- Te synek! Swędziała cię ta butelka?! Nie marnuj szkła! Potem nie ma w co gorzały lać i smęcisz, że trzeba doić ciepłą prosto z aparatury! - stary alkomanta nie omieszkał opieprzyć Janka herbu Trzy Pasy.
Widząc że zapowiada się dłuższa rozmowa, a poza tym wypadało zjeść śniadanie, Rysiek ściągnął z twarzy gogle i chustę. Stara twarz o białej brodzie dawała mu aparycję miłego dziadka. Tylko oczy, całkiem młodzieńcze i szeroko otwarte dodawały nutę niepewności do tego wizerunki.
Otworzył jedną z toreb i wygrzebał ze środka suchary i kiełbę. Rozdał żarcie Golarze, Cichemu i Pavulonowi. Cichemu dał trochę więcej, aby ten nakarmił także Szarika.
- Słychać, że zabawa się już od rana rozkręca. Proponuję więc sobie spokojnie pojechać do Polonii, jeżeli nic się nie zmieniło to Cichy powinien tam trafić, prawda?- skinął na Liczkowskiego -
Po drodze oglądamy się za kryjówkami i melinami, bo zapowiada się że dłużej tu zawitamy. Jeżeli będziemy mieli szczęście to jakieś maliniaki nam podskoczą, będzie komu spuścić przysłowiowy Wpierdol i zebrać informacje o okolicy. Pewnie też o dobrych miejscówkach.
Starzec przekąsił kiełby i zagryz sucharem zastanawiając się nad pewną sprawą. Wypił z butelki kolejnego łyka. Piekło. Ale to było dobre uczucie. Ciepło rozeszło się po organizmie dodając sił po tornadowej jeździe. Znów pogrzebał w torbach i wyjął jakiś papier. Rozprostował go na swoim motorze.
-
W jednym domu po drodze znalazłem. Chyba ktoś to wydrukował, bo się wybierał do Deta... ale nie miał okazji pojechać.
-
Robiąc przejazd pozaznaczamy okolice w której dojrzeliśmy jakieś dobre miejscówy. U swojaków dowiemy się jakie bandy robią w okolicy problemy i pobawimy się w kontrabandę. Powinno się na tym zbić niezły gambel, niezłą miejscówę i powszechny respekt. - rzekł opierając się na swoim kosturku z styliska od szpadla.