Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-05-2007, 22:44   #31
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Arianne de Lenfent
Po zakończonej rozmowie kieruję się do pokoju. Widzę jak Thierry smacznie śpi wykończony i bezwładny. Przypomina mi się jego wypchana złotem sakiewka. Uśmiecham się paskudnie do siebie. Będziesz moja. BY nie robić sobie problemów wyciągam sztylet i cicho podchodzę do łóżka kompana. Nawet nie drgnął. Szybkim i sprawnym ruchem podcinam mu gardło. Nie zdążył nawet krzyknąć. Zabieram sakiewkę jego rapier, który był lepszej jakości i wychodzę. Przed wyjściem rzucam Michałowi dwie złote monety.
- Za nocleg, kłopoty, pościel i pozbycie się ciała. Interesy z tobą to sama przyjemność. Do następnego razu Michale.
Wychodzę na ulicę i idę do sąsiedniej noclegowni. Wynajmuję pokój za jakiegoś miedziaka, którego dostałam jeszcze od grubasa. Zaryglowuję drzwi i kładę się spać zadowolona z siebie. Jutro opchnę komuś stary rapier i kupię ubranie bo to jest obleśne.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 23-05-2007, 23:39   #32
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Click here to watch Requiem-80

Cierpka krew spłynęła po pościeli. Cóż jedno życie mniej na tym bożym świecie. Arianne położyła się spać, bogatsza o sakiewkę i rapier.

Arianne de Lenfent
Click here to watch Enya---Sail-Away-18

Budzą cię rano odgłosy z ulicy. Miasto jest już na nogach, harmider jak co dnia unosi się w powietrzu. Kupcy, czy też rzemieślnicy już od paru godzin stoją na targowisku z swoimi towarami. Idealny czas na zakupy. Jak to się mówi „Wydaj bo ci ukradną”.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 24-05-2007 o 00:42.
sante jest offline  
Stary 25-05-2007, 07:48   #33
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Arianne de Lenfent
Budzę się z rana. Głupie ptaki pospałabym jeszcze. Kieruję się do handlowej dzielnicy. Kupuję sobie dwa komplety ubrań jednak nie najwyższej jakości by nie wystawać z tłumu. Dokupuję trochę prochu i kul nigdy nie wiadomo ile może się przydać. Wszystkie zakupy jak i stare rzeczy pakuję do zakupionego plecaka (torby?). Przed wejściem do budy Michała stoi jeszcze koń Thierrego wsiadam na niego i ruszam w podróż by dostarczyć list adresatowi. Po drodze kupuję jeszcze mapę Francji, żeby się nie zgubić.

PS. Wracam w poniedziałek. Do zobaczyska.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 25-05-2007, 23:02   #34
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Arianne de Lenfent

Podróż mija bardzo spokojnie. W końcu docierasz na miejsce. Panuje tu duże zamieszanie. Oddziały francuskie chodzą to w jedną to w drugą stronę, każdy ma tu jakieś zadanie. Zapytawszy jednego z żołnierzy o to co tu się dzieje, dowiadujesz się, ze jutro z rana ma dojść do bitwy między wojskami francuskimi i hiszpańskimi. Rozglądając się za namiotem księcia, dostrzegasz zbliżającego się Francois.

Francois de Vendome

Niestety podróż do Rougn okazała się tylko stratą czasu, na szczęście udało Ci się dogonić w ostatnim momencie Arianne. Zauważasz brak Thierrego.

Elena von Brunsen

Znajdujesz tajemniczy list zaadrsowany do księcia d'Enghien, w swojej gospodzie. Gdy pytasz jednego z swoich pracowników o jego pochodzenie, odpowiada, że wypadł młodej damie gdy opuszczała budynek. Opisuje Ci jak wyglądała ta owa dama.

Clorid Armaniac

Cała podróż minęła spokojnie. Twój obiekt obserwacji w swojej niewiedzy, nie nastręczał ci problemów. Dotarłaś w końcu do obozu wojskowego. Najwyższy czas by przedstawić list księciu. Odnajdujesz namiot książęcy. Oddajesz list. Książe przeczytawszy go, przygląda się tobie. Po chwili zastanowienia odpowiada – Rób co chcesz, tylko rozważnie, bo jak wejdziesz w drogę moim rozkazom, to się z tobą rozliczę. Nawet sam kardynał Ci nie pomoże.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 25-05-2007 o 23:22.
sante jest offline  
Stary 26-05-2007, 00:35   #35
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Dnieje. Miasto zaczyna wracać do życia. Handlarze rozkładają swoje stragany, ludzie ruszają do swoich obowiązków. Przez miarowo przybywający tłum na czarnym wysokim ogierze, wolnym stępem przedziera się kobieta. Jasne, wypłowiałe włosy od słońca, twarde błękitne spojrzenie i męski strój. Zatrzymuje się ona przed gospodą "Szwarz Wald", pozostawia konia służbie i wchodzi do środka.
- Ludwiku, gdzie Sigfrid? - zwraca się do mężczyzny stojącego w drzwiach do kuchni, który jak zwykle wita ją nieprzyjemnym, chmurnym spojrzeniem. Przyszło mu pracować u Hrabiny, co się z jakiegoś pomniejszego księstwa niemieckiego przywlokła z całą rodziną, co się uważa za nie wiadomo kogo i jeszcze język twardym akcentem szkaluje. Nie mówiąc już o tym, że sama dom prowdzi, interesów pilnuje, a jakoś męża nie szuka. Ale co mu do tego.
- O Hrabianka już wróciła? - w głosie słychać nutę zawodu. Kobieta rozgląda się pobieżnie po wnętrzu i siada przy pierwszym stoliku koło drzwi. Na więcej nie ma siły. Wszytko ją boli. Ubranie ma zakurzone od podróżowania traktem.

Ale bywało gorzej. Poza tym ten parszywy handlarz już więcej zawyżać cen mi nie będzie. Dobrze, że dogadałam się z innym, inaczej przychody... Zauważam nagle, że w kącie siedzą jakieś dwie szumowiny. Jednak postanowili zmienić lokal, kiedy tylko mnie dojrzeli. I dobrze. Odprowadziłam ich spojrzeniem do drzwi, ściągając rękawiczki.
- Czy raptem, w ciągu jednego dnia, ogłuchłeś? Pytam, gdzie Sigfrid. - i już chcę je rzucić na stolik, kiedy zauważam, że jest brudny. Ludwik zmieszał się i szybko przyleciał ze szmatą.
- Jeśli przejdę się po gospodzie i jeszcze jeden stolik będzie TAK wyglądał to przez kolejny tydzień będziesz z niego jadł. Prosto z niego. - Wysyczałam. - Specjalnie dla ciebie pozostanie nie wycierany.
- Eleno? Już wróciłaś? - Sigfrid właśnie zszedł z piętra i uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył.
- Czy tu już naprawdę nikt nie cieszy się z mojego powrotu? - wstałam i potarłam dłonią policzek. Zaczynały się poranne odgłosy w kuchni, po domu kręciła się już służba. A dopiero co cisza kręciła w uszach.
- Jestem zmęczona. - powiedziałam po niemiecku. Ludwik nie musi nas przecież rozumieć.
- Nie dziwię się. - Sigfrid też odpowiedział w naszym ojczystym języku. - Może pójdziesz na górę i odpoczniesz, a ja się wszystkim zajmę?
- Nie, najpierw chcę...
- i w tym momencie moją uwagę przyciągnął list, dopiero co przyniesiony przez służkę i położony na blacie stolika obok. Podeszłam i obejrzałam kopertę. Westchnęłam. No to nici z odpoczynku.
- Kto to przyniósł? - zwracam się do Ludwika.
- A to? - powiedział to takim tonem, jak gdyby zalegał tu od wieków. - Jakaś młoda dama go zgubiła.
Miałam ochotę znów go wyrzucić. Od samego przejścia przez drzwi pewnie 5 raz. Po kolejnym pytaniu, odpowiedział już bardziej dokładnie. Przynajmniej wiedziałam kogo szukać.
- No dobrze, zawołajcie mi tu moją siostrę Olgę.
- Eleno, co masz zamiar zrobić? - Sigfrid patrzył na mnie, licząc na to, że tym razem nie będę znów tego chciała sama załatwić.
- Jak to co? Oddać zgubę. - po czym dodaję po niemiecku. - Tak ważnych listów nie pozostawia się samych sobie, drogi Sigfridzie.
Nie wyglądał na pocieszonego moją odpowiedzią.

Po krótkich przygotowaniach byłam znów gotowa do drogi. I tak bym nie zasnęła... Olga z mojego polecenia dowiedziała się, gdzie też obozuje książę d'Enghien. Wysłałam ją do kościoła, a po mszy zawsze gwarno jak na targu. I wszyscy podobno mówili tylko o tym. A więc muszę spieszyć pod Rocroi. Liczyłam na to, że skoro do tej pory ta kobieta się nie zgłosiła po zgubę, to już była tam, na miejscu.
Przebrana w czyste ubrania, z mieszkiem i bronią przy pasie zostawiłam (znów! jak ja tego nie lubię) gospodę pod pieczą Sigfirda i dosiadłam siwka. Dobrze, ze niedawno go kupiłam - a myślałam, że to stracone pieniądze. Podróż trochę potrwała, ale w końcu dotarłam. Szczerze mówiąc, wcale nie było trudno. Napiłam się wody z manierki i rozpoczęłam poszukiwania owej damy, pasującej do opisu Ludwika. Ale najpierw schowałam w bezpieczne miejsce mieszek czyli pod koszulę tam, gdzie kobiety nikt nie zrewiduje.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 27-05-2007, 22:56   #36
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Francois de Vendome
Francois dogonił Arianne dosłownie w ostatnim momencie. Mijał żołnierzy, bezsprzecznie przygotowujących się do wojny. Z hiszpanami, sądząc po miejscu ich pobytu. Zatrzymywał się co jakiś czas, przyglądając się dokładniej poszczególnym scenom. Jacyś ludzie rozmawiali przy trunkach, inni doprowadzali broń do idealnego stanu. Dał łydkę rumakowi, który pod jego opieką, jak książę wcześniej przypuszczał, stał się całkiem przyzwoitym wierzchowcem. Nazwał go Cadeau, adekwadnie do tego, że był on prezentem od hrabiego Charles'a.
Podjechał do de Lenfent, nie zsiadając z konia. Zauważył brak Thierry'ego. Było to tym bardziej dziwne, że sytuacja wskazywała na to, że raczej nie rozdzielili się oni tylko na chwilę. Czyżby coś się stało?
- Witaj - powiedział do kobiety ściągając wodze. - Miło znów cię widzieć. Jeszcze raz przepraszam za nieobecność, naprawdę ważne sprawy mnie wzywały. Chodźmy już najlepiej do księcia. Masz ze sobą list, prawda? - tu spojrzał na kobietę pytająco. Ruszył powoli i kontynuował - Znajdźmy już lepiej d'Enghien, a po drodze odpowiesz mi na to pytanie. Powiesz też, gdzie podział się Thierry, dobrze?
De Vendome był odwrócony w stronę Arianne, gdy do niej mówił, poza tym, uśmiechał się przyjaźnie, zostawiając jednak miejsce na nutkę powagi.
 
Diriad jest offline  
Stary 28-05-2007, 21:13   #37
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Clorid

Po dwóch dniach jazdy powozem byłam strasznie obolała. Nawet urocze, małe poduszeczki z zielonego aksamitu nie poprawiły komfortu jazdy. Przeciągnęłam się leniwie.

-Melanio podaj mi, proszę, torbę z perfumami i pomadami-ruda, piegowata służąca, która siedzi na przeciwko zaczyna przeszukiwać torby, którymi była obstawiona ze wszystkich stron. Po chili znalazła odpowiednią, wielką torbę z błękitnego brokatu.Odbieram ją z rąk rudzielca, wyjęłam szpilki z włosów i zdejęłam kapelusz.

-Za pół godziny będę rozmawiać z księciem, a wiesz Melanio, że prawdziwa dama nawet w tak podłych warunkach musi wyglądać świeżo i promiennie-zrobiłam dziewczynie mały wykład, poprawiając makijaż przed lustrem. Nagle powóz podskoczył na nierównym trakcie.

-Luis, wychłostam cię bydlaku jak jeszcze raz w jakąś dziurę wjedziesz!-krzyknęłam wściekła, ścierając rozmazana pomadkę.W końcu dojechaliśmy na miejsce, założyłam kapelusz, wyciągnęłam wachlarz, ostatnie kontrolne spojrzenie w zwierciadło. Byłam gotowa. Woźnica otworzył drzwiczki powozu i podał mi rękę. Powoli, dostojnie wysiadłam. W koło pełno było żołnierzy, którzy oderwali się na chwile od swych zajęć, by popatrzeć jak z grację zmierzam do kwatery księcia. Po krótkiej wymianie uprzejmości, oddałam mu list, popatrzył na podpis widniejący na arkuszu a potem na mnie, musiał się zgodzić nie miał wyjścia, zważywszy na nadawce listu.Uśmiechnęłam się zalotnie, rozłożyłam wachlarz.

-Czy wasza wysokość mógł by skierować zdrożoną damę do jej kwatery, abym mogła podreperować swoją nadwątloną podróżą urodę?-delikatnie, leniwie poruszam wachlarzem.Muszę usiąść spokojnie i przemyśleć dalszą taktykę. Obiekt mojej obserwacji na razie nigdzie się nie wybierał.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 28-05-2007 o 21:19.
MigdaelETher jest offline  
Stary 29-05-2007, 20:42   #38
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Arianne de Lenfent
Podróż minęła mi na szczęście spokojnie. Szybko dostałam się na miejsce. Oddziały szykowały się do bitwy. Niezbyt mnie to interesowało. Postanowiłam oddać księciu ten przeklęty list i być wolną. Wtedy podszedł do mnie Francois. Zadając kilka pytań.
- Piękny dzień prawda. - mówię i uśmiecham się wskazując ręką na unoszący się w powietrzu kurz. - Thierremu wypadła ważna sprawa i nie będzie mógł kontynuować z nami podróży. Możliwe, że kiedyś się jeszcze z nim spotkamy. w piekle. List mam tutaj... - mówię szperając w plecaku. Zaczynam go coraz dokładniej przeszukiwać. Klnę szpetnie. - Nie mam go. Musiał mi gdzieś wypaść. No to pięknie. - zaczynam myśleć gdzie on może teraz być. - Pewnie zostawiłam go w karczmie gdzie nocowałam.
Siadam na ziemi i chowam głowę w rękach. Czemu jak wszystko idzie dobrze to coś musi się zepsuć. Nie rozumiem tego. Może i złe uczynki do nas wracają ale to już przesada.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 29-05-2007, 23:13   #39
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Elena von Brunsen

Przemieszczałaś się między zastępami żołnierzy. Większość jak na Francuzką armię przystało wykwintnie ubrana. Jedni trzymali długie piki, inni czyścili muszkiety, jeszcze inni trenowali szermierkę. Każdy miał tu swoje zajęcie, ty także. Trzeba było odnaleźć kobietę, która zgubiła list. Po krótkie chwili zastanowieniu, dochodzisz do wniosku, że najprościej będzie poczekać przy namiocie książęcym. Tam też się udajesz, ku twemu miłemu zaskoczeniu, tuż nieopodal na ziemi siedziała kobieta której poszukiwałaś. Zaraz przy niej stał młody, przystojny mężczyzna.

Clorid Armaniac

- Wybaczy Pani moją poprzednią nieuprzejmość, ale nie przywykłem słuchać innych ludzi – pierwszy niesmak wywołany listem szybko minął, a na jego miejsce pojawiło się zainteresowanie twoją osobą. – Niestety to jest armia, a właściwie pole bitwy. Trudno będzie znaleźć tu miejsce godne twojej urody. Jeśli to nie przeszkodzi, to mogę kazać przygotować jeden z namiotów wojskowych specjalnie dla Pani. – książę wychodzi na chwilę z namiotu, poczym wraca zadowolony – Właśnie kazałem przygotować namiot dla Pani, kazałem także wykorzystać do wystroju moje osobiste rzeczy, zawszę mam ich trochę z sobą. – ostatnie słowa wydają się napawać księcia wyjątkowo dumą. – na zewnątrz czeka człowiek, który spełni każde Pani życzenie. Proszę mu powiedzieć co, gdzie i jak postawić.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 31-05-2007, 22:14   #40
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Clorid

-Ależ mój drogi książę, nie wiem czy zasługuję ta tyle atencji z twej strony-skłoniłam się lekko i zasłoniłam twarz wachlarzem jakbym tuszowała zmieszanie- W ramach podziękowania zechcesz przyjąć zaproszenie na lampkę wina , przedni rocznik, z piwnic mojego mocodawcy.Wiem, że masz panie wiele obowiązków, ale mam nadzieję, że nie pogardzisz chwilą wytchnienia w towarzystwie damy.

Zamknęłam wachlarz, skłoniłam się raz jeszcze i wyszłam.Przed namiotem czekał już na mnie młody żołnierzom, który miał eskortować mnie do mojej kwatery. Zawołałam na mojego stangreta.

-Luis wyprzęgaj konie i zabierzcie z Melanią moje bagaże- odwróciłam się do młodzieńca i już miałam objąć jego usłużnie nadstawione ramie, kiedy mój wzrok przykuła grupka młodych ludzi.

Dwie kobiety i przystojny młodzian.Widząc go uśmiechnęłam się do siebie.Kiedy przechodziliśmy koło nich upuściłam, przez przypadek, oczywiście,mój wachlarz.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 31-05-2007 o 23:18.
MigdaelETher jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172