Nie no kurde. Trzeba się pospieszyć.
Ryszardowi włączył się zmysł szabrownika. Zgarnął fotografię towarzyszy (i o zgrozo, teściowej) i wsadził do kieszeni. Z lodówy podpierdolił szybko magicznych napojów oraz żarcia. Usiadł przed laptopem i zaspokoił głód. Wychlał eliksiry które zostawiła żona i zdał się na swoje wróżbiarskie zdolności, aby wybrać tematy z pamiętnika oraz laptopa, które powinny pomóc w uratowaniu Marysi.
W sumie przeskanował zmysłem całe mieszkanie. A nóż znajdzie więcej wskazówek?
Mógł co prawda i tak je zabierze ze sobą, ale cholera wie czy nie zgubi, albo czy będzie okazja je przejrzeć. Dlatego jak tylko Pan Ryszard zdobył wywróżone informacje, zamknął lapka i zagarnął go do swojego inwentarza wraz z myszką, zasilaczem i zeszytem. Z lodówki zszabrował żarcie i eliksiry. Z piekarnika wyjął pęki suszących się ziół. Z sypialni popierdolił parę talizmanów. Tak się składało, że może żona tam chuja wiedziała o bimbromancji, ale on doskonale znał się na czarach jej. Hue hue... No nic.
To wszystko i tak dla dobra córki.
Kiedy już mieszkanie zostało oszabrowane, a przedmioty zmagazynowane w bezdennych kieszeniach bimbromantycznego płaszcza, Pan Ryszard ruszył do wyjścia.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-01-2017 o 21:08.
|