Nie ulegało wątpliwości, że dla całej drużyny sprawa wyglądała źle. Czy też: mocno podejrzanie. Pierwsze skojarzenia z bajkami, gdzie młodzi śmiałkowie otrzymują tajemnicze zadanie szybko rozmyło się w falach frustracji drużyny. Owszem, nie raz i nie dwa praca przechodziła naszym śmiałkom koło nosa - ot, żywot awanturników i wagabundów. Jednak sprawy potrafiły przybrać szczególnie nieprzyjemny obrót w miastach, gdzie tępiono Kapłanów Wieków - zwłaszcza dla tych, którzy mieli z owym klerem jakiekolwiek związki.
Wreszcie, niepokojona drużyna dotarła do swojej kwatery. Dzień był jeszcze młody, na ulicach brak zamieszek a główną salę gospody chyba przewietrzono. A przynajmniej na to wskazywał brak smrodu ludzkiego potu, pamiętającego jeszcze zeszłowieczornych gości. W sali było pusto, ale zza przepierzenia wiodącego do kuchni dochodziły odgłosy krzątaniny. Sprzątanie czy amory młodych służących, dość rzec, że spółka F&F&S mogła wreszcie spokojnie zebrać myśli i przyjrzeć się dziwnemu podarunkowi.