Bardag chodził wolno po pobojowisku i przyglądał się trupom. Większość żołnierzy Hochlandu. Khazad schylał się do ciał dowódców sprawdzając czy mają coś interesującego. Przemawiała do niego natura z młodości, kiedy to rabował grobowce. Dla jednych coś nie przedstawiało żadnej wartości a okazywało się cennym artefaktem magicznym czy też pamiątką rodzinną lub nawet zaginiony przedmiotem pamiętającym początki świata.
Jin w końcu coś znalazł i Bardag podszedł by zobaczyć znalezisko.
Schował za pas topór i wziął miecz. Obejżał go dokładnie i sprawdził wyważenie kilkoma machnięciami.
- Solidna robota jak na człeczyny.- W końcu wyraził swoją ocenę.
- Jin. Weź go. Nie zawsze twój topór pomoże w ciasnych miejscach a ta broń i tak tylko w ręce chaosytów w końcu wpadnie.- Oddał broń Jinowi.
- Nie wiem czy list coś da. Moim zdaniem powinniśmy ruszyć za barbarzyńcami.- Khazad patrzył na towarzyszy.
- Waldemar jak i Nikodemus są dużymi chłopcami i dadzą sobie radę. Jeśli chcecie to zostawiajcie znaki. Oni wiedzą i tak dokąd zmierzamy. Jakbyśmy zmieniali kierunek to zostawi się znak.- Ot moja propozycja.