserwować mamy właśnie ruszyły na akcję. Dziesięcioro ludzi zakatowanych zostawili w piwnicy baru i zrobili pułapkę, która miała zamaskować ich bytność i plany. Odkręcili gaz. Ledwo udało mi się unieszkodliwić pułapkę samemu nie wpadając w nią. Czterech ludzi niestety zmarło, ale podejrzewam, że można by trochę od nich wyciągnąć. Byli torturowani więc elfy coś wyciągnęły od nich zapewne. Olivier, Jeff i Bill pojechali ich śledzić ja zostałem sprawdzić bar. Nie jestem w stanie zabrać ich nigdzie a opieka lekarska się przydałaby. Można o jakiś transport dla nich prosić i gdzieś przewieść by móc ich przesłuchać?- Swordich mółił szybko nie dając dojść do słowa rozmówcy. Chciał jak najszybciej załatwić sprawę i ruszyć za Rozjemcami by ich wspomóc.