Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2017, 22:00   #22
Dust Mephit
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Rashad przeszył Katona lodowatym spojrzeniem, ale jego twarz błyskawicznie przybrała bardziej przyjazny wyraz.

- Naturalnie Katonie - powiedział, elegancko skinąwszy głową - moją intencją było aby nasz przyjaciel Gorklu zbadał włąściwości amuletu, nie podejmę decyzji o jego oddaniu bez waszej zgody. Zgadzam, się, że amulet wspomagający zapamiętywanie zaklęć dobrze by się przysłużył w twoich rękach.

Minerva rozłożyła ręce.

- Każda białogłowa wie, że nie ma w krainach lepszej dla niej ochrony, niźli waleczny mężczyzna… to jest oczywiście taki który straszliwą broń dzierży.

- Jestem za oddaniem tarczy naszemu nowemu towarzyszowi czy komukolwiek innemu, nie będą się o nią sprzeczać. - Powiedziała drowka patrząc na Hargara. - Wolę łuk od walki wręcz, zresztą… - zamachnęła się ręką - W tej chwili nie zależy mi na żadnym żelastwie, na razie chcę odzyskać Rahnulfa. Nie wiem też dokładnie o co chodzi z tym amuletem, ale popieram Katona, duszy swych towarzyszy się nie sprzedaje. - “nawet choćby nie wiadomo jacy byli” pomyślała elfka, zwracając się do Rashada.

- No, to ustalone? Myślę, że tarcza i amulet zaklęć do dobry pomysł.

- Laska i amulet. Mawashii mógłby zrobić z tej broni odpowiedni użytek. Rashad walczy łukiem, a Hargar jest odpowiednio wyekwipowany.

Gorklu chrząknął, zniecierpliwiony.

- Weźmiemy laskę i amulet - czarodziej rzucił nieco głośniej do siedzącego na postumencie pomnika.

- Są więc wasze - stwierdził lakonicznie Gorklu.

Rashad zwrócił się go do Gorklu kiedy pozostali się naradzali.

- Wybacz proszę brak manier u moich towarzyszy, jestem Rashad ze starożytnego rodu Al-Maalthirów, ja i moja kuzynka Amira przybywamy z dalekiego Viridistanu, największego i najwspanialszego miasta na świecie. Zostaliśmy wychowany we wierze w Armadad-Boga. Jeżeli chodzi o amulet który mam ze sobą, to może chciałbyś go zbadać? Nie znamy wszystkich jego właściwości.

Drowka przewróciła oczami, po czym zaczepiła Hargara, trącając go łokciem. - A nie mówiłam, nawet nie dziesięć minut - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

Amira trąciła Hargara z drugiej strony.

- Jam jest szlachetny Al-Maalthir, a moim przodkiem jest wielki Smok - powiedziała półszeptem parodiując głos krewniaka.

- Smok? oh… to musi być fascynująca opowieść! - Minerva zatrzepotała rzęsami.

- To historia jedyna w swoim rodzaju pełna zwrotów akcji, pomiędzy upokorzeniem a wzniesieniem - kontynuowała Amira - jestem pewna zarówno tego, że ci się spodoba jak i tego, że Rashad chętnie ci ją opowie w jakiś bardziej sprzyjających okolicznościach.

Hargar tylko stał i rozglądał się z początku. Teraz słuchał co inni mają do powiedzenia i nie podobało mu się to wszystko.

Kiedy został szturchnięty odwrócił się to do jednej to do drugiej patrząc chwilę im w oczy ze stoickim spokojem.

- Niech i będzie z jaszczurki skalnej i myszy polnej. - Popatrzył na Rashada. - Na razie te przechwałki nic mu nie dają a wręcz przeciwnie.- Podsumował.

- Al-Maalthir... - powiedział Gorklu z zadumą. - Ten ród jest mi znany.

Następnie mówiący posąg zwrócił kamienne oczy na czarny jak noc amulet Rashada.

- Mam większą wiedzę o magicznych przedmiotach niż niejeden śmiertelnik, ale drobiazgowe badanie może mi zająć nawet całą noc. Co jesteś w stanie zaoferować w zamian? Czy pokłonisz się przed Gullahem? Czy rozpalisz ogień przed jego ołtarzem i Moje doń czaszkę ofiary godnej Boga-Goryla?

- Jeżeli Gullah jest potężnym Bogiem na tych ziemiach, to czemuż bym miał nie złożyć mu hołdu - Odparł chytrze Rashad, który cenił bogów jedynie za ich moc. - Czyż czaszka z jednej z głów Rhadiraska które odcieliśmy nie byłaby godną ofiarą?

- Głowa Rhiadiraska nie będzie godną ofiarą dla tego, kto wie, że ta bestia potrafi regenerować ucięte głowy prawie jak hydra - Rashada przeszły ciarki na myśl o ponownej konfrontacji ze skorpioliszkiem. - Gullah lubuje się w czaszkach ludzi, goryli i zwierzoludzi.

- Mogę obiecać Gullahowi czaszkę najgodniejszego wroga który w ruinach zginie z mojej ręki- odparł Rashad.

- Gullah chce widzieć ogień i płonące w nim czaszki, nie słowa - Gorklu skwitował obietnicę Rashada.

Katon zabrał oba wynegocjowane przedmioty, przekazując magiczną laskę obrony Mawashiemu. Następnie podszedł do szepczącej elfki, barbarzyńcy i Amiry. - Proponuję wziąć co nasze i szykować się do spania. O ile Rashad nie zmieni swojej wiary, kamienne bóstwo raczej nie będzie współpracować. Doradzam ostrożność w kontaktach z nim, zresztą to wystarczająco uwłaczające by paktować z kawałkiem skały. Nałożę zaklęcia ostrzegawcze w tej jaskini i chodźmy odpocząć. To był męczący dzień. Jutro zwiedzimy ruiny. Najpewniej przyda się tam twoja siła wojowniku - czarodziej kiwnął głową do Hargara i ruszył przygotowywać rytuały, mające zaalarmować wszystkich na wypadek niebezpieczeństwa.

- Możecie na mnie liczyć. - Odpowiedział Katonowi i kobietom po jego bokach.
Barbarzyńca przyszykował sobie posłanie i zaczął obserwować współtowarzyszy niedoli. Szczególnie zwracał uwagę na kształtne ciała kobiet, które wokół się krzątały.
Po pewnej chwili ruszył za przykładem i obmył się z błota po bagnie w sadzawce prezentując się przed kobietami a zarazem dając do zrozumienia męskiemu gronu, że na ewentualne słowa zapewne będzie mógł przywołać siłę swoich mięśni. Cała ta sprawa z jaskinią i gadającym posągiem wydała mu się dziwna i nie zamierzał w nią się mieszać. Z resztą inni wykazywali większe zainteresowanie i pewnie umiejętności w kontaktach z tym czymś.

Elfka zatrzymała na chwilę wzrok na umięśnionym ciele barbarzyńcy. W istocie musiała przyznać, że jego postura prezentowała się niesamowicie, jednak biorąc uwagę jakie zrobił pierwsze wrażenie podczas walki ze skorpioliszkiem, nie skupiła się na nim zbyt długo. “Jeszcze zobaczymy ile warte są te mięśnie” pomyślała, po czym sama weszła do sadzawki, aby się obmyć, zostawiając swe ubrania nad jej brzegiem. Jak najszybciej zanurzyła się aż po szyję, ponieważ nie miała ochoty na pokazywanie komukolwiek swoich pleców pełnych blizn po batach, które dostawała w pobycie w kopalni. Kiedy się już obmyła, zaczęła pływać czekając, aż pozostali kąpiący się, wyjdą i oddalą się na tyle by sama mogła wyjść niezauważona.

Minerva trzepotała długimi rzęsami oglądając olbrzymiego, dzikiego samca. Sama zaś, uśmiechając się, położyła na skałach instrument, torbę i broń, zdjęła buty, poluzowała pas, po czym weszła do sadzawki… w ubraniu. Zerknęła z rozbawieniem na mężczyzn.

- Och… chyba nikt nie brał mnie za dzikuskę… - mimochodem spojrzała w kierunku elfki.

Bardka wsuwała dłonie pod ubranie pieszcząc swoje ciało i pomagając mu się odprężyć.

Zanim zaś cała skryła się w cieczy, zanuciła melodię i jej obraz zniknął. Tak skryta swobodnie opadła ku głębinom. Minerva wkróce zniknęła z oczu awanturników. Głęboko pod sadzawką zaczynał się klaustrofobiczny tunel w całości wypełniony lodowato zimną wodą. Zakręcał nieraz gwałtownie pod kątem prostym i zdawało się, że zdradzieckich zakrętów nie ma końca. Piratka płynęła po omacku w skrajnie deprymujących i gęstych ciemnościach. Gdyby nie magiczny przedmiot, już dawno zabrakłoby jej powietrza. Kiedy wreszcie nadarzyła się okazja do wynurzenia się, dzielna grotołazka usłyszała... Szum podziemnej rzeki. Czyżby była to ta sama woda, która przepływała przez podświątynie Tlan? Jeśli tak, starożytne skarby były w zasięgu ręki. Murem nie do przebycia dla pomysłowości Minervy byli jednak jej kompani, którzy w większości nie mogli liczyć na moc oddychania pod wodą.

Kiedy Minerva wróciła i wyszła z sadzawki zaczęła nucić:

- Nie ma wody na pustyni… - najpierw jej włosy, a potem i ubranie zostało całkiem osuszone.

Amira obmyła twarz, ręce i stopy, po czym usiadła na pieńku i przyglądała się kąpieli towarzyszek. Nie warto się bowiem pchać do nieznanego akwenu zanim się go nie przetestuje, albo jeszcze lepiej nie przetestuje go ktoś inny. Cieszyła się więc chwilą spokoju i w milczeniu czekała na konsekwencję tej prostej przyjemności - wysypki, pijawki, potwory. Jeśli wszystko będzie w porządku wykąpie się jutro. Jej dobry nastrój mąciła tylko jedna myśl, co Rashad jeszcze robi z tym małpolem.

- Mój ród zawsze dotrzymuje obietnic, zresztą czyż nie mówiłeś żeś samotny w tej jaskini? Ten amulet jest niezwykle interesującym artefaktem, myślałem że może zbadanie go zaspokoi twoją ciekawość. Złożę też hołd Gullahowi, jestem pewien że dawno nikt z mojej krainy tego nie czynił.

Gorklu długo się zastanawiał, lecz w końcu przystał na propozycję Viridistańczyka.

Kiedy wszyscy zaczęli przygotowywać się do spędzenia nocy, dziwne gatunki grzybów porastające tu i ówdzie ściany jaskini przyciągnęły uwagę druida. "hmm, może da się zrobić z nich jakiś użytek" pomyślał. Nie chciał zrywać ich niepotrzebnie. Przyklęknął więc w pobliżu największego skupiska recytując cicho zaklęcie, którego często używał w gaju a nawet tawernach by wykryć znajdujące się w pobliżu trucizny. Zbadał tak kilka grzybich zbiorowisk i najciekawszym okazem, jaki się mu trafił, był grzyb pachnący jak... Chleb prosto od piekarza. Były jadalne, więc problem żywności mieli z głowy, przynajmniej na jakiś czas.

Mawashii najpierw zadbał o ognisko. Gdy był już pewien, że będzie miał się przy czym wysuszyć, ruszył w stronę sadzawki. Woda była niemiłosiernie zimna, choć ostatnimi czasy nawet to było luksusem. Oczyścił dokładnie swoje blizny i przejrzał się w lustrze wody. Faktycznie, po spotkaniu ze skorpioliszkiem została mu niemiła pamiątka. Odwrócił obojętnie wzrok i zabrał się za pranie ubrań. Gdy był już gotowy, wrócił do rozpalonego wcześniej ogniska i rozpoczął medytację. Ubranie wysuszyło się dość szybko, więc mógł wreszcie wyciągnąć swoje notatki i oddać się pracy. Starał się jak najwierniej narysować spotkanego wcześniej potwora oraz opisać zaobserwowane szczegóły. Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, po czym narysował także posąg małpy, który go bardzo intrygował, ale wiedząc jak może być niebezpieczny, wolał nie wchodzić z nim w żadne targi, ani nawet rozmowy. Zamiast tego wybrał bycie biernym obserwatorem.

Kiedy drowka była pewna, że nikt raczej nie zwraca na nią uwagi, wyszła z wody i szybko przywdziała swoje ubrania. Usiadła przy rozpalonym przez mnicha ognisku, by ogrzać się po zimnej kąpieli. Kątem oka obserwowała jak Mawashii szkicuje - Nieźle uchwyciłeś podobieństwo tego potwora. - zwróciła się do mnicha - Jeśli mogę spytać, po co ci te wszystkie notatki? - zapytała, patrząc na dokładne rysunki szkicowane przez jej towarzysza.
 
Dust Mephit jest offline