Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2017, 23:20   #48
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Przed posiłkiem

Sharif Khalid stał wyprostowany w lekkim rozkroku i z dłońmi założonymi za plecami. W obcisłym t-shircie podkreślającym jego muskuły oraz w czarnych spodniach prezentował się jak typowy wojskowy albo agent specjalny. Co jakiś czas przecierał łysinę dłonią, poprawiając przy okazji opatrunek na potylicy. Przyglądał się zebranym kobietom, a po jego ciekawskich spojrzeniach łatwo było wywnioskować, że żadnej z nich nie znał. No… może poza jedną. Widząc Alice całą i zdrową, skinął jej uprzejmie głową i uniósł lekko kącik ust.
- Detektyw śledczy Sharif Khalid - przedstawił się mężczyzna, w razie gdyby ktoś nie wyłapał jego imienia.

Po głowie Alice krążyły dwie myśli… Pierwsza, która nie dawała jej spokoju już od momentu, gdy została zgarnięta z korytarza… Jaka? Sharif. To on też był z IBPI? I cały czas nic nie mówił?! Druga sprawa, może mniejszej wagi, ale chwilowo dość istotna to fakt, że w momencie gdy przechodziła przez furtkę nie była sama… A ten ktoś z kim szła, najpewniej został samotnie, kompletnie skołowany. Musiało to być dla Pyotra naprawdę niesamowite doświadczenie, jeszcze bardziej potwierdzające nieprawdopodobność osoby Alice. I miała cichą nadzieję, że nic mu jednak nie będzie.
Tak czy inaczej, jej wzrok to przeskakiwał po osobach, które były z nią prowadzone, to padał na Sharifa i śpiewaczka zdawała się chcieć wywiercić mu dziurę w czaszce, tak intensywnie wpatrywała się w jego osobę.
Wreszcie gdy spojrzała na siebie w jednym z luster, o mały włos nie przestraszyła się, że to jakaś jej prababka wstała z grobu i patrzy na nią w lustrze, a nie że to ona sama. Wdzięcznie przyjęła więc rzeczy. A gdy mieli już czas dla siebie, a wilgotne włosy Alice poskręcały się w nieładzie z powodu braku możliwości uczesania ich, dziewczyna popatrzyła po pozostałych kobietach, po czym zacisnęła usta w kreskę i znów przyjrzała się Sharifowi
- Czemu nic nie mówiłeś, że też jesteś od nas?! - wydusiła pytanie swoim melodyjnym głosem.
- Czemu miałbym o tym mówić nieznanej osobie? - odparł pytaniem, unosząc brew, wyraźnie zaskoczony.
- No przecież… Tamten Rosjanin… - poruszała rękami jakby wskazując niewidzialnego, nieobecnego mężczyznę, po czym ręce jej opadły i westchnęła. No tak. Może miał rację. Ale wychodziło na to, że była gotowa strzelać do detektywa z IBPI… Myśląc, że jest zły. Przytknęła dłoń do czoła.
- Aha. - oznajmiła, nie tłumacząc nic dlaczego, ani co to miało znaczyć. Westchnęła po raz drugi i wyprostowała się, wyciągając do niego bardziej oficjalnie rękę
- Alice Harper. - oznajmiła, jakby wcale nie słyszał tego już ze dwa razy.
Irakijczyk rozluźnił się i pochylił do kobiety, przyjmując jej dłoń i uściskając lekko.
- Dobrze cię widzieć całą. I… przepraszam za zamieszanie. Naprawdę nie byłem niczego świadom. Ani listy, ani twojej przynależności - wyjaśnił, po czym puścił jej dłoń i wrócił do wcześniejszej postawy, prostując się i wbijając wzrok przed siebie, gdzieś w ścianę. Być może dla niego cała ta sytuacja była równie zaskakująca i starał się to ukryć.

Lotte pokrótce zlustrowała wszystkich zebranych w sali. Nie było to jej pierwsze spotkanie, ani drugie, dlatego też przestała przywiązywać większą wagę do konwenansów. Oceniła wstępnie zebranych detektywów, ale jak zawsze pamiętała, że pozory mylą i lepiej obserwować niż słuchać. Wszak gesty nie kłamią. Wstrzymała spojrzenie na Imogen, którą od razu rozpoznała. Zdawać by się mogło, że przeszedł przez jej twarz grymas niezadowolenia czy złości, który jednak szybko zmienił się w łagodną, spokojną minę. Zrobiła to samo w stronę jedynego, jak na razie, mężczyzny lecz tylko kącik ust drgnął jej ku górze. Rozpoznała w nim poszukiwanego przez policję przestępcę. Nie zrobiło to na niej większego wrażenia, bo sama przywykła do dziwnych zbiegów okoliczności, które zawsze miały drugie dno. Mimo to, przebłysk uśmiechu przeszedł przez jej twarz, domyśliwszy się, że musiał on mieć ciekawy dzień, podobnie jak i ona.
- Witam wszystkich, nazywam się Lotte Visser – rzuciła chłodno, gdy zapadła krótka pauza. Wybrała sobie jedno z krzeseł i zasiadła na nim. Musiała dojść do wniosku, że na obecną chwilę więcej słów nie jest potrzebnych. Wyglądała też na trochę zamyśloną.

Kobieta wyglądająca na około 25 lat, mająca jasne blond włosy związane teraz z tyłu głowy, która tak jak wszyscy tu była ubrana w czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę, nie odezwała się nawet raz odkąd Conrad zebrał wszystkich razem. Nawet gdy salę opuścił Koordynator ta dalej siedziała w milczeniu, nie wykazując zainteresowania pozostałymi. Jej nieobecne spojrzenie było wbite w blat okrągłego stołu, a na jej twarzy malowało się zmartwienie.
Dopiero, gdy odezwała się Lotte Visser ta podniosła na nią spojrzenie. Akurat gdy ta grymas złości zdążyła zmienić na uprzejmy uśmiech. Blondynka dopiero teraz rozejrzała się po zebranych. Twarz śniadego mężczyzny wydawało jej się, że skądś kojarzy, ale nie wiedziała skąd. Do brunetki Immy uśmiechnęła się nieznacznie i na koniec zatrzymała wzrok na Lotte. Nie wiedząc jednak co jej powiedzieć odwróciła spojrzenie na tych, którzy jeszcze jej nie znali.
- Imogen Cobh... Znaczy Imogen Olander, Detektyw Śledcza - poprawiła się. W ostatnim czasie zdecydowanie za dużo razy słyszała swoje stare nazwisko. Z uwagi, że “misja” miała być tylko w celu przeniesienia ich, z braku miejsca w Oddziale do innego, w miarę bezpiecznego miejsca to Immy nie widziała powodu, żeby traktować to wprowadzenie tak samo jak poprzednie. Dlatego nie wspomniała ani o swoich umiejętnościach ani o Skorpionie.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline