Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2017, 17:37   #98
Nortrom
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Po trupach do Pech

- Co do kurwy nędzy? - W odruchu na nieoczekiwane zagrożenie Erwin zadziałał. Naładowana kusza powędrowała do ramienia a chwilę później dłoń zacisnęła się na mechanizmie spustowym. Podczas gdy podświadomość miała nadzieję, że los odpowiedzialny za jego umiejętności strzeleckie w tym świecie postanowił mu odpuścić i może tym razem da się szkaradztwo zatłuc na dystans.

- A mówiłam, żeby ją zdjąć, uciąć głowę i pochować! - mruknęła do Erwina Crilia. Powoli szykując się do strzału mruczała słowa modlitwy.

- Nie ucięliście? - spytał zaskoczony Raul, w duchu przeklinając głupotę towarzyszy, których nie nauczyły smutne zdarzenia, jakie rozegrały się tuż po trafieniu do tego świata.

Starannie wycelował, po czym strzelił do nieumarłej, gdy tylko ta znalazła się w zasięgu strzału. Sięgnął po kolejną strzałę i cofnął się o parę kroków. Miał zamiar powtarzać to działanie tak długo, jak długo się da, a potem sięgnąć po miecz - spadek po giermku.

Pech nie zachowała takiego spokoju, jak inni. Spanikowała kompletnie, gdy zmora ponownie zawrzeszczała. Zaczęła uciekać, przeklinając w duchu wszystkie myśli, które skierowały ją na to spotkanie.

W chwili kiedy Pech odwróciłą się, by panicznie ruszyć do ucieczki, wycie dawnej towarzyski przerodziło się we wściekły krzyk.

- PECH! - Jej głos w niewielkim stopniu przypominał ten sprzed śmierci. Teraz brzmiał nienaturalnie gardłowo, wywołując u wszystkich jeszcze większe przerażenie.

Usłyszawszy swoje imię, dziewczyna popędziła nie oglądając się za siebie, pozostawiając towarzyszy samych z upiorem. Ten zareagował na to błyskawicznie. Wprawdzie Anna nie była już tak samo szybka jak kiedyś, jednak rzuciła się pędem w stronę śmiałków. Nawet strzała i bełt posłane przez Raula i Erwina nie zdołały zwolnić jej pędu. Udało się to dopiero Glorii, która wyszła jej na spotkanie z długim, dwuręcznym mieczem.

- Z DROGI! - ryknęła Anna, rzucając się wojowniczce do szyi. Blade, pazurzaste ręce zawiesiły się na gardle Glorii i z nadnaturalną siłą zaczęły miażdżyć jej krtań. Twarz wojowniczki zrobiła się purpurowa, jednak ostatkiem sił zdołała unieść miecz i z impetem werżnąć go w ciało półelfki. Anna zawyła i z zachwiała się. Przez chwilę wyglądało, jakby miała upaść, jednak jakaś przeklęta moc sprawiła, że tak się nie stało.
Naciągając łuk, Crilia oceniła, że ma duże szanse na trafienie Glorii. Ta jednak nie miała dużo czasu, więc pozostało wybrać pewnym uduszeniem, a możliwym trafieniem. Wybór był prosty. Kapłanka wypuściła strzałę w kierunku Anny. A przynajmniej miała taki zamiar, bowiem w ostatniej chwili cięciwa pękła, pozostawiając kapłankę bez głównej broni.
Raul dość szybko pojął, że wycofanie się było korzystne dla niego, ale zdecydowanie mniej korzystne dla Glorii, która właśnie umierała w łapskach nieumarłego stwora. Dobiec z mieczem już by nie zdążył, dlatego też ponownie strzelił do tego czegoś, co kiedyś było Anną. Po strzale sięgnął po miecz.

Strzała, bełt, dwuręczny miecz. Normalny człowiek powinien już nie żyć, normalny człowiek powinien nie żyć już wcześniej, pozostało jedno wyjście.
- Porąbię cię na kawałki! - szczerze oznajmił Erwin odrzucając kuszę na rzecz nadającego się do rąbania miecza i mniej w tym pomocnej tarczy.
Nieumarła ponownie zawyła ze wściekłości. Wcześniejsze cięcie Glorii niemalże przecięło ją w pół, jednak jakimś cudem Anna nadal stała na nogach. I co gorsza, zdawała się nie stracić nic z wcześniejszej siły. W pewnym momencie oczy Glorii rozszerzyły się ze zdziwienia. Zaczęła krzyczeć, nie odwracając się do reszty:

- Ej! Uważajcie do chuja. Ona…

Nie zdążyła dokończyć. Anna jak wściekły pies ponownie rzuciła jej się do gardła. Ręce nieumarłej zacisnęły się na szyi Glorii ze zdwojoną siłą. Strzała Raula trafiła w ramię upiora, jednak to jedynie bardziej ją rozzłościło. Wojowniczka próbowała ponownie ciąć, jednak nagle siły od niej odeszły. Nie była w stanie podnieść wielkiego miecza. Broń upadła pod jej nogami. Kiedy Erwin był już tylko kilka metrów od nich, do jego uszu doszedł nieprzyjemny dźwięk łamanych niczym gałązki kości. Kobieta upadła u stóp potwora.
Rozwścieczony wojownik zamachnął się, lecz Anna z dziką zwinnością uchyliła się przed ostrzem. Zaraz wyciągnęła ręce w kierunku jego szyi, kiedy strzała Raula świsnęła znad ramienia Erwina i trafiła ją w pierś odrzucając do tyłu na ziemię. Znieruchomiała.

Pech ze zgrozą obserwowała wszystko, chowając się za drzewem, praktycznie tak samo, jak podczas polowania na niedźwiedzia. Tym razem jednak nie było nic, co mogłaby zrobić. Nie potrafiła walczyć, nie miała żadnego przydatnego zaklęcia, mogła jedynie patrzeć, jak życie uchodzi z Glorii.

Crilia ze smutkiem spojrzała na swój zepsuty łuk. Służył jej wiernie od dawna, a teraz odszedł. Podobnie jak Anna i Gloria.
- Utnijcie im głowy i wracajmy. Nic tu już po nas. - zarządziła krótko.

Ale mądra rada, pomyślał z ironią Raul.
- A kto jej przedtem nie odciął? - zapytał ze średnią uprzejmością. - Może sobie zapisać na konto następnego trupa.

Mając tego wszystkiego dość Erwin usiadł obok teraz dwóch nie ruszających się trupów.
- Powinniśmy – przerwał nie chcąc kontynuować, spojrzał w odległe morze. - Powinniśmy zabrać z ciał wszystko co przydatne, jesteśmy w zbyt złej sytuacji by pozwolić sobie na zbytnią ilość moralności i powinniśmy pochować zmarłych albo polecić duszę bogom, jeżeli w tym świecie nasi bogowie istnieją. Jebane dwa kroki. - Splunął w kierunku truchła Anny i spojrzał na ciało Glorii. - Moja wina, przepraszam.

Crilia skrzywiła się na pytanie Raula. Ostatecznie była osobą, która chciała odpowiednio zająć się ciałem Anny, gdy tylko je znaleźli.
- Chciałam odciąć jej głowę, ale wisiała za wysoko jak dla mnie. Inni nie chcieli pomóc ze ściągnięciem ciała. - odpowiedziała mierząca trochę ponad półtora metra pół-drowka.

Gdy Raul wyciągnął miecz, rozległ się krzyk czarodziejki.
- Stój! Nie!
Magini zaczęła biec w jego stronę, prawie przewracając się po drodze o własne nogi.

- A to niby dlaczego? - Raul na moment opóźnił cios.

- Ona jeszcze żyje! - dziewczyna doskoczyła do ciała Glorii i przytuliła jej głowę do siebie, nie zważając na rozlaną wszędzie krew. - Wstań! Nie umieraj!

Raul uniósł oczy ku niebu, po czym odciął głowę Annie, chociaż uważał, że do tego zadania bardziej by się nadawał kat i jego topór.

- Zaraz się przemieni w nieumarłą, a wtedy i ty stracisz życie - rzucił pod adresem Pech.

- Nie! Ona się nie zamieni! Nie zamieni... - pochyliła się nad ciałem i zaczęła szlochać.

Raul przez chwilę zastanawiał się, czy lepiej nie walnąć magiczki w głowę, związać, a potem dokończyć katowską robotę, ale postanowił jeszcze chwilę poczekać.

- Daj się dziewczynie wypłakać co innego może zrobić po tym jak nas tu lekkomyślnie zaciągnęła, w kilka minut trup nie ożyje. - Nie wykazując większej ochoty do wysiłku, Erwin skomentował całą sytuację.

Czekali na Pech chwilę, kolejną, jeszcze jedną... Ta jednak wciąż klęczała, trzymając Glorię. Przynajmniej przestała płakać.

- No i...? - Raul spróbował przerwać jej zadumę. - Żyje?

- Taak
- Raul usłyszał odpowiedź, jednak nie stamtąd gdzie się spodziewał. Wszyscy odwrócili wzrok i spojrzeli na odciętą głowę Anny, która… otworzyła oczy! Te ponownie rozjarzyły się przerażającym blaskiem. Wszystkich ogarnął niedający się opisać terror i groza.
Tymczasem ręce Anny, sięgnęły po oddzieloną od ciała głowę. Włożyła ją na swoje miejsce, a ciało zaczęło się zrastać.

Wszyscy zginą i będzie to jej wina. Jej i nikogo więcej. Anna powróciła z zaświatów wyłącznie po to, żeby ją ukarać i wyglądało na to, że żadna fizyczna siła nie była w stanie jej powstrzymać.
- Przepraszam! - wykrzyczała przez łzy. - Przepraszam... - padła na ziemię przez nieumarłym mścicielem.

- Nie przebaczysz mi... ale... oszczędź ich... nie chcę, żeby ktoś więcej umierał przeze mnie...

Spojrzała prosto na Annę. Po policzkach czarodziejki spływały łzy, mieszając się z krwią Glorii, zaś w jej oczach rodziła się desperacja.
Trup raz zabity wstaje znowu. Erwin potrzebował zbyt długiej chwili by opanować nerwy, sięgnął po uzbrojenie, broń nie chciała dobrze leżeć w dłoni więc zacisnął ją najmocniej jak potrafił i udał się w kierunku trupa, po drodze spróbował rzucić Pech za siebie.

- Zabiłaś jedną z nas więc zabiję cię tyle razy aż przestaniesz się ruszać. - Krzyknął rzucając się na wroga, celując w jeszcze miał nadzieję nie zrośnięty do końca kark.

Widząc atakującego Erwina Crilia wyciągnęła swoją włócznię i zaatakowała nią Annę. Miała nadzieję, że dzięki wbitej włóczni będzie mogła trzymać trupa na dystans lub chociaż przygwoździć.

Odcięcie głowy to za mało?
Raulowi zdecydowanie nie spodobało się to, że nawet tak skuteczna do tej pory metoda zawodzi, miał jednak nadzieję, że kolejne odrąbanie głowy, a potem umieszczenie jej bardzo daleko, lub nawet spalenie, wreszcie zakończy się sukcesem.

W słowne spory z ożywającym truposzem nie miał zamiaru się wdawać, zaatakował 'Annę', mając zamiar rozwalić jej głowę.
Jednak niewiele zabrakło, by stało się coś zupełnie odwrotnego.
Wojownicy natychmiast zasłonili płaczącą Pech, przyjmując na siebie wściekłość nieumarłej. Ta tym razem jednak nie miała tyle cierpliwości co przedtem.
- Z DROGI! - ryknęła, skacząc ku pierwszej osobie, która nawinęła jej się pod rękę. A tą osobą był Raul. Równocześnie udało jej się ominąć cięcie Erwina, który jedynie przeklął swoją nieporadność.
Raul również próbował ciąć, jednak Anna była zbyt szybka. Przewróciła go na ziemię i zacisnęła swój chwyt na jego gardle. Wojownik poczuł jak odpływa. Świat zaczął blednąć. Przerażała go myśl, że ostatnią rzeczą jaką zobaczy na tym świecie, będzie twarz nieumarłej, na tle błękitnego nieba… Chłód ogarnął jego ciało. Jeszcze moment i...
I wtedy nagle uścisk osłabł, a Raul odetchnął zaciągając się powietrzem. Anna ponownie leżała na ziemi, tym razem z włócznią wbitą w ramię. Crilia odetchnęła z ulgą. Trup ponownie znieruchomiał. Tylko na jak długo?

- Szybko, porąbcie ją kawałki! Część z nich weźmiemy i spalimy, żeby nie mogła znów się poskładać! - ponagliła zebranych Crilia, której nerwy tego dnia były już na wyczerpaniu.

- Nie! Przestańcie! - Pech chwyciła za włócznię Crilii.

- Dość tych wygłupów! - krzyknął Raul podnosząc się z ziemi. - Przyjaciółka ożywających truposzy? - spytał, po czym zadał cios, mający na celu pozbawienie truposza ręki.

- Ona wróci! Nie chcę żyć w ciągłym strachu, że ona wróci! Nie móc zmrużyć oka w nocy! - czarodziejka krzyczała na całe gardło. - I nie chcę też, żeby ktoś zginął jak Gloria...

Erwinowi nie trzeba było powtarzać, szybko odciął trupowi głowę. Chcąc równie szybko uniemożliwić jej ponowne złączenie się z ciałem, delikatnie ją podrzucił, obserwował jak spada i gdy była na odpowiedniej wysokości, Erwin kopnął głowę wysyłając ją parabolicznym lotem przed siebie. Następnie pośpiesznie zabrał się za pomoc w ucinaniu kończyn górnych.
Rzuć się na miecz, pomyślał Raul, nie przerywając działalności polegającej na odrąbywaniu rąk i nóg.

- Lepiej żyć nadzieją, że jednak nie wróci - odparł Raul. - Tak cię polubiła, czy ma jakiś inny powód?

Pech popatrzyła na masakrowane zwłoki. Milczała przez dłuższy czas, nie odpowiadając na pytanie.
- Nie wiem...

- No to dlaczego sądzisz, że wróci, i to ciebie będzie szukać?
- spytał.

- Bo... wołała moje imię...

Na taki argument Raul nie potrafił odpowiedzieć. Wypowiedziane imię to nie powód ataku, tylko najwyżej cel.
- To nie dowód, że wróci.

- Ale już raz wróciła... i wróci ponownie...

- Mówisz tak, jakbyś wiedziała, co to za stwór
- powiedział Raul, próbując oczyścić ostrze miecza z resztek truposza.

Wojownik był bardzo oschły w stosunku do Pech. Inaczej wspominała chwilę, kiedy znalazł ją pod drzewem w pierścieniu zlodowaciałej trawy. Nie była jednak teraz pora nawet na odrobinę czułości, nawet Crilia ignorowała czarodziejkę; pewnie była równie na nią zła, co pozostali.

- Ten... ten nieumarły ma cząstkę pamięci Anny i... i nie da się go zabić, a przynajmniej ja nie wiem jak to zrobić.

- No to mam pomysł. - Raul uśmiechnął się, nieco krzywo. - Ty go zamrozisz, a potem go umieścimy wewnątrz jakiegoś lodowca. Wieki miną, nim się wydostanie z takiego więzienia.

Pech w odpowiedzi jedynie popatrzyła zdziwiona, nie wiedząc, o co mu chodziło.

- Robisz to nieświadomie? Zamrażasz? - spytał zaskoczony Raul, za późno sobie uświadamiając, że to nie czas i miejsce na takie wspominki. - Potem porozmawiamy.

- Jak będą kawałki leżeć oddalone od siebie to się chyba nie zrosną? - spytał Erwin.

- Ostatnim razem dała radę ruszać rękoma mimo odcięcia głowy. - odpowiedziała Crilia.

- Ale musiała przyłożyć głowę do ciała by zaczęła się zrastać. - Erwin podzielił się obserwacją. - Więc niech się same kończyny ruszają bez reszty, chyba nic nie zrobią?

- Mogą spróbować doczołgać się do ciała? - zapytała z niekrytym sarkazmem pół-drowka. - Wtedy się zrosną i ruszą po głowę. Spalmy wszystko, nie będzie już problemu.

- I rozsypmy na cztery strony świata czy wrzućmy prochy do morza? - Erwin postanowił dopytać patrząc na pocięte zwłoki. - Będę musiał znaleźć głowę.

- Jedno i drugie - stwierdził Raul.

- A może dać psom na pożarcie? Słyszałem o różnych rzeczach ale by przetrawione coś wróciło do życia to nie. - Erwin oddychając już spokojniej podrapał się po głowie i przygwoździł mieczem trupa do ziemi. - Dla pewności.

- Rób jak uważasz, ale nawet nie próbuj dawać ciała Anny mojej Keks. - odpowiedziała mu Crilia.

- To spalić, oblać święconą wodą, część wrzucić do morza, część zakopać a część rozsypać na wiatr? - zaproponował Erwin. - Zaczyna brakować mi pomysłów.

- Nie rozpędzaj się zbytnio - ostrzegła go kapłanka.

- Za późno. - Erwin odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Ale jako kapłanka, wiesz co z tym zrobić, masz lepszy pomysł?

- Nie jestem kapłanką boga śmierci lub innego podobnego bóstwa. Nieumarli to nie moja specjalność. Może któryś z pozostałych kapłanów jest bardziej kompetentny w tej kwestii? - zasugerowała Crilia.

- Zgaduję, że Nathan byłby za spaleniem, ma do tego pociąg. - Wojak podrapał się po brodzie, zastanawiając się nad zagadnieniem. - Resztę można by spytać, może Xandros by wiedział?

- Warto zapytać gdy wrócimy. Oh, nie zapomnijcie porąbać ciała Glorii. Tak na wszelki wypadek. - dodała kapłanka.

- Lepiej nie podsuwajcie Nathanowi pomysłów z ogniem - wtrącił się Raul. - A nuż wpadnie na pomysł, by nie ograniczać się do jednego przypadku. I lepiej nie mówić nikomu o szczególnych zainteresowaniach Anny.

- Biorąc pod uwagę, że martwi powracają może powinniśmy zmienić nasz zwyczaj pogrzebowy i palić wszystkich zmarłych? Bez wyjątku. - Erwin delikatnie zahaczył o inny temat.

- To dobry pomysł, ale musimy też rozszerzyć przygotowania do spalenia z odrąbania głowy na porąbanie na kawałki. Nie chcę mieć powtórki z dzisiejszego dnia… - westchnęła ciężko kapłanka.

- Chyba nikt nie chce. - Erwin przyjacielską poklepał kapłankę po ramieniu po czym wskazał na Pech. - A ty nie próbuj takich numerów! Gloria umarła dla ciebie, Raul prawie zginął, ani się waż marnować ich poświęcenia na samobójstwo!

- Ja? Ja... - czarodziejka chciała zaprotestować, ale szybko zgasł w niej zapał i zamiast tego, wlepiła wzrok w ziemię.

- Tak, ty. Walczyli dla ciebie. Mogliśmy cię oddać, bo ciebie chciała? Mogliśmy. Nie zrobiliśmy tego, bo swoich się nie zostawia. Więc uszanuj ich poświęcenie i nie daj się głupio zabić. - Erwin wzruszył ramionami. - Trzeba żyć i iść naprzód bo w sumie nic innego nie mamy.

- Erwin ma rację. Któregoś dnia znajdziesz sobie kogoś, założysz rodzinę i zestarzejesz się. Ale żeby tak się stało musisz żyć, nie możesz się poddać. I nie myśl, że tak łatwo cię zostawimy, jesteś jedną z nas. - powiedziała Crilia i przytuliła Pech, delikatnie głaszcząc ją po głowie, dokładnie tak samo jak podczas pocieszania swojej młodszej siostry, gdy ta jeszcze żyła. - I nie strasz mnie tak więcej. - szepnęła do ucha młodszej dziewczyny.

- Wyprawianie się na własną rękę na tamten świat nie ma sensu - powiedział Raul. - Poza tym znalazłoby się kilka osób, którym by było ciebie żal.
- Zabieramy... te kawałki.. ze sobą, do pozostałych, czy tutaj rozpalimy ogień? - zmienił temat.

- Jeśli mamy coś czym możemy rozpalić ogień tutaj to zróbmy to tutaj. Jeśli nie to zabierzmy je do pozostałych, żeby nie marnować czasu. - zaproponowała pół-drowka. - Zaraz po rozpaleniu ognia zajmę się twoimi ranami. - dodała po chwili.

- Ja mam krzesiwo... - Pech wyciągnęła dłoń z hubką i krzesiwem.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline