Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2017, 02:52   #4
Leminkainen
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Cichy przeciągnął się i splunął, po chwili wygrzebał się ze śpiwora i podszedł do plecaka leżącego obok, wyciągnął z niego dwa piwa jedno otworzył drugim po czym podał je Karynie.

Chwilę się rozglądał po czym znalazł dobrze wyglądający kawałek huśtawki o który wprawnym ruchem otworzył drugie po czym pociągnął solidny łyk
-Kurwa, nie cierpię tego syfnego posmaku po tornado.

Obok niego, niczym cień w moherowym berecie, stanęła niska dziewczyna o profesjonalnie skwaszonej minie, wyciągniętej rodem z wnętrza karetki łódzkiego pogotowia. Znaczy czym było “łódzkie pogotowie” Karynia nie wiedziała tak do końca, lecz szanowna matka swego czasu dużo jej na ten temat opowiadała, przytaczając zaczerpnięte z życia historie o prześladowaniach i ostracyzmie niewdzięcznego narodu, który w swej złośliwości przezwał ciężko pracujacy personel medyczny łowcami skór. Kraj piękny, tylko ludzie kurwy, jak zwykła mawiać szanowna rodzicielka, przytaczając słowa swojego ulubionego mysliciela minionej epoki, oczywiście jedynego, słusznego pochodzenia.
- Weź Niepierdol jak ci nie przejdzie po browarze - zaproponowała, zezując wymownie na leżącą przy ogniu, boleśnie różową torbę medyczną.

Cichy pociągnął kolejny łyk ignorując ostatnią uwagę
-Jakbym wiedział że to takie szczyny to bym fajfusowi nawet jednego zęba nie zostawił

W odpowiedzi Karyna wzruszyła ramionami i otworzywszy browara o wystający kawał metalu, pociągnęła zdrowo aż zagulgotało w przełyku. Trunek dupy nie urywał, lecz w tej chwili niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała… może prócz skażonego etanolu, niestety w życiu nie dało się mieć wszystkiego.
- Zawsze możemy się potem wrócić i połamać mu nogi - odpowiedziała pogodnie.

-Mhm - mruknał Cichy, dziś i tak był wygadany - Taa… - przeciągnął się strzelając palcami.

- Bóg kazał wybaczać bliźnim, gdyż serce Jego pełne jest łaski i miłosierdzia… ale nie wspominał nic o takich lewackich kurwach - kolejny łyk piwa przerwał wypowiedź, zaraz po nim nastąpiło ciche westchniecię - Więc można ich z czystym sumieniem glanować… a potem do piachu. Jak jest ciemno, to Jezus nie patrzy - pokiwała z namaszczeniem głową.

Cichy wzniósł butelkę w cichym toaście wychylił do końca po czym cisnął w odległą o kilkanaście metrów zjeżdzalnię.

Dziewczyna patrzyła jak szklane naczynie majestatycznie płynie w powietrzy, by zakończyć żywot fontanną drobnych okruchów, dokładając do krajobrazu następny element korozyjny. Okolicy i tak nic już zaszkodzić nie mogło. Brud, smród i rdza na każdym metalowym elemencie, do tego pył w powietrzu i smród płonących śmieci pochodzenia gumowego. Tak… byli w Det, nie dało się nie zauważyć.
- Byłeś tu już? - spytała zmieniając temat w płonnej nadziei wyciągnięcia z mruka czegoś więcej poza firmowym mruczeniem - Znaczy w Det, gdzieś w okolicach?

-Wychowałem się tu, przynajmniej przez jakiś czas.

- Nie mówiłeś - wypowiedź poprzedziła sójka pod żebra wykonana łokciem. Karyna poprawiła z godnością betet, ustawiając antenkę na prawilny sztorc - Długo tu siedziałeś, masz gdzieś rodzinę? Powinnam szykować Eutanazol na jakąś twoją byłą? - przy ostatnim łypnęła na niego czujnie. Niby morda nie szklanka, lecz zęby grzybów nie przypominały i raczej przy obiciu mordy nie odrosną, a lubiłe je. Cały cholerny zestaw.

-Bo po co. Pewnie jeszcze stary żyje ale pies go drapał. - Mruknął - Eutanazolu ci nie starczy -dodał i wyszczerzył się robiąc unik.

- Co?! Że mi nie starczy?! - obruszyła się wyraźnie, gdyż uwaga dotknęła ją do żywego. Jak to, jej się zapasy prochów skończą? Niedoczekanie! - Jakbym chciała mogę wyleczyć z życia połowę tej zaplutej nory… ale mi się nie chce - dodała z dumą, wypinając pierś do przodu i z namaszczeniem dorzuciła - Poza tym chuj wie kto tu ma ubezpieczenie, za darmola nawet w mordę się nie opłaca dawać, a na pasożytów ołów taniej wychodzi. Ekonomia biznesu i jak Pismo mówi “Szanuj brata swego”... szacunek trzeba zacząć od siebie. Gdy szanujesz siebie, swóje gamble i szpej, reszta przychodzi automatycznie. Poza tym, jeżeli chcesz da się twojemu staremu podłożyć pod norę małą niespodziankę. Wypijesz browara patrząc jak się wypierdala w kosmos… i taki ładny lej zostanie w ziemi - tym razem rozmarzyła się, spoglądając gdzieś przed siebie.

-Stary to stary, czcij ojca i matkę… Zresztą- Cichy zaczął nucić
Wicher wieje
Wicher słabe drzewa łamie hej
Wicher wieje
Wicher silne drzewa głaszcze hej
Najważniejsze to być silnym
-Ta tyle mnie nauczył. Pierdolić, idziemy zobaczyć co Endriu z Ryśkiem wykomcypowali.


- To i tak lepsze niż “e, gówniaku! Skiknij no po flaszeczke dla mnie i wujka, tam za generatorem stoi”. Starym jest nie ten co wsadził i nie zdążył wyjąć, ale ten co przyłożył łapę do wychowania. I pas, pasem też da się rozum z dupy do głowy przegnać i prostować światopogląd - moherowy czerep pokręcił się na boki, po czym jego właścicielka wzniosła oczy ku górze, biorąc niebiosa na świadka swego ciężkiego losu, będącego zapewne karą za grzechy. Zakotwiczyła się u boku Alexa, obejmując go ramieniem w pasie i razem podtoczyli się pod dogasające ognisko.
- Jeden chuj które bliżej, nie spieszy się nam - posłała przez ogień szeorki wyszczerz, celując nim w Golarę - Skoro już będziemy tu się kisić, warto zorganizować melinę aby nie wystawiać się na odstrzał co noc jak jakaś banda frajerów. Najlepiej z garażem, żeby nam motorów i bryki nie podpierdolili.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline