Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2017, 21:34   #22
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Pięcioro towarzyszy niedoli podzieliło się na dwie grupki. Pierwsza w składzie Huldry, Yennana, oraz Cadora udała się na zwiad po okolicy, a Houn i Bared zostali na miejscu. Bez wątpienia ci drudzy mieli znacznie lepiej. Ogień dawał światło, oraz ciepło. Wszystko, czego było potrzeba do szczęścia, człowiekowi w leśnej głuszy.
Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Niebo powoli szarzało, lecz zwiadowcy z Huldrą na czele rozpalili pochodnie, jeszcze w obozie. Ciemność nie była ich sprzymierzeńcem, a na pewno nie wszystkie leśne stwory kryjące się w mroku. Tak po prawdzie to sami nie wiedzieli czego szukają. Powietrze robiło się nieprzyjemnie zimne. Ostatnie tygodnie, które spędzili w kolonii karnej dały im popalić, ze względu na brak jakichkolwiek wygód, a momentami nawet walki o przeżycie. Towarzysze niedoli byli świadomi tego, co dzieje się w Płaczącym lesie, wszak wspominał o tym Birn, gdy zmierzali w te strony, lecz zderzenie z rzeczywistością było bezlitosne i bolesne. Nikt, nawet Huldra nie podejrzewała, że latem, w tych regionach może być tak zimno.

Z ust buchała im para, a mróz nieprzyjemnie szczypiał w nozdrza, uszy i palce. Szczególnie ucierpiał małomówny elf, który miał na sobie przewiewne szaty, jak te które nosili tethyrscy magowie.
Opuścili obóz zaledwie godzinę temu, lecz przez ten czas natura nadał im ostro popalić. Troje towarzyszy już miało wracać, kiedy Huldra dostrzegła na korze drzewa skrawek porwanego ubrania. Wojowniczka zbliżyła się prędko, by zbadać materiał. Był on skostniały jakby dopiero co zamarzł. Huldra oderwała go od kory drzewa i dokładnie obejrzała pod światłem pochodni. Były na nim ślady krwi, lecz to akurat nie zdziwiło kobiety zbytnio. Huldra przykucnęła by poszukać śladów butów, lecz dosłownie w tym samym momencie, gdzieś w oddali rozniosło się wycie wilka. Skazańcy wiedzieli, że tylko zdesperowana wataha zaatakowałaby troję dorosłych ludzi, lecz z drugiej strony żadne z nich nie wiedziało, jakie życie wiodły lokalne drapieżniki. Nagle wycie dobiegło z innej części lasu. Huldra musiała podjąć decyzję, czy zaryzykuje starcie z czworonogami i spróbuje odnaleźć kolejne ślady, czy powrócą do obozu.


~***~

Houn raz po raz zerkał w stronę wejścia do niewielkiej budowli, w której przyszło mu spędzić pierwszą noc po za kolonią od długiego czasu. Mężczyzna nie lękał się ani o Huldrę, ani o Codora, ani tym bardziej o młodego Yennana. Jego znajomek nie był ułomkiem i potrafił sobie radzić w różnych sytuacjach.
Houn był chyba zwyczajnie ciekawy, czy towarzysze niedoli znajdą cokolwiek w tej dziczy. Mężczyzna dopiero po chwili zauważył, że jego oddech zwyczajnie paruje, a to oznaczało, że faktycznie tuż po zachodzie słońca ochłodziło się w całej okolicy, a przecież miał na wyciągnięcie ręki buchające w górę płomienie.
-Chyba idą...- rzekł Bared, przerywając w końcu milczenie. Wtedy i Houn usłyszał kroki, jednak łysy mnich znacznie szybciej zrozumiał, że to kroki tylko jednej osoby.
-Ej! Jest tu kto?- usłyszeli nieznajomy, męski głos. Nagle w wejściu do starej budowli, w bladym świetle rzucanym przez ognisko ujrzeli mężczyznę o szczupłej sylwetce i łysej głowie.
-O! Jednak ktoś jest...- rzekł do Houna i Bareda -O i macie kolację gotową... Idealnie...- rzekł, po czym jakby nigdy nic, wszedł do środka.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline