Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2017, 16:25   #22
Ramp
 
Reputacja: 1 Ramp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumnyRamp ma z czego być dumny
Jego sytuacja nie wyglądała najlepiej. Można wręcz powiedzieć, tragicznie. Poza tym nie spodziewał się, że to wszystko może tak szybko trwać, nie bił się dotąd z żadnym Obdarzonym.
Mogłem sie kurwa domyślić, że ten typ jest Obdarzonym. Skoro tu przyszedł, to znaczy że wiedział że jestem taki jak on. SPdO to na pewno nie jest. Raz, że wpażyli by do jego mieszkania, a dwa, że ci czarni to byli kumple tamtych zabitych, więc byli mafią.
Nie wiedział co zrobić, jedynie co mógł to spróbować jakoś zagadać tekstem może uda mu się ocalić skórę:
-I co, teraz mnie zabijesz? A nie pomyślałeś, że zrobiłem to tylko po to żeby sprawdzić czy jesteś zwykłym człowiekiem? Myślisz że ukrywam się dla przyjemności? Nie mam zamiaru być pionkiem w rękach SPdO, albo w rękach Światła, działam na własną korzyść, a że chciałem trochę zarobić i akurat w twoim kantorku chciałem, to nie moja wina, że nie chciał ze mną rozmawiać. - To była czysta ściema, prędzej czy później i tak dołączył by do jednej z frakcji, ale chciał jakoś zyskać na czasie, może nie zabije to ten typ. Bał się jak cholera, miał zacząć nowe życie, a teraz ma zginąć z rąk jakiegoś obślizglego kolesia. Nie widziały mu się to za bardzo. Chciał zadziałać coś jeszcze, żeby zyskać na czasie. Północy jeszcze nie ma, może ten ktoś kto ma dla mnie robotę, pojawi za chwile i jakoś mnie uratuje, albo ten mafioso jest tym pracodawca? Nie chciał nawet zapełniać głowy takimi myślami.
- Myślisz, że obchodzi mnie historia twojego życia? - mruknął Obdarzony gangster. - Jak powiedziałem, tak się stanie. Zapłacisz za swoje czyny.

- Żaluję, że nie mogę zwrócić mu życia, bo nie zasłużył na to. Ja zapłacę za swój błąd, każdą cenę. Pozwól mi dla siebie pracować, po nic innego do tego kantorku nie przyszedłem - starał się mówić to z takim przejęciem, żeby tylko ten mafioso darował mu życie. Na całym ciele miał jakby to nazwac “gęsią skórę” ze strachu, tylko że czuł ją inaczej, na zbroi. Było to dość dziwne uczucie, jeszcze przed nikim się tak nie ukorzył. Było mu wstyd, cholernie.


Najgorsze w tym wszystkim było to, że przez zbroję nie sposób było wyczuć emocji. Z drugiej strony ten mężczyzna nawet w ludzkiej postaci był bardzo trudny do rozgryzienia.
- Desipere est iuris gentium - wydobyło się z jego wnętrza.
W następnej chwili puścił go i Lisicki upadł pod jego nogi.
- Będziesz moim psem na posyłki i będziesz wdzięczny za każdy ochłap, jaki ci rzucę pod nogi. Okażesz wierność to ochłapy mogą okazać się całkiem sporych rozmiarów. Jeśli tylko zobaczę przejaw nieposłuszeństwa… zrobię z tobą to co się robi z bezużytecznym psem - ani na chwilę nie podniósł głosu. Nie groził. Oznajmiał swoją wolę.
- Żebyś zawsze to miał na uwadze… - bicz owinął się wokół ręki Maćka i podciągnął ją w górę. - Zostawię ci pamiątkę - gangster przyłożył broń do jego dłoni i nacisnął spust. Pocisk wyrwał mu dwa palce, mały i serdeczny lewej ręki oraz część śródręcza.
Lisu zawył i puszczony upadł trzymając się za rękę.
- To również zaliczka na poczet twoich długów. One są tylko zawieszone. Teraz wróć do ludzkiej postaci - oprawca górował nad nim.
Zabije Cie ty ciulu, czekaj tylko. Musialbym zdobyć w jakiś sposób więcej mocy, ale jak? - nie miał zamiaru usługiwać jakiemuś zasranemu cwaniakowi. Na razie nic innego nie mógł uczynić. Pożyje i zobaczy co dalej bedzie. Na razie bedzie jak to powiedzial oprawca, psem na posyłki.
Wrocil do ludzkiej postaci i czul dosc spory ból praktycznie na calym ciele. Nie dał nawet rady ustać na nogach. Rozwalony bark dawał sie we znaki. Nic poza bólem nie zaprzątało jego myśli. Lewa dłoń krwawiła, i to obficie. Był w okolicach śmietniska, więc chciał się rozejrzeć za jakaś szmatą żeby to owinąć. Ale najpierw musiał jakoś rękę schłodzić. Ale do huja nigdzie śniegu nie ma, a jest początek stycznia! Co jest kurwa! Przeklinał w myślach jak szewc. Gdy był w postaci zbroi ból odczuwał w inny sposób, trochę mniej go to bolało. A teraz dramat. Doczołgał się do swoich ubrań, kilka minut mu to zajęło, a i było tam tylko kilka metrów do przejścia, a mimo to ciągnęło się i ciągnęło. Wyciągnął jak najszybciej swoją koszule i owinął kawałkiem rękawa dłoń. Musiał zębami to wyszarpać, ale dał radę, Reszte założył jakos na siebie i spodnie z wielkim trudem, po jednej nogawce, po centymetrze, wsunął na dupe.
 

Ostatnio edytowane przez Ramp : 14-01-2017 o 21:14.
Ramp jest offline