Jacob Lazarus, Hotel Plaza, pokój 13.
Tak, już miałem chwytać za klamkę gdy na drodze stanęła mi anielice, zwana Mol.
-A ja myślałam, że to ze skrzydlatymi będę problemy-uśmiecha się do mnie-a tu mamy małego obrażonego demona?
O nie... Mały, obrażony?! Co to kurwa ma znaczyć...
Zbliżyłem się do niej. Chyba chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyła bo zamknąłem ją pocałunkiem.
-Jesteś piękna...- syknąłem jej do ucha - Dobra zostaję.
Wysłuchałem uważnie Kama
-Pewnie to skrzydlaci... Oni zawsze...- znów spojrzałem na rudą -... zdradzają... Powiadasz, że to musi być ktoś potężny? Gabryś ma pełno wrogów, lecz żaden nie jest na tyle głupi, by pomagać Cieniowi. Głębianie chyba też nie są aż takimi wariatami...- powiedziałem podążając w stronę fotela.
Gdy rozsiadłem się wygodnie popatrzałem na Mol. Nasz wzrok spotkał się a ja puściłem jej oczko. |