Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2007, 22:56   #36
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Francois de Vendome
Francois dogonił Arianne dosłownie w ostatnim momencie. Mijał żołnierzy, bezsprzecznie przygotowujących się do wojny. Z hiszpanami, sądząc po miejscu ich pobytu. Zatrzymywał się co jakiś czas, przyglądając się dokładniej poszczególnym scenom. Jacyś ludzie rozmawiali przy trunkach, inni doprowadzali broń do idealnego stanu. Dał łydkę rumakowi, który pod jego opieką, jak książę wcześniej przypuszczał, stał się całkiem przyzwoitym wierzchowcem. Nazwał go Cadeau, adekwadnie do tego, że był on prezentem od hrabiego Charles'a.
Podjechał do de Lenfent, nie zsiadając z konia. Zauważył brak Thierry'ego. Było to tym bardziej dziwne, że sytuacja wskazywała na to, że raczej nie rozdzielili się oni tylko na chwilę. Czyżby coś się stało?
- Witaj - powiedział do kobiety ściągając wodze. - Miło znów cię widzieć. Jeszcze raz przepraszam za nieobecność, naprawdę ważne sprawy mnie wzywały. Chodźmy już najlepiej do księcia. Masz ze sobą list, prawda? - tu spojrzał na kobietę pytająco. Ruszył powoli i kontynuował - Znajdźmy już lepiej d'Enghien, a po drodze odpowiesz mi na to pytanie. Powiesz też, gdzie podział się Thierry, dobrze?
De Vendome był odwrócony w stronę Arianne, gdy do niej mówił, poza tym, uśmiechał się przyjaźnie, zostawiając jednak miejsce na nutkę powagi.
 
Diriad jest offline