Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2017, 21:45   #21
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Wątpliwości Katona rozwiał sam małpi pomnik. Gardło elfa ścisnęło się z przerażenia, gdy bożek wyprostował się i z kamiennym szczękiem podniósł w górę długie, niekształtne ramiona w geście... Zaproszenia.

- Śmiertelnicy... Winszuję umiejętności albo sprytu, bowiem przeżyliście spotkanie z Rhiadiraskiem Pięciogłowym... - przemówiła rzeźba zupełnie niemałpim głosem. - Siłą zdobyliście więc prawo do skorzystania z jego legowiska. -

- Jednak nie powinniście nadużywać tego przywileju. Możecie stąd wynieść tylko tyle przedmiotów, ile głów stracił Rhiadirask. W innym wypadku... - zaakcentował z nienaganną dykcją pomnik - ryzykujecie klątwę mego patrona, Gullaha zwanego Włochatym Bóstwem albo Bogiem-Gorylem z księżyca. A kiedy święte nietoperze wykreślą skrzydłami wasze imiona na skórach ofiarnych zwierząt, będzie już za późno - zakończył groźnie.

Po chwili dodał:

- Za odpowiednią ofiarą ja, Gorklu, jego posłaniec i łącznik ze światem śmiertelników, mogę wstawić się za wami, aby blask jasnej strony księżyca uchronił was przed koszmarami i szaleństwami ciemnej nocy.-

- A czy twój patron zna nasze imiona? Przybywamy wszak z wielu miejsc, a wydaje się, że znikąd. Czy byłby skłonny na malutkie ustępstwa, za odpowiednią opłatą oczywiście? - czarodziej zdumiał się, choć spodziewał się, że pomnik będzie w jakiś sposób zaklęty. Zdumiał się, albowiem gadał właśnie z małpą….w dodatku wykonaną z kamienia, co przeczyło wszelkim zasadom logiki, choć mogło być niewątpliwie uzasadnione odpowiednią teorią dotyczącą magii.

-Być może moi nieco lepiej predestynowani do tej roli kamraci powinni uzgodnić z tobą szczegóły naszego układu? Zapewniam, że są wytrawnymi kupcami i dyplomatami, i powinni spełnić twoje oczekiwania - Katon liczył, że Amira i Rashad, arystokraci w których zachowaniu znać było jednak kupiecka manierę wesprą go w czasie negocjowania warunków wykupu magicznych przedmiotów.

- Co dla Gullaha będzie małym ustępstwem, dla was może okazać się zbyt wielkim. Co proponujecie?-

- Jesteśmy obcymi na tej ziemi, nie znamy tutejszych zwyczajów możemy więc przez przypadek obrazić cię nieodpowiednią propozycją a myśl o tym przepełnia nasze serca bólem - Amira westchnęła z udawanym smutkiem, miała bowiem świadomość pierwszej zasady handlu zgodnie z którą ten który pierwszy wskaże cenę przegrywa. - Bądź więc łaskaw jako gospodarz i osoba zorientowania w tutejszych warunkach wskazać jaki rodzaj ofiary byłby godny i odpowiedni dla tak znamienitej persony - to mówiąc wykonała dworny ukłon.

- Gullah nie pogardzi żadną szczerą ofiarą, szczególnie od wielkiego wojownika, jednak my mówimy o handlowaniu z Gorklu magią zaklętą w przedmiotach. Znaleźliście coś godnego mej uwagi w ruinach wielkiego Tlan?-

Minerva uśmiechnęła się, to zapowiadało się całkiem ciekawie.

- Otóż to mości Gorklu, otóż to! Zważ jednak, iż ruiny Tlan pełne są wielu artefaktów… - co wywnioskowała z wcześniejszych słów istoty. - I to, co dla ciebie może okazać się wielce godne uwagi, dla nas… może być zbyt małą błyskotką. Oczywistym jest przecież, że istoty śmiertelne jak my, inaczej rzeczy postrzegamy. Na naszej drodze, znaleźliśmy wiele cudownych artefaktów a jeszcze więcej znaleźć zamiarujemy, toteż wydaje się chyba zasadne, byś zwyczajnie zażyczył sobie jakiegoś znanego sobie przedmiotu oraz wyjawił gdzie go znaleźć możemy, a grupa nasza go ci załatwi. Toć my profesjonaliści - rozejrzała się po zgromadzonych.

- Tacyście odważni...? Tacyście śmiali...? - Gorklu zaczął wyzywająco. - W jaskiniach, które ciągną się pod świątynią boga zwanego Camazotzem i które przecina podziemna rzeka, Tlanitlańczycy wznieśli wiele... "Podświątyń". Pośród nich zapomniana leży krypta złego króla, Tecutli-Lelem-Mayela, który przez trzy lata z rzędu poświęcał wszystkie córki swego ludu nieznanemu bogowi. Kiedy go obalono, śmierć uznano za niewystarczającą karę dla takiego krwiopijcy. Kapłani Quetzalcoatla skazali go na życie wieczne. Do dziś przebywa uwięziony w grobowcu, a wraz z nim jego miecz zwany Spragnionym. Przynieście mi ten oręż, a dobijemy targu.

Minerva rozejrzała się po towarzyszach - chcieli konkretów, to mają.

- A to przy tej rzece coś było? Sugerowałam by to sprawdzić, Jaśnie Panienko - uniosła brew w stronę Amiry. - Która dokładnie podświątynia? Bo tam naprawdę jest zamieszanie...

- Właściwie to masz rację - Amira bezradnie zatrzepotała rzęsami - tych ruin jest tak wiele, a ja doprawdy nigdy nie miałam dobrej orientacji w przestrzeni, na morzu miałam jeszcze swój kompas i jakoś sobie radziłam, ale teraz, ojojoj, zaprawdę ciężkim wyzwaniem będzie dotarcie do tych konkretnych ruin, czy byłbyś szlachetny panie tak dobry i udzielił nam kilku wskazówek jak tam się dostać, doprawdy byłoby to praktyczniejsze gdyby udało się nam odnaleźć nasz cel szybciej, no bo jeżeli mamy się bez celu pałętać pomiędzy ruinami to tymi, to tamtymi to jeszcze innymi, o wielki, będziemy marnotrawić czas i może nie uda nam się odnaleźć tego oręża. Ja wiem, że czas dla ciebie, boski posłańcze, jest niczym, my jednakże zważ, że my choć silni w boju jesteśmy jednakże tylko śmiertelnikami - to mówiąc ponownie skłoniła się przed małpolem.

- Skoro już tam byliście... - zaczął drwiąco Gorklu. - Niech wystarczy wam następująca wskazówka: po przekroczeniu mostu łączącego brzegi podziemnej rzeki idźcie cały czas prosto.-

Rashad rozszerzył oczy, słysząc o mieczu który był celem ich poszukiwań, ale starał się nie okazać tego przed Gorklu. Zrobil krok do przodu i skłonił się przed posągiem.. - Muszę przyznać, że niewiele wiem o potężnym Gullahu, czego żałuje, czy wciaż ma tutaj swoich wyznawców? Mam nadzieję, że Gorklu ma gości od czasu do czasu. -

- Ma, ale pośród waszego gatunku - niewielu. Gullaha czczą tylko ci z was, którzy szczerze rozumieją swój los. Którzy nie boją się przyznać, że są bytem tymczasowym, w dużej mierze przypadkowym, przed którym były setki ras i po którym będą kolejne. Który kurczliwie trzyma się ufortyfikowanych miast i zgniłej cywilizacji.-

- Odcięliśmy dwie głowy Pięciogłowej bestii i ogon, czyli rozumiem, że mamy prawo do dwóch spośród twoich skarbów, chociaż Rhadirask straciłby wszystkie gdyby nie czmychnął... natomiast czym nagrodził byś mnie za ten oto amulet, naznaczony według mojej wiedzy przez potężnego demona i potrafiący przywracać dusze zmarłych do życia? - Wyjął amulet Awe i pokazał go Gorklu -

- Macie takie prawo. Zaś twojemu amuletowi musiałbym się przyjrzeć.-

Druid stojąc za resztą towarzyszy przysłuchiwał się całej rozmowie w milczeniu. Nie miał zamiaru wtrącać się w kupiecki teatrzyk. Spuścił jednak wzrok słysząc wzmiankę o złym królu którego skazano na wieczne życie. Czuł, że za sprawą czegoś takiego mogła stać jedynie jakaś bardzo potężna magia - niedostępna nawet dla doświadczonych magów i kapłanów. Magia drwiąca sobie z fundamentalnych praw natury. Usilnie próbował odgonić od siebie myśl, że to właśnie Tecutli może nawiedzać go w snach. "Nie... Ah-Nohol też słyszał ten głos. Na pewno rozpoznałby w nim legendarnego władcę. Chyba, że był to jedynie pretekst by nakłonić rozbitków do znalezienia upragnionego artefaktu." Każda informacja rodziła tylko kolejne wątpliwości. "O ile łatwiej byłoby odróżnić prawdę od kłamstw mając taką wagę?" - Czy ten król wciąż jest niebezpieczny? - Zapytał głośno ku własnemu zaskoczeniu. Widząc jednak, że posąg zwrócił już na niego swoją uwagę dokończył myśl - Czy możesz nam o nim powiedzieć coś więcej?-

- Kapłani dokładnie przemyśleli starożytny rytuał, który miał być karą dla żądnego krwi innowiercy. To, czym stał się król, nie zrobi wam krzywdy, jeśli wepniecie w swe ubrania kwiat lotosu, jego symbol za dni panowania. Co jeszcze chcielibyście o nim wiedzieć?-

- Tak. - Odparł Anlaf. - Czy to miasto wzniesiono za jego życia?-

- Tak, był pierwszym królem Tlan.-

- A co w tym mieczu jest takiego, że nie chciałbyś czegoś innego, wspaniały Gorklu? - zapytała niby to kokieteryjnie Minerva.

- Wykucie magicznego miecza to jak narodziny dziecka. To nie tylko kawałek metalu, w którym ktoś zapisał jakieś zaklęcie. To żyjąca istota. Rozejrzyjcie się proszę po tej jaskini - Gorkul wykonał zamaszysty ruch ręką. - Miałbym wreszcie z kim... Rozmawiać.-

Posąg wyprostował się.

- Zaspokoiłem chyba waszą pierwszą ciekawość. Nie złożyliście żadnej ofiary, nawet się nie przedstawiliście, tylko od razu przystąpiliście do... Targów i przesłuchań. Skąd przybywacie, którym bogom służycie?-

- Przybywamy z wielu miejsc. I wielu z nas czci innych bogów. Nie lubimy rozmawiać o naszym pochodzeniu, ani o religii. Jesteśmy najemnikami, prostymi awanturnikami szukającymi szczęścia - czarodziej wyczuł w głosie istoty fałsz, który zabrzmiał w uszach elfa niczym ostrzegawczy dzwonek. Nie było bezpiecznie mówić o sobie zbyt wiele. Istota coś ukrywała i czarodziej mógłby podać co najmniej dwa powody, dla których mogłaby to robić. Pierwszym były intencje, kolejnym ukrycie swojego położenia. Jeśli chodziło o intencje, tu można się było jedynie domyślać chęci wykorzystania naiwności awanturników. Również motywy, dla których istota chciała wejść w posiadanie miecza, tak poszukiwanego przez Rashada i jego siostrę wydawał się mało przekonujący. Jeśli zaś istota kłamała w sprawie swojego pochodzenia, i była tu raczej więźniem, niż panem, fakt można byłoby wykorzystać - Jeśli zaś chodzi o nasza nagrodę, czy mógłbyś łaskawie opowiedzieć coś o tych czterech rzeczach… - czarodziej wskazał kolejno na niewątpliwie emanujące magią przedmioty leżące na ziemi... abyśmy mogli dobrze wybrać nasz zasłużony łup? - Katon uśmiechnął się grzecznie i wskazał na koniec na obręcz na głowie stwora - jeśli twoja ozdoba również jest nagrodą, z której możemy wybrać, chcielibyśmy wiedzieć nieco więcej o jej właściwościach - czarodziej zmienił taktykę.

- Wspomniałeś, że masz potężnego patrona. Czemu sam nie weźmiesz miecza? Czyżby coś przeszkadzało ci w zdobyciu tego, czego pragniesz?-elf drążył dalej.

- Jestem tylko duchem zaklętym w posągu - odparł spokojnie Gorklu. - Nie potrafię się przemieszczać. Jeśli zaś mówimy o leżących tu przedmiotach... - pomnik opisał po kolei właściwości każdej z “nagród”. - Moja obręcz zaś służy wyłącznie do komunikacji z Gullahem.-

- Dzięki ci. Daj nam chwilę byśmy mogli w spokoju naradzić się odnośnie tego, które przedmioty wybrać - Katon ukłonił się z wdzięcznością i zebrał resztę razem przedstawiając sytuację.

- Amulet zaklęć byłby dla mnie jako maga wyjątkowo użyteczny. Laska również, jeśli nie wybierzemy nic innego, choć tarcza w rękach wprawnego wojownika, barbarzyńcy lub łowcy, lub chroniąca Anlafa też nie byłaby zła. Laskę mógłby też wziąć Anlaf. Najmniej użyteczny byłby hełm. Posiadam zaklęcie rozumienia języków więc nie uważam za konieczne posiadanie tego przedmiotu. Jeśli chodzi o amulet Awe, Rashadzie, przypominam, że został on ci jedynie powierzony aby zbadać go w wolnej chwili. Nie było zgody na handel nim. Prawdopodobnie w nim schowane są dusze naszych towarzyszy. Oddając go temu stworzeniu, bezpowrotnie skazujesz ich na potępienie, a na to nie dam zgody, póki istnieje choć cień szansy by ich ocalić - Katon znacząco spojrzał na Rashada.
 
Asmodian jest offline