Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2007, 20:28   #27
Atrhem
 
Reputacja: 0 Atrhem miał trochę wstydliwych czynów w przeszłości
Alex obudził się, ale cały czas myślał o tym co wydarzyło się w nocy.
Od razu postanowił że napisze list do rodziców. Tylko co by im naapisać?

W końcu doszedł do wniosku, że nie będzie na razie pytał o nic konkretnego. Coś w stylu „cześć, co u was słychać, jak wam się układa? Zapytajcie Demosa czy u niego też wszystko gra, przekażcie mu, że za nim tęsknie…
PS: Nie zachowywał się ostatnio dziwnie? Pytam z ciekawości…”
Jeszcze raz przeczytał pismo, i jak to już miał w zwyczaju, w ostatniej chwili przypomniał sobie, że musi iść do szkoły.
Szybko spakował się, schował list do koperty i wyszedł.

Po wrzuceniu listu do skrzynki stweirdził, że to był bąd, że niepotrzebnie od razu pisał, i że rodzice tylko będą się zastanawiali czy wszystko w porządku…

W szkole nawet porażka na sprawdzianie z mamy, o którym rzecz jasna zapomniał, nie wytrąciła go z myślenia o tym, co w Kielcach robił wilk…
To musiał być wilk. Tyle razy słuchał tego głosu, nawet w snach. Potrafił odróżnić wycie wilka od wycia psów…
A pozatym nie dochodziło ono tej nocy z żadnego konkretnego kierunku…tak jakby było zawieszone w otaczającej go przestrzeni…

Myślał o tym tak samo intensywnie nawet kiedy już wracał do domu…
Mijał ulicę za ulicą…
Nagle pisk opon, refleks światła w karoserii samochodu wyjeżdżającego z osiedlówki, szybsze udeżenie serca i poczucie tętna aż na skroni…perkele! I nagle wszystko ucichło…

Samochód zatrzymał się w miejscu, mimo, że przed sekundą jechał co najmniej 80 na godzinę, kierowca znieruchomiał, z przerażeniem w oczach…
Znieruchomiał dosłownie…
Alex przestał odczówać cokolwiek, oprócz strachu i zdziwienia, ale nie zamierzał stać przed maską samochodu aż ten moment przestanie trwać…
Wręcz przeciwni, zaczął biec w szoku, prosto przed siebię…
Od momentu kiedy samochód się zatrzymał minęło około 3 sekund…
Aleksybył już po drugiej stronie ulicy, obejżał się na stojący samochód…
Dźwięki wróciły…
Samochód jechał dalej, z tą samą prędkością, jakby nigdy się nie zatrzymał, wszystko było tak jak w momęcie kiedy to się zaczęło…
Tylko Alex jakimś cudem był 5 metrów dalej…
To niemożliwe! Umarłem, na pewno mnie potrącił, to nie jest prawdziwe, Boże, co tu się dzieje? Czas nie ma w zwyczaju ot tak zatrzymywać się na chwilę…
Serce biło mu jeszcze mocniej…
Ludzie mijali go, ale patrzyli trochę dziwnie…
Czyli go widzieli, nie umarł…
Niemożliwe…
Czas się nie zatrzymuje…
 
Atrhem jest offline